Ita Turowicz / Reakcje po lekturze

Historia krzyża na Rynku Praskim
18 sierpnia 2018
Ita Turowicz / Jesienne spacery z książką…
18 sierpnia 2018
Udostępnij to:
Reakcje po lekturze
książki „I wszystko w sny odchodzi”
Ity Turowicz
Wypowiedzi, telefony, maile

Pani Janeczka Radkiewicz
Przez pani książkę byłam brudna, nieumyta i nienajedzona, bo siedziałam tylko i czytałam. Tyle znajomych ludzi. I ta korespondencja z bratem, w pewnym momencie się popłakałam.

Pani Krystyna Brodowska
Czytałam do piątej rano, bo nie mogłam się oderwać. Przepiękna dedykacja: „Wszystkim, których kocham – na tym i na tamtym świecie”.

Pan Andrzej Ruszkowski
Gratuluję książki. Kupiłem ją dzisiaj i nie mogę się od niej oderwać. Nastraja nostalgicznie i refleksyjnie i jest prawdziwym przewodnikiem po czasach młodości.

Dr Jacek Brzostowski
Wspaniała książka. I ten piękny styl. Czyta się z przyjemnością. Ja też zauważyłem, kiedy przyjeżdżałem do Sieradza, że tu jest inne, łagodniejsze powietrze. Świetnie to pani uchwyciła. Moja żona pyta, skąd w pani tyle miłości do Sieradza, do ludzi.

Irena Zarębska
Czytamy cały czas ze Stasiem, ja swoją, a Stasio tę dla Zosi Sławińskiej. I co chwila dzielimy się wrażeniami. Tyle informacji, takie szerokie tło historyczne. Stasio z radością znalazł wzmiankę o Maryli Wolskiej, której wiersze przerabiali w szkole. Dzisiaj się o niej w ogóle nie wspomina.

Michał Ostrowski
Ile kosztuje książka? Czterdzieści złotych? Nawet gdyby kosztowała sto pięćdziesiąt, to też bym kupił.

Stenia Stępińska
Uśmiałam się, jak przeczytałam w Jaśka liście o tym, że mama wypytywała go usilnie, czy Grażynka jest Jurka koleżanką czy narzeczoną, a gdy zapytana o kryterium oceny powiedziała „no, jeśli jej wyznawał uczucia”, on utwierdził się, że Kocurek jest jego narzeczoną.

Stanisław Balbus przez telefon
Książka jest znakomita. We mnie obudziła pokłady, o których nie myślałem, że jeszcze we mnie istnieją. Bo ja się potem przekształciłem w zupełnie inną stronę. A tu mi się przez dwie noce śniły urszulanki. Piszesz o tym przedstawieniu Genowefy, ja przecież na nim byłem, i to nawet dwa razy. I z księdzem Antonim się przyjaźniłem. Przez tę książkę wróciłem jakoś do Sieradza. Ona mi przywróciła Sieradz. Ty mi go przywróciłaś.

Na zdjęciu: Jolanta Makońska-Drajling i Maria Pietruszewska

Jola Makońska-Drajling
Wczoraj przyszedł do apteki pan, przystojny, niestary. Kupował jakieś leki i cały czas wpatrywał się w moją plakietkę przypiętą do fartucha. Wreszcie powiedział: „Aaa, to teraz już wiem, o kim tyle pisała Ita Turowicz w swojej książce. Już dwa razy ją przeczytałem”.

Elżbieta Stefańczyk (Biblioteka Narodowa) do p. Krysi Brodowskiej
Serdecznie dziękuję za zaproszenie na spotkanie z Autorką tej przecudownej książki o „moim” Sieradzu. Dziękuję Tobie, że mam tę książkę na własność. Czytam ją „po kawałeczku, jak tort”, codziennie, i delektuję się.

Bożena Wulkiewicz-Kos
Powiedziałam mojej serdecznej przyjaciółce, Gosi Górajównie, która mieszka w Szczecinie, że jest taka książka. Gosia szybko ją kupiła i zadzwoniła później: „Czytam i płaczę. Tak mi się wszystko przypomniało. I łyżwy na wylewkach, i sanki na Spętanej, gdzie chodziłyśmy w tajemnicy przed rodzicami, bo to był prawdziwy tor przeszkód”.

Prof. Stanisław Balbus na spotkaniu 30 czerwca 2010 w starostwie
Lektura tej książki była dla mnie niezwykle głęboką fascynacją. Bo nagle ta książka… ja ją czytałem, a ona mnie zaczęła czytać. To właśnie było niesłychane. Książka Ity przeczytała mnie. Kazała mi zobaczyć to, co gdzieś głęboko we mnie, w dawno zapomnianych pokładach duchowych ciągle jest. Ona odkryła we mnie coś, czego nie byłem świadomy, że to we mnie gdzieś tkwi. Przywróciła mi moje dzieciństwo, ten wzór życia, który kształtuje się w dzieciństwie.
A ta książka potrafiła to ze mną zrobić dlatego, że to jest po prostu bardzo dobra polska proza. To nie jest książka dla sieradzan tylko, oczywiście, sieradzanie ją przeżywają w sposób szczególny. To jest książka dla każdego, kto ma jakiś własny kraj, jakąś maleńką własną ojczyznę, kraj własnych przeżyć, który go ukształtował. I nie wie, jak się z tym obchodzić. Ta książka uczy nas, jak się obchodzić z tym, co nam się wydaje, że nie musi być takie cenne, ponieważ jest pod ręką. Ale sens tego wszystkiego został przez tę książkę odkryty.

Mirka Niewiadomska-Kappes
Przeczytałam tę książkę jak najlepszy kryminał. Od dechy do dechy, i to jednym ciągiem. I chciałam zapytać, czy autorka to pisała w dzieciństwie pamiętnik? Bo skąd ona to wszystko pamięta? Ja nie pamiętam, tego, co jest o mnie, więc skąd ona to może pamiętać? Chyba że ma taką pamięć… Nie? To jednak pamiętnik?

Andrzej Ruszkowski na spotkaniu w starostwie
Zanim powiem coś o książce, chcę podziękować za pierwszą część wstępu pani Ity. To są bardzo mądre słowa, na czasie i powiedziane we właściwym miejscu.
Moja żona jest polonistką w liceum i doskonale pamięta scenę wręczenia przez brata autorki jego przyszłej żonie kwiatów w momencie odbierania świadectwa maturalnego. I jako nauczycielka i świadek tej sceny potwierdza, że rzeczywiście wszystkie dziewczyny na sali zzieleniały z zazdrości. Przypomniała sobie to teraz wyraźnie.

Jan Pietrzak na spotkaniu w starostwie
Takiej książki o Sieradzu jeszcze nie czytałem. Przeczytałem ją przez jedną noc i następne przedpołudnie. O jej stronie literackiej już powiedział profesor Balbus, a ja chcę powiedzieć coś z pozycji historyka. O tym, że ksiądz Leśniewski zapłacił 1000 złotych kary na kolegium za to, że wystawił sztukę „Żywot świętej Genowefy”, wiedziałem od kilkunastu lat. Ale że tę świętą Genowefę zagrała pani Ita Turowicz i że potem dostała burę od dyrektora liceum, to się dowiedziałem dopiero z tej książki. O związkach Sieradza z lotnictwem do tej pory wiedziałem tylko jedno – Stanisław Kowalczyk, kuzyn pani Lipińskiej, który przed wojną jako pierwszy z Sieradza działał w Lidze Ochrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej i jako pierwszy skończył kurs szybowcowy, w czasie wojny przedostał się do Anglii, nie zdążył latać bojowo po ukończeniu kursu pilotów myśliwskich, potem trafił do Australii. Tymczasem dowiaduję się, że fabryka Lipińskiego na Kościuszki miała podjąć produkcję części samolotów, co jest dowodem na bardzo wysoki poziom techniczny tych zakładów. (…)

Scena z przedstawienia „Żywotu św. Genowefy z Brabantu” w Domu Katolickim; Wituś Nawrocki, Ita Turowicz i Rysiek Wypychowski, luty 1959

Jagoda Denga-Wojewoda
Dziękuję za twoją książkę. Przeleciałam ją po powrocie z Sieradza dopiero pobieżnie, ale siedziałam do 3 w nocy. I wiesz, co ci powiem? Twoja książka pokazuje nasz Sieradz jako całkiem ciekawe miasto, wcale nie takie zwykłe. I myślałam, że mnie już nic w tym życiu nie czeka dobrego poza takim codziennym życiem. A tu taka niespodzianka, ta twoja książka. Inaczej teraz patrzę na to minione. Tak ciepło piszesz o wszystkich.

Henryk Szturma
Pani Ito, nie będę lukrował, ale książka jest super.
Wspaniały biały pomnik sieradzan.
Brakowało mi dokładnie takiej książki w mojej biblioteczce regionalnej
Bardzo Pani dziękuję za tę książkę.

Grażyna Marzantowicz, Kanada
Książka budzi refleksje, nostalgię, płacz, śmiech, przywraca do życia, do wspomnień. Zachwyca niezwykły, ale i przystępny sposób wyrażania myśli, giętkość języka, obrazowość wydarzeń i plastyczność postaci. Wyzwala się pokusa, aby przeczytać ją jednym tchem, bo jest tak fascynująca, ale to byłoby błędem. Ja delektuję się tylko małymi porcjami, które czytam powoli. A potem nie mogę się doczekać, kiedy znów zacznę czytać.

Maryla Pietruszewska
Wie pani, co mnie uczyniło szczęśliwą dzięki pani książce? Sprawa księdza Samulskiego. Ksiądz Antoni Samulski udzielał mi pierwszej komunii świętej w Charłupi w czasie wojny. A potem po wojnie trwała taka straszna nagonka na niego, mówili, że folksdojcz, zdrajca itd. I mnie było tak strasznie przykro, że z jego rąk przyjęłam komunię świętą. A tu z pani książki wyłania się zupełnie inny obraz tego kapłana, jako ofiarnego, zaangażowanego, oddanego służbie Bogu i człowiekowi. I dlatego poczułam się szczęśliwa, że właśnie z jego rąk przyjęłam Pana Jezusa.

Zofia Olechnowicz z wypożyczalni książek w Powiatowej Bibliotece do Staszka
W tej chwili jest dwanaście osób zapisanych w kolejce na czytanie książki pana żony. Pytają mnie i ja sama też pytam, czy wtedy naprawdę żyli tacy dobrzy ludzie, jacy są opisani w książce?

Krystyna Brodowska o spotkaniu w starostwie
To było niezwykłe spotkanie, może Pani tego tak nie odczuła zza prezydialnego stołu, ale ja widziałam radość ludzi, ci, co przyszli, czuli się ważnymi bohaterami Pani książki, i każdy chciał coś dopowiedzieć. Poruszyła Pani ogromne pokłady pamięci tego tłumu.

Udostępnij to: