Poznaję Boży świat / 2018 – Francja, La Salette i wieczorna procesja ze świecami

2019 – Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (Boże Ciało) w parafii pw. Wszystkich Świętych w Sieradzu
20 czerwca 2020
Wybrani przez Boga / Natuzza Evolo z Kalabrii – żona i matka, mistyczka i stygmatyczka
21 czerwca 2020
Udostępnij to:

2018 – Francja, Paray-le-Monial, Taizé, Ars, La Salette, Laus,Corps, Voiron
– Wstęp do pielgrzymki
– Paray-le-Monial, św. Małgorzata Maria Alacoque
– Taizé, brat Roger
– Ars, św. Jan Maria Vianney
– La Salette i wieczorna procesja ze świecami
– Wyjście w góry, Eucharystia i Droga Krzyżowa
– Sanktuarium Notre Dame du Laus, dom Melanii, cmentarz w Corps
– La Salette spowite chmurami
– Produkcja likieru Chartreuse w Voiron, zakończenie pielgrzymki do La Salette

 

 

***

Dzień 2
19 września 2018 

 

W drodze do La Salette. W XIX wieku ta mała wioska w Alpach francuskich była trudno dostępna. Nikt wówczas nie przypuszczał, że miejsce to zyska tak wielką popularność.
Znajdujemy się już we francuskich Alpach. Do celu pozostało zaledwie kilkaset metrów drogi. Dobrze, że widoki rekompensowały tę krętą i trochę męczącą podróż do najwyżej położonego sanktuarium maryjnego na świecie.

Późnym popołudniem udaliśmy się już prosto do pięknej, malowniczo położonej wioski w południowo-wschodniej Francji, na wysokości 1800 m n.p.m. pośród francuskich Alp. Naszym celem było przepiękne maryjne sanktuarium w La Salette, gdzie w 1846 roku dwójce dzieci objawiła się Matka Boża. W tym miejscu spędziliśmy prawie cztery cudowne i niezapomniane dni, o których chciałbym teraz napisać i pokazać zdjęcia, które udało mi się zrobić podczas naszego pobytu w tym miejscu. Zawsze o godz. 20.30 w Bazylice odbywa się specjalne nabożeństwo wieczorne, odprawiane w różnych w językach świata, w zależności skąd są pielgrzymi. Po nim następuje procesja z lampionami po dróżkach w kształcie litery M, w których uczestniczy wielu pielgrzymów.

Podczas tych kilku dni – poza paroma punktami programu, które realizowaliśmy wspólnie, jak np. codzienna Eucharystia, Droga Krzyżowa, wyjazd do Corps, miejsca narodzin i zamieszkania Maksymina i Melanii – świadków Objawienia Maryi, każdy z nas miał czas dla siebie. Oczywiście mnie na każdym kroku towarzyszył aparat fotograficzny, ponieważ chciałem ten niezwykły czas dany mi przez Pana Boga zatrzymać w kadrze. Pogoda, która nas zastała na miejscu i towarzyszyła już do końca naszej pielgrzymki, była wręcz wymarzona. Kiedy rozmawiałem z wolontariuszami pracującymi w hotelu sanktuaryjnym, mówili, że ostatnie tygodnie były bardzo deszczowe i dopiero od kilku dni jest słonecznie. Cieszę się, wspominając, że było nam dane doświadczyć przepięknej jesiennej aury, którą się delektowaliśmy, bo cóż by robić w górach, gdyby przez kilka dni ciągle padał deszcz. Pamiętam, jak trzeciego dnia już późnym popołudniem zaczęły zbierać się deszczowe chmury, temperatura powietrza spadła o kilkanaście stopni i na koniec zaczął padać intensywny deszcz. Gdy rano spojrzałem przez okno swojego pokoju, ukazało mi się sanktuarium całe zanurzone w gęstej mgle. Natychmiast oceniłem, że to sceneria wręcz idealna do nastrojowych zdjęć. Szybko się ubrałem i rezygnując ze śniadania, udałem się prosto w góry, w których spędziłem długie godziny, aż do czasu ustąpienia mgły i ukazania się słońca. Do tego zdarzenia powrócę jeszcze w dalszych wspomnieniach.

Podczas pobytu w La Salette każdego dnia uczestniczyliśmy w uroczystej i nastrojowej procesji z lampionami, niezwykle piękna była też Droga Krzyżowa dla naszej grupy, odprawiona w górskiej scenerii i przy powoli zachodzącym słońcu. Ponieważ człowiek nie żyje samą modlitwą, postanowiliśmy z kilkoma osobami wejść na szczyt góry Gargas (2208 m n.p.m.), gdzie znajduje się duży drewniany krzyż. Ze szczytu rozpościera się zupełnie niezwykły widok na całą okolicę. Tego wszystkiego nie da się opisać i nawet najpiękniejsze zdjęcia nie są w stanie ukazać duchowości tego miejsca – to wszystko należy przeżyć samemu, tu na miejscu.

Zanim przejdę do pokazania wybranych zdjęć, najpierw chciałbym przybliżyć historię tego miejsca. Warto wspomnieć, że objawienie Matki Bożej w La Salette nastąpiło w dniu 19 września 1846 roku, a więc jeszcze za życia św. Proboszcza z Ars. Do tego wszystkiego, z czym spotykał się w swojej malutkiej parafii ks. Jan Maria Vianney – bezbożnictwa, odchodzenia ludzi z Kościoła, pracy na polu w niedzielę, przesiadywania w karczmach, gdzie często dochodziło do pijaństwa i rozpusty, szczególnie wśród młodzieży – odnosiła się również w swym orędziu skierowanym do dzieci Matka Boża w La Salette. A trzeba podkreślić, że to orędzie Matki Bożej jest aktualne po dziś dzień, widząc i obserwując to wszystko, co się dzieje w Europie i na świecie. Matka Boża płacze, tak jak płakała w La Salette, ponieważ człowiek nie idzie za Bogiem, za Jej Synem, który jest Światłością i Prawdą, tylko Jego miłość odrzuca, wybierając zło i życie w ciemności, które prowadzi w ostateczności do zatracenia duszy.

Orędzie Matki Bożej z La Salette, które publikuję poniżej, pochodzi ze strony internetowej Zgromadzenia Księży Misjonarzy Saletynów www.saletyni.pl

 

=====================================================

W sobotę 19 września 1846 roku na hali należącej do La Salette, na zboczu góry Planeau, na wysokości 1800 metrów, ukazuje się dwojgu dzieciom „Piękna Pani”. Jedenastoletni Maksymin GIRAUD i prawie piętnastoletnia Melania CALVAT, oboje pochodzący z Corps w Alpach francuskich, pilnowali jak co dzień swoich krów. Nagle w kotlinie strumyka spostrzegają kulę ognia – „jakby tam spadło słońce”. W oślepiającej jasności rozpoznają siedzącą kobietę z łokciami opartymi na kolanach i z twarzą ukrytą w dłoniach.

Piękna Pani podnosi się i mówi do nich po francusku:

Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę.

Robi kilka kroków w ich kierunku. Nabrawszy pewności, Maksymin i Melania zbiegają ze zbocza na dół. Stają teraz tuż przy niej. Piękna Pani płacze. Jest wysoka i cała ze światła. Ubrana jak miejscowe kobiety w długą suknię, w wielki fartuch wokół bioder, w chustkę skrzyżowaną na piersiach i zawiązaną na węzeł na plecach, w czepek wieśniaczki. Szeroki, płaski łańcuch biegnie brzegiem jej chusty. Inny łańcuch podtrzymuje na jej piersi wielki krucyfiks. Pod ramionami krzyża, po prawej ręce Chrystusa znajdują się obcęgi, po lewej młotek. Z postaci Ukrzyżowanego wypływa cała światłość, z której jest utworzona zjawa, światłość, która tworzy iskrzący się diadem na czole Pięknej Pani. Róże otaczają wieńcem jej głowę, obrębiają jej chustę, zdobią obuwie.

Oto, co Piękna Pani mówi do młodocianych pasterzy, najpierw po francusku:

Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię Mojego Syna. Jest ono tak mocne i ciężkie, że dłużej nie mogę go podtrzymywać. Od jak dawna cierpię z waszego powodu! Chcąc, by Mój Syn was nie opuścił, muszę Go nieustannie o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście się nie wiem jak modlili, nie wiem, co robili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni ciężkim ramię Mojego Syna! Również woźnice przeklinają, mieszając z przekleństwami imię Mojego Syna. To są dwie rzeczy, które czynią tak bardzo ciężkim ramię Mego Syna. Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. Pokazałam wam to w roku ubiegłym na ziemniakach. Wy jednak nic sobie z tego nie robiliście. Przeciwnie, kiedy znajdowaliście zgniłe ziemniaki, przeklinaliście, mieszając z przekleństwami imię Mojego Syna. Będą się psuły nadal, a tego roku na Boże Narodzenie nie będzie ich wcale.

Słowo „pommes de terre” wprawia w zakłopotanie Melanię. W gwarze, której się używa w tej okolicy, na ziemniaki mówi się „las truffas”. Pasterka zwraca się więc do Maksymina… ale Piękna Pani ją uprzedza:

Nie rozumiecie tego, moje dzieci? Zaraz powiem wam to inaczej.

Piękna Pani powtarza ostatnie zdanie i prowadzi dalszą rozmowę w narzeczu z Corps:

Jeżeli macie zboże, nie trzeba go siać. Wszystko, co posiejecie, zje robactwo, a to, co wzejdzie, rozsypie się w proch przy młóceniu. Nastanie wielki głód. Zanim głód nadejdzie, dzieci w wieku poniżej siedmiu lat dostaną dreszczy i będą umierać na rękach trzymających je osób. Inni będą pokutować z powodu głodu. Orzechy zrobaczywieją, a winogrona zgniją.

W tym miejscu Piękna Pani powierza tajemnicę Maksyminowi, później – Melanii. Następnie mówi do obojga dzieci:

Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą. Czy dobrze się modlicie, moje dzieci?”

– Nie bardzo, proszę Pani! – odpowiadają obydwoje.

Ach! moje dzieci, trzeba się dobrze modlić wieczorem i rano. Jeżeli nie macie czasu, zmówcie przynajmniej Ojcze nasz i Zdrowaś, a jeżeli będziecie mogły, módlcie się więcej. W lecie na Mszę świętą chodzi tylko kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedzielę przez całe lato. W zimie, gdy nie wiedzą, co robić, idą na Mszę św. jedynie po to, by sobie drwić z religii. W czasie Wielkiego Postu jedzą mięso jak psy. Moje dzieci, czy nie widziałyście kiedyś zepsutego zboża?

– Nie, proszę Pani – odpowiadają dzieci. Wówczas Piękna Pani zwraca się do Maksymina:

Lecz ty, moje dziecko, musiałeś je kiedyś widzieć w Coin, razem z twoim ojcem. Właściciel pola powiedział wówczas do twego ojca: „Chodźcie zobaczyć, jak moje zboże się psuje”. Poszliście razem. Twój ojciec wziął dwa lub trzy kłosy w dłonie, pokruszył je i wszystko obróciło się w proch. Wracaliście później do domu. Kiedy byliście około godziny drogi od Corps, ojciec dał ci kawałek chleba, mówiąc: „Masz dziecko, jedz jeszcze chleb w tym roku, bo nie wiem, czy go kto będzie jadł w roku przyszłym, jeżeli zboże będzie się dalej tak psuło”.

– O tak, proszę Pani! – odpowiada Maksymin – teraz sobie to przypominam. Przed chwilą o tym nie pamiętałem.

I Piękna Pani kończy, nie w gwarze, ale po francusku:

A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi.

Później oddala się, przekracza strumyk i nie oglądając się, powtarza z naciskiem:

A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi.

Piękna Pani wspina się po krętym zboczu, które wznosi się w stronę le Collet (mała przełęcz). Tam unosi się do góry. Dzieci dobiegają do niej. Ona spogląda w niebo, potem ku ziemi. Zwrócona w kierunku południowo-wschodnim, „rozpływa się w świetle”. Potem znika również światłość…

=====================================================

 

La Salette to sanktuarium, które łączy ludzi. Każdemu, kto tutaj przybywa, rzuca się w oczy wielonarodowość tego miejsca. Słychać pielgrzymów z całego świata – stoją obok siebie osoby mówiące po angielsku, włosku, hiszpańsku, po polsku, niemiecku i w wielu innych, mniej znanych językach. Podczas wieczornego nabożeństwa, jakie odbywa się w bazylice każdego dnia, pielgrzymi modlą się w różnych językach. Pracujący w sanktuarium księża saletyni dbają o to, aby żaden pielgrzym nie pozostał bez opieki duchowej. Pracują tu także kapłani z Polski. Najpiękniejszym momentem wspólnej modlitwy w sanktuarium jest dla pielgrzymów wieczorna procesja z lampionami (o godzinie 20.30). Podczas niej obchodzi się miejsce objawienia, a towarzyszą temu pieśni maryjne śpiewane w różnych językach. To właśnie od tego wydarzenia pragnę rozpocząć opowieść o miejscu, które obok Lourdes i Fatimy jest jednym z najbardziej znanych miejsc, które Maryja wybrała do przekazania światu swojego Orędzia.

Na bezchmurnym niebie możemy dostrzec świecące gwiazdy. Już za kilka chwil rozpocznie się specjalne nabożeństwo ku czci Matki Bożej. Sanktuarium w La Salette w nocnej scenerii wygląda przepięknie.
Figura Matki Bożej, którą wierni niosą w trakcie procesji, jest podświetlona i przyozdobiona pięknymi żywymi kwiatami
Wnętrze Bazyliki powoli wypełnia się pielgrzymami, wśród których przeważają ludzie starsi. Tak jest tutaj każdego dnia.
„Ten, kto się modli, podobny jest do nieustraszonego orła, który szybując w powietrzu, zdaje się zbliżać do nieba” (św. Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars).
Pielgrzymi przybywają do La Salette z najodleglejszych stron świata. Ta modląca kobieta przybyła pokłonić się Matce Bożej aż z Brazylii.
Pielgrzymi zapalają przyniesione ze sobą świece, które będą im towarzyszyć podczas procesji. Świeca jest symbolem naszej ofiary. Paląca się świeca ofiaruje swój wosk, przemienia się w ogień i światłość. Tak i każdy chrześcijanin powinien promieniować światłem wiary i miłości. Swoim czynem, słowem i przykładem świadczyć o Chrystusie, zapalać innych ogniem, który sam otrzymał.
Wszyscy z zapalonymi świecami czekają, by wziąć udział w procesji, która za kilka chwil się rozpocznie. Na początku procesji niesiony jest krzyż, następnie figura Matki Bożej Płaczącej, a za nią podążają wszyscy wierni.
Maryja płacze, bo widzi ludzkie cierpienia, widzi konsekwencje ludzkich grzechów, tych z przeszłości i tych obecnych. Wbrew temu, co mówią nam media, są wśród nas ogromne rzesze ludzi zagubionych, zdezorientowanych i poranionych, którzy doświadczają ogromnych cierpień. Dlatego – tak jak Maryja w La Salette – mamy nad nimi płakać i być blisko nich, aby pomóc im odnaleźć Boga, drogę do prawdziwego życia i prawdziwej duchowej wolności.
Wieczorna procesja pośród otaczających gór ma niezwykły urok
Pielgrzymi idący w procesji z zapalonymi świecami zmierzają do miejsca objawienia
Przed sanktuarium znajduje się figura Melanii modlącej się do Matki Bożej. Przed tą właśnie figurą kończy się procesja.
Wielu pielgrzymów zawierza swoje życie – rodzinne, osobiste Matce Bożej z La Salette. Trzymają w dłoniach zapalone świece, jakby chcieli prosić Matkę Bożą, by oświetlała im drogę do jej Syna Jezusa Chrystusa.

 

Po zakończonej procesji udaliśmy się wszyscy na spoczynek. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, a z samego rana obudziły mnie pierwsze promienie wschodzącego nad sanktuarium słońca. Ten dzień (20 września 2018) również zapowiadał się dla naszej grupy bardzo interesująco. Po śniadaniu mieliśmy trochę czasu dla siebie, więc nie zwlekając długo, udałem się od razu w góry, gdzie mogłem podziwiać piękne widoki. Góry o poranku wyglądają chyba najpiękniej i ten, kto je kocha, wie, co mam na myśli. Udając się z samego rana na łono przyrody, możemy usłyszeć, jak ptaki witają dzień swoim radosnym śpiewem, a na łące odzywają się świerszcze i pasikoniki. Co jakiś czas przelatują motyle, pszczoły, osy, muchy, żuczki – najrozmaitsze owady, które na górskiej łące wygrywają istne koncerty. Marzyłem, by czas się zatrzymał w miejscu i bym mógł nacieszyć swój wzrok tym, na co patrzyły moje oczy.

 

Ciąg dalszy…

– Wstęp do pielgrzymki
– Paray-le-Monial, św. Małgorzata Maria Alacoque
– Taizé, brat Roger
– Ars, św. Jan Maria Vianney
– La Salette i wieczorna procesja ze świecami
– Wyjście w góry, Eucharystia i Droga Krzyżowa
– Sanktuarium Notre Dame du Laus, dom Melanii, cmentarz w Corps
– La Salette spowite chmurami
– Produkcja likieru Chartreuse w Voiron, zakończenie pielgrzymki do La Salette

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: