Poznaję Boży świat / 2019 – Liban, śladami św. Charbela. Dzień 8. Annaya, wypoczynek nad morzem, powrót do domu

2023 – Uroczystość Zesłania Ducha Świętego w parafii pw. Wszystkich Świętych w Sieradzu
29 maja 2023
2023 – XV Jarmark Urszulański w Sieradzu
4 czerwca 2023
Udostępnij to:

2019 – Liban, śladami św. Charbela

 

 

***

Dzień 8
26 października 2019 

 

Ostatni dzień pielgrzymki ze względu na wyjazd do Annaya rozpoczęliśmy dosyć wcześnie rano. Do hotelu jeszcze powrócimy, ale już na sam koniec dnia, tak by na spokojnie się spakować i udać się już bezpośrednio na lotnisko. Jednak zanim pojechaliśmy na kilkugodzinny wypoczynek nad morze to, jak zapowiedział nam wczoraj przewodnik, najpierw udamy się ostatni raz do św. Charbela. Tam zostanie odprawiona w bocznej kaplicy Msza Święta, podczas której zostaną poświęcone zakupione dewocjonalia. Będziemy mieli jeszcze troszkę czasu dla siebie tak, by w ciszy móc za wszystko, czego doświadczyliśmy podczas pobytu w Libanie, dobremu Bogu i św. Charbelowi podziękować.

 

Podczas dzisiejszego pobytu w Annaya nie robiłem już wielu zdjęć, a jedynie kilka. Aparat schowałem do plecaka i wolny czas poświęciłem na krótki spacer po klasztorze. Ponownie odwiedziłem miejsca, gdzie w gablotach wyeksponowane są rzeczy związane ze świętym mnichem. Następnie udałem się do kaplicy, w której mieliśmy sprawowaną Eucharystię, podczas której, tak jak było zapowiedziane, nasz opiekun duchowy poświęcił nasze dewocjonalia. Ja już podczas pierwszego dnia pobytu w klasztorze zaopatrzyłem się w oleje św. Charbela, a na pamiątkę dla najbliższych, i dla sobie też, kupiłem jedynie kilka obrazków przedstawiających św. Charbela na wypalonym drzewie cedrowym. Kiedy nasz czas w Annaya dobiegał końca, jeszcze raz poszedłem do miejsca, w którym spoczywa św. Charbel i ostatni raz uklęknąłem przed jego trumną i w głębi duszy podziękowałem za to wszystko, z czym tutaj przyjechałem. Podziękowałem szczególnie za zdrowie mojej mamy, że wszystko dobrze się skończyło. Być w tym miejscu, to wielki przywilej i radość w sercu, że było mi dane taką niezwykłą pielgrzymkę odbyć.

I tak ze łzą w oku z Annaya udaliśmy się już prosto do nadmorskiej restauracji, znajdującej się przy samej plaży, gdzie degustując potrawy kuchni libańskiej, mogliśmy przez kilka godzin odpoczywać. Kto chciał, mógł wykąpać się w basenie, albo w morzu. Oczywiście ja nie byłbym sobą, gdybym nie skorzystał z kąpieli w basenie i w morzu (uśmiech).

 

Spacerując sobie po plaży, byłem nieco smutny, bo nasz pobyt dobiegał końca i pewien rozdział mojego życie się zamykał. Zadawałem sobie pytanie, co ta pielgrzymka, poza podziękowaniem za zdrowie mojej ukochanej mamy, mi dała i w czym mnie utwierdziła. Moje myśli znowu skierowały się w stronę św. Charbela i p. Nuhad. Wciąż mam w pamięci słowa, które podczas snu wypowiedział do niej św. Charbel. Te słowa są wciąż tak bardzo aktualne i ważne w dzisiejszych czasach. Pozwólcie, że jeszcze na sam koniec je przytoczę „Zoperowałem cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi oddaliło się od Boga, przestali się modlić, przystępować do sakramentów i żyją tak, jakby Bóg nie istniał”. Po tych słowach p. Nuhad wiedziała, że ma do wykonania pewną misję.

Dzisiaj świat, mimo tak ogromnego postępu w każdej dziedzinie życia, coraz bardziej oddala się od Boga, odrzuca Jego przykazania. Spójrzmy, co się dzieje w zachodnim świecie, tak bardzo podobno „postępowym”. Zobaczmy jakimi wartościami kieruje się człowiek XXI wieku, gdzie np. zabicie w łonie matki nienarodzonego dziecka staje się czymś jakby normalnym. Wmawia się nam, że dziecko w łonie matki nie powinno nazywać się dzieckiem, a jedynie płodem. Zobaczmy jak również dzisiaj, coraz częściej dokonuje się profanacji kościołów, Mszy Świętej, wizerunków Pana Jezusa i Matki Bożej. Dzisiaj w sposób szczególny modne staje się naśmiewanie i szydzenie z ludzi wierzących. Kolejne państwa legalizują związki homoseksualne, a co najgorsze zezwalają na adopcje przez nich bezbronnych i nieświadomych małych dzieci. Ile też jest nienawiści w rodzinach, jak wiele małżeństw się rozpada, gdzie dzieci często traktowane są jak zwykły przedmiot, na który nie zwraca się uwagi, które często się wykorzystuje do walki z drugim rodzicem. To jest dramat, którego również niestety i ja doświadczam. Siostra Łucja, jedna z trojga dzieci, które były świadkami objawień maryjnych w Fatimie, przed swą śmiercią przepowiedziała, że ostateczna walka między Chrystusem a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i rodziny.

Świat dzisiaj nie chce się opamiętać, a szatan robi wszystko, żeby oddzielić nas od Boga. Ta droga, którą oferuje zły duch, nie prowadzi człowieka do zbawienia do wiecznej radości. Człowiek, odrzucając Boga, skazuje się sam na wieczne potępienie. Tego pragnie szatan. W chwili śmierci Bóg człowieka nie potępi, to człowiek sam skazuje się na potępienie. Kiedy to piszę, to jestem wdzięczny Panu Bogu za moje życie, a w sposób szczególny za to, jak zostałem wychowany przez rodziców i babcię. Oczywiście widzę i jestem świadom swoich słabości, z którymi się zmagam, widzę swoje upadki, które zdarzają mi się zbyt często. Jestem człowiekiem słabym, grzesznym, ale mimo tych słabości pragnę trwać przy nikim innym, jak tylko przy Jezusie i Maryi. On jest dla mnie moją Drogą, moją Prawdą i moim Życiem, a Maryja stała się najsłodszą przewodniczką mojego życia. Jak biedny jest człowiek, który nie poznał Jezusa i Maryi i który nie dąży do ich poznania.

Kiedy dochodziła godzina 17:00, powoli zaczęliśmy opuszczać plażę i powróciliśmy do hotelu po nasze bagaże. Mieliśmy jeszcze nieco czasu na dokładne spakowanie wszystkiego. Na lotnisko musieliśmy jednak dojechać znacznie wcześniej, bo ze względu na protesty, nikt nie wiedział do końca, czy nie będzie po drodze niemiłych sytuacji w postaci kolejnych blokad dróg. Na szczęście droga i tym razem przebiegła bezproblemowo i z dużym zapasem czasu dojechaliśmy na lotnisko w Bejrucie. Teraz jedynie czekała nas odprawa i nieco uciążliwa droga powrotna, bo tak jak za pierwszym razem, tak i teraz będziemy mieć przesiadkę na lotnisku we Frankfurcie nam Menem.

Po kilku godzinach oczekiwania nareszcie jestem już w samolocie i można startować
No to żegnaj ojczyzno św. Charbela. Cudownie było tutaj być. Nasz samolot wystartował 27 października 2019 roku, o godz. 03:14. Ps. Nie wiem jak wy, ale ja osobiście bardzo lubię latać samolotami, a szczególnie to uczucie, kiedy samolot wznosi się w powietrze (uśmiech).
Nad ranem byliśmy już we Frankfurcie nad Menem w Niemczech. Stąd udamy się już bezpośrednio do Warszawy. No to jeszcze na sam koniec pożegnalny selfiaczek i wsiadam do samolotu.
I w taki oto sposób nasza pielgrzymka do Libanu przechodzi do historii…

Siedząc sobie w fotelu samolotu i spoglądając za okno, byłem szczęśliwy, że mogłem odbyć tę niezwykłą i nieco odległą pielgrzymkę do Libanu, kraju, po którym przechodził i nauczał sam Pan Jezus. Tak się złożyło, że podczas naszej pielgrzymki zmagaliśmy się z ogromnymi protestami, które towarzyszyły nam przez wszystkie dni. Niestety przełożyło się to na to, że nie wszystkie miejsca, które były zawarte w programie, udało nam się zobaczyć. Jednak to, co dla mnie osobiście było najważniejsze, zrealizowaliśmy i to z nawiązką. Piękny był to czas dla mnie i tak jak podczas moich wszystkich wcześniejszych odbytych pielgrzymek, mogłem wykonać też wiele zdjęć, które będą mi towarzyszyły we wspomnieniach już po kres moich ziemskich dni. Za to bardzo dziękuję Panu Bogu, że pomimo różnych też trudności rodzinnych, pozwala mi być w tych świętych dla nas chrześcijan miejscach. Ogromna radość panuje w moim sercu, kiedy podczas wszystkich pielgrzymek towarzyszy mi aparat fotograficzny (uśmiech). Jeszcze większa radość panuje w moim sercu, kiedy tym wszystkim mogę dzielić się z innymi, chociażby poprzez swoją stronę Sieradz-Praga.pl. Pragnienie mówienia o Bogu, Jego Kościele, czy też odwiedzanie wyjątkowych miejsc związanych z działalnością nie tylko Pana Jezusa i Maryi, ale i też ze Świętymi i Błogosławionymi Kościoła katolickiego, którzy nie bali się iść za Chrystusem i zawierzać Jemu swojego życia. To jest to, czego bardzo pragnę. To właśnie sprawia mi nieopisaną radość w sercu, którą nie da się porównać z niczym innym. Tobie Panie Jezu dziękuję za ten czas spędzony na Twojej ziemi. Prowadź mnie dalej w moim ziemskim życiu, bym w swoim pielgrzymowaniu nigdy nie ustał. Daj mi też siłę do dźwigania swojego krzyża, który jest dla mnie kluczem do nieba i do spotkania z Tobą.

Łukasz Piotrowski

 

Ciąg dalszy…

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: