Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 17 – Ballota, 12 km / łącznie 437,2 km

s. Agnieszka Szewczykówna (1901–1984)
17 października 2022
Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 18 – Luarca, 23 km / łącznie 460,7 km
20 października 2022
s. Agnieszka Szewczykówna (1901–1984)
17 października 2022
Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 18 – Luarca, 23 km / łącznie 460,7 km
20 października 2022
Udostępnij to:

DZIEŃ 17 (NIEDZIELA), 8 SIERPNIA 2021 r.
Soto de Luiña – Ballota
– 12,6 km; łącznie przeszedłem 437,2 km

 

***

Wiedząc, że tego dnia mam bardzo mało kilometrów do przejścia, postanowiłem, tak jak to miałem w zwyczaju robić przy takich krótkich odcinkach, że troszkę dłużej sobie pośpię. Zasady przebywania w schroniskach, o czym chyba nie pisałem, są z góry ustalone. Nie ma tak, że możemy sobie spędzić np. kilka dni w schronisku. Schroniska są otwierane zazwyczaj w godzinach popołudniowych i jeżeli przyjdziemy za wcześnie, to będziemy musieli poczekać, aż zostaną otworzone. Tak było przynajmniej podczas czwartego dnia, w schronisku Casa de la Trinidad w Laredo. Schroniska zamykane są natomiast następnego dnia o godz. 9:00 i do tej godziny należy już je opuścić. Ja zazwyczaj wychodziłem na trasę przed godz. 7:00, chyba że danego dnia było znacznie więcej kilometrów do przejścia, wówczas wychodziłem o świcie.

Dzisiejszy niedzielny dzień, z czego bardzo się cieszyłem, zapowiadał się bardzo słonecznie i spokojnie. Ten dzisiejszy odcinek nie był w żaden sposób pod względem widoków jakiś spektakularny. Większość drogi prowadziła przez niewielkie wioski i tereny leśne.

Jedna z niewielkich wsi, przez którą przechodziłem, była dla mnie bardzo charakterystyczna. Mowa o miejscowości Novellana, która była oddalona o ok. 8 km od miejscowości, do której zmierzałem na nocleg. Zanim wszedłem do miejscowości Novellana, na jej pograniczu przywitała mnie niewielka kapliczka, w której znajdowała się figurka św. Jakuba obłożona kolorowymi kamieniami. Widać było, że pielgrzymi zatrzymują się przy niej, jakby chcieli podziękować i prosić Apostoła Chrystusa o opiekę podczas swej wędrówki nie tylko dla siebie, ale i swoich bliskich. Miejscowość Novellana, co najbardziej utkwiło mi w głowie, słynęła z rowerowych ozdób. W wielu miejscach wioski były ustawione kolorowe rowery, które przerobiono na kwietniki. Naprawdę, bardzo ładnie się z całym otoczeniem komponowały. Na poniższych zdjęciach kilka takich „rowerowych kwietników” oczywiście zaprezentuje.

Ruszajmy w drogę! (uśmiech).

 

Miejscowość Novellana z widoczną kapliczką św. Jakuba, która wita wszystkich przechodzących przez tą miejscowość pielgrzymów. Na poniższych zdjęciach można zobaczyć, jak prezentuje się owa figurka z bliska.
Ta miejscowość była przeze mnie zapamiętana z powodu nie tylko kapliczki św. Jakuba, ale również charakterystycznych rowerów, które przyozdabiają miejscowość Novellana.

 

Hotel w miejscowości Ballota. To w nim zatrzymałem się na nocleg.
17. dzień wędrówki z Soto de Luiña do Ballota. Dystans: 12,6 km, czas: 3h 53m.

Do hotelu w Ballota doszedłem po godz. 12:00, a cała droga zajęła mi ok. 4 godzin. To był bardzo spokojny, przyjemny i słoneczny odcinek. Jednak zanim mogłem się zakwaterować w hotelu, to musiałem poczekać jeszcze ok. 2 godzin. Hotel był otwierany dopiero o godz. 14:00 i niestety wcześniej nie było możliwości, żebym mógł udać się do pokoju. Poszedłem więc do baru, który znajdował się na parterze hotelu i zamówiłem sobie co nieco do jedzenia.

Dzisiaj była niedziela, a kościoła w pobliżu niestety nie było, więc nie mogłem pójść na Mszę św. Hiszpanie, co również potwierdziła mi Ania, wolne niedzielne popołudnia często spędzają z bliskimi czy to w barach, czy w restauracjach, natomiast rzadko odwiedzają siebie w domach. Było to widoczne również i tego niedzielnego dnia, gdzie hotelowy bar był oblegany przez tutejszych mieszkańców. Widać było, że wszyscy się dobrze znają i panowała naprawdę miła, a wręcz rodzinna atmosfera. Takie spotkania w gronie najbliższych wyglądają bardzo różnie. Niektórzy przychodzą na niedzielny obiad z rodziną, a inni spotykają się tylko na soczku, piwie albo drinku. Był to dla mnie bardzo pozytywny obraz, bo w Polsce takich spotkań, które w Hiszpanii odbywają się bardzo często, raczej się nie praktykuje, a przynajmniej nie w takiej formie.

Kiedy wybiła godzina mojego zakwaterowania, mogłem udać się w końcu do pokoju hotelowego. Ucieszyłem się, że w pokoju, w którym mieściła się też łazienka, zamiast prysznica była wanna, dlatego od razu nalałem sobie całą wannę gorącej wody i mogłem się wreszcie zrelaksować. Następnie, kiedy się wykapałem i rozpakowałem, mogłem pójść na krótki spacer po okolicy. Niestety w tej miejscowości poza kilkoma domami tak naprawdę nie było dokąd pójść. Na szczęście hotel znajdował się przy oceanie, dlatego spacerkiem udałem się przez pola kukurydzy nad jego brzeg. Kiedy zbliżałem się do brzegu, to zdałem sobie sprawę, że cała okolica znajduje się na bardzo wysokim zboczu klifu. Początkowo myślałem, że będę mógł zejść na jakąś plażę i wykąpać się w oceanie, ale niestety nic z tego nie wyszło. Widok z wysoka zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dobrze, że wziąłem ze sobą na spacer aparat i zrobiłem kilka pamiątkowych zdjęć.

 

Tego dnia już nic nie robiłem, po prostu sobie odpoczywałem i regenerowałem siły przed jutrzejszym odcinkiem. Zadzwoniłem również do rodziców i brata, by opowiedzieć im, jak wyglądał dzisiejszy niedzielny dzień. Tak jak to miałem w zwyczaju, również tego dnia wysłałem Ani numer telefonu do schroniska, w którym miałem zamiar się zatrzymać. Swój jutrzejszy nocleg miałem zaplanowany w portowym miasteczku Luarca. Ze zdjęć, które znalazłem w przewodniku, owe portowe miasteczko wyglądało na bardzo urocze, dlatego już nie mogłem się doczekać, kiedy się tam znajdę. Z tego względu, że dzisiejszą wędrówkę musiałem nieco skrócić, to jutro miałem do pokonania kilka kilometrów więcej. Niestety znowu pojawił się problem z noclegiem, bo w tym mieście, w którym miałem mieć nocleg, znajdowało się jedynie jedno schronisko i na dodatek nie było w nim możliwości zrobienia rezerwacji, dlatego w schronisku panowała zasada: „kto pierwszy, ten lepszy”. Nic nie mogłem temu zaradzić tylko mieć nadzieję, że tym razem obejdzie się bez kłopotów.

 

Łukasz Piotrowski

 

***

Kolejne dni pielgrzymowania szlakiem “Camino del Norte” do Santiago de Compostela + Muxía w Hiszpanii:

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: