Niestety zapowiadana na ten dzień prognoza pogody się sprawdziła. Już od samego rana padał mocno deszcz, więc musiałem sięgnąć głęboko do plecaka i wyjąć z niego płaszcz przeciwdeszczowy. Założyłem w tym dniu też cienkie skarpetki, bo wiedziałem, że i tak będą całe mokre. A zależało mi bardzo, żebym już po dojściu na nocleg mógł wszystko w miarę szybko wysuszyć, dlatego też grubszych skarpet nie zakładałem.
Jeżeli chodzi o pogodę, to tak już jest w trakcie takich pieszych wędrówek, że trzeba się liczyć ze zmienną pogodą i nawet jeżeli pada mocno deszcz, to podjęty cel trzeba zrealizować. Nie można zostać w schronisku i czekać aż deszcz przestanie padać, tylko trzeba iść dalej. Zresztą patrząc na pogodę, nie zapowiadało się, żeby miało się cokolwiek w najbliższych godzinach przejaśnić, więc nie było innego wyjścia. Deszcz był dosyć intensywny, dlatego tego dnia nie robiłem zbyt wielu zdjęć. Aparat schowałem do specjalnej torby, którą umieściłem pod płaszczem przeciwdeszczowym. Idąc w strugach deszczu, pocieszałem się tylko tym, że mam do przejścia nieco ponad 16 km, dlatego od początku wędrówki wydłużyłem krok, żeby jak najszybciej dojść do schroniska...