CIĄG DALSZY WSPOMNIEŃ Z CAMINO DEL NORTE... Czas rozpocząć przedostatni dzień mojego pobytu na Muxía, gdzie cały beztroski dzień będę miał wyłącznie dla siebie. Przeznaczę go oczywiście na fotografowanie okolicy i robienie pamiątkowych zdjęć. Dopiero o godz. 19:00 udam się na Mszę św. do Sanktuarium Matki Bożej wybudowanego na skałach tuż nad samym oceanem. Legenda głosi, że do Muxii przybyła łodzią Matka Boża, by dodać otuchy św. Jakubowi w nawracaniu ludności na chrześcijaństwo. Niestety w 2013 roku w święta Bożego Narodzenia kościółek stanął w płomieniach i uległ poważnym zniszczeniom. Zniszczony został też przepiękny XVII-wieczny główny ołtarz. Warto też wspomnieć, że Muxía – urokliwe miasteczko, położone jest na wybrzeżu Costa da Morte, nazywanym „Przylądkiem Śmierci”. Swoją nazwę zawdzięcza licznym wrakom statków zatopionych wzdłuż zdradzieckiego skalistego wybrzeża. Ten przepiękny i niezwykle zróżnicowany pod kątem krajobrazu obszar jest niezwykle niebezpieczny. Dla okrętów i statków transportowych miejsce to uchodzi za jedno z najtrudniejszych, z jakim przychodzi się zmagać ich załogom w swoim żeglarskim życiu. Właśnie stąd nazwa Costa da Morte. W 2002 roku doszło tutaj do katastrofy ekologicznej, kiedy u wybrzeża zatonął tankowiec MT Prestige, a wody przybrzeżne zostały skażone wyciekającą ropą naftową. Na wzgórzu przed sanktuarium stanął symboliczny pomnik – pęknięty granitowy kamień, symbol katastrofy tankowca...