Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 27 – Monte de Gozo, 35 km / łącznie 708,1 km

Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 26 – Arzúa, 22 km / łącznie 672,6 km
10 listopada 2022
Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 28 – Santiago de Compostela, 6 km / łącznie 714,1 km
18 listopada 2022
Udostępnij to:

DZIEŃ 27 (ŚRODA), 18 SIERPNIA 2021 r.
Arzúa – Monte de Gozo – 35,5 km; łącznie przeszedłem 708,1 km

 

***

Wiedząc, że dzisiaj czeka mnie dosyć długi odcinek do przejścia, zdecydowałem się wyruszyć na szlak już z samego rana. W moim sercu jednak panowała ogromna radość, że to już dzisiejszego dnia spojrzę na katedrę św. Jakuba, więc tymi kilometrami już w żaden sposób się nie przejmowałem. Bardzo ciekawił mnie widok ze wzgórza, jaki dzisiejszego wieczoru ujrzę, kiedy będę spoglądał przy dużych posągach pielgrzymów na całe Santiago de Compostela, a w szczególności na katedrę. Pogoda na dzisiaj zapowiadała się bezchmurnie, więc jest duża szansa, że będę mógł również podziwiać zachód słońca nad całym miastem ze Wzgórza Radości, bo jak pisałem wcześniej, tak jest nazywane Monte de Gozo.

Nocleg miałem zarezerwowany w polskim schronisku im. św. Jana Pawła II w Monte de Gozo. Co ciekawe i o czym warto napisać, że jest to duże, polskie schronisko, prowadzone przez wolontariuszy z Polski. W przewodniku wyczytałem: Polskie albergue za donativo, 500 miejsc, pokoje ośmioosobowe i inne. Można kupić Menu del Dia za 8 euro. Bardzo duży ogród z dużymi trawnikami, gdzie jest miejsce na suszenie prania. Dużo łazienek i możliwość rozbicia namiotu. W albergue atmosfera przeniknięta jest polską gościnnością. Radość w sercu, już niedaleko do Santiago – a tu taki fajny przedsionek nieba… (ze schabowym i frytkami w menu). HUUURAAA! Całkiem przystępne ceny.

W przewodniku wyczytałem także, że dzisiejsza trasa będzie wyjątkowo malownicza, z dużą ilością napotykanych podróżujących pielgrzymów, gdzie wszystkie przydrożne bary będą przepełnione. Czy tak faktycznie będzie, to się okaże niebawem? No to w drogę! (uśmiech).

 

Jedno z miejsc upamiętniających śmierć pielgrzyma. Jak powiedział Antoine de Saint-Exupéry „Jesteśmy jedni dla drugich pielgrzymami, którzy różnymi drogami zdążają w trudzie na to samo spotkanie”.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci. Przez Miłosierdzie Boże, za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

 

Podczas dzisiejszego pierwszego etapu po wyjściu z Arzúa napotkałem kilka ciekawych i bardzo oryginalnych, przydrożnych restauracji
Filiżanka świeżej kawy w takiej restauracji zdecydowanie lepiej smakuje. Z całą pewnością właścicieli takich i kolejnych napotkanych restauracji trzeba pochwalić za kreatywność.

 

Na Camino można spotkać wielu wspaniałych ludzi z całego świata. Jest to niesamowita i jedyna w swoim rodzaju droga.
Przyjaźń ponad wszystko!

 

Samolot startujący z portu lotniczego „Santiago de Compostela”. Port lotniczy jest w odległości ok. 15 km od miasta. To z tego, niewidocznego na zdjęciu portu udam się niedługo w drogę powrotną przez Madryt do domu.
W oddali widać charakterystyczny pomnik mówiący, że do Santiago de Compostela pozostało już niewiele kilometrów
Nie mogło obyć się bez pamiątkowego zdjęcia; fot. 18 sierpnia 2021 r.
To samo miejsce, tylko 9 lat wcześniej (uśmiech); fot. 16 lipca 2012 r.

 

Końcówka dzisiejszej trasy była ciężka, bo niemiłosierny upał sprawiał, że przebycie każdego kilometra drogi bywało bardzo trudne. Często spoglądałem na telefon, patrząc, ile mam już przebytych tego dnia kilometrów. Pomiar wskazywał, że jest ich ponad 34 km. To dużo i dobrze zrobiłem, że jednak zdecydowałem się zatrzymać na noclegu w schronisku na Monte de Gozo, a nie szedłem już bezpośrednio do Santiago.

Dzisiejszy etap, szczególnie ten początkowy, był też trudny i męczący dla mnie z innego powodu, a mianowicie z powodu ilości pielgrzymów, których spotykałem. Widać na powyższych zdjęciach, że tego dnia była ich cała masa. Bardzo mi to przeszkadzało i pragnąłem jak najszybciej być znowu sam. Przez te wszystkie dni mojej pielgrzymki praktycznie szedłem sam i spotykałem niewielu pielgrzymów. Chyba w jakimś stopniu się odzwyczaiłem i zaczęli mi ci wszyscy ludzie po prostu przeszkadzać. Dopiero w miejscowości O Pedrouzo (ok. 15 km od Monte de Gozo) większość z nich zatrzymała się na noclegu. Było też interesujące, że w pewnym momencie wędrówki, większość z tych ludzi nie szła już drogą wskazywaną przez słupki, bądź żółte strzałki, tylko odbijała z drogi i szła na nocleg w kierunku centrum O Pedrouzo. Uff… co za ulga (uśmiech), znowu mogłem iść sam i jedynie już nieliczne osoby spotykałem na drodze.

Chociaż nogi i plecy bolały, to mimo wszystko z jednej strony odczuwałem wewnętrzną radość, a z drugiej pojawiały się w moich oczach łzy wzruszenia. Moja pielgrzymka do Santiago de Compostela dobiegała powoli ku końcowi. Z oddali zacząłem już dostrzegać miejsce, gdzie znajduje się polskie schronisko. Jednak zanim dotarłem już bezpośrednio do schroniska, to nieco odbiłem z drogi i poszedłem w miejsce, gdzie przed laty stał pomnik św. Jana Pawła II, upamiętniający IV Światowe Dni Młodzieży, które odbyły się w Santiago de Compostela w 1989 roku. To właśnie tam św. Jan Paweł II mówił do młodzieży o chrześcijańskich korzeniach Europy i przestrzegał przed postępującą laicyzacją Europy. Niestety w marcu 2021 roku władze Galicji postanowiły usunąć ten, jakże charakterystyczny pomnik, który dla wielu pielgrzymów stał się symbolem drogi. Usunięto go pod pretekstem jego renowacji, a później władze Galicji stwierdziły, że w miejscu pomnika pojawi się „miejsce zieleni”. Decyzja ta odbiła się szerokim echem w Hiszpanii i nie ustają próby przywrócenia pomnika na jego dawne miejsce. Miejmy nadzieję, że kiedyś ten pomnik na Monte de Gozo znowu powstanie. Przechodząc obok tego miejsca, mogłem jedynie ujrzeć tylko cztery płyty ułożone w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna stał wspomniany pomnik.

Władze regionu Galicji usunęły z Monte del Gozo pomnik św. Jana Pawła II upamiętniający IV Światowe Dni Młodzieży, które odbyły się w Santiago de Compostela w 1989 roku. Grupa kapłanów i wiernych rozpoczęła starania o powrót pomnika na swoje miejsce lub o umieszczenie go w nowym. Pomnik leżał na ostatnim odcinku Szlaku św. Jakuba.
A tak pomnik wyglądał 16 lipca 2012 roku, kiedy uwieczniłem go na fotografii

Teraz opowiem o innym, ale już bardzo przyjemnym zdarzeniu, które spotkało mnie tuż przed samym schroniskiem na Monte de Gozo. Będąc na szlaku, od jakiegoś czasu wiedziałem, że do Santiago de Compostela wyrusza Pielgrzymka Kaszubska, która w Polsce ma miano najdłuższej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Kaszubi, każdego roku zmierzając do Matki Bożej, zatrzymują się na noclegu w Sieradzu. Wiedziałem, że po zakończonej pielgrzymce część pielgrzymów wyrusza autokarem do sanktuariów maryjnych, gdzie m.in. przejdą kilka odcinków drogi jakubowej i odwiedzą Santiago de Compostela. Ta wiadomość była mi o tyle bliska, że w tej grupie była osoba, którą znam od wielu lat, a był nim sieradzanin, sieradzki pielgrzym, Andrzej Krawczyk. Kiedy dowiedziałem się już o ich wyjeździe, to ciekawiło mnie, czy uda mi się z nimi gdzieś po drodze spotkać, a była taka szansa, ponieważ do Santiago mieli dotrzeć w podobnych dniach, co i ja. Zresztą mam profil „pielgrzymki kaszubskiej” na Facebooku, więc w jakimś stopniu śledziłem ich drogę. I wiecie, co się wydarzyło? Dochodząc już do schroniska, z oddali zobaczyłem autokar i grupę stojących pielgrzymów. Nie widziałem z daleka, co to jest za grupa, dopiero gdy się zbliżyłem, zobaczyłem, że jest to wspomniana Pielgrzymka Kaszubska. Pomyślałem sobie: „wow, co za szczęście”. Wśród uczestników dostrzegłem również Andrzeja i znowu uzmysłowiłem sobie, że ja normalnie nie wierzę w to, co widzę (uśmiech). Od razu podszedłem do grupy, która mnie z wiadomych przyczyn nie znała. Dla nich byłem jednym z wielu pielgrzymów i nawet nie wiedzieli, że jestem Polakiem. Andrzej był odwrócony tyłem i mnie nie widział. Podszedłem do niego i klepnąłem go w ramię. Nie zapomnę jego miny, gdy się odwrócił i mnie zobaczył (uśmiech). Jego źrenice się powiększyły i był ogromnie zdzwiony, kogo widzi. Powiedział: „Łukasz! Co ty tutaj robisz?”. Odpowiedziałem, że jestem na Camino i przyszedłem na nocleg. Andrzej nie mógł uwierzyć w to, że mnie spotkał. O mojej pielgrzymce nie wiedział, bo wcześniej o swoim wyjeździe nie pisałem, a jedynie wstawiałem lakoniczne wzmianki. Był bardzo pozytywnie tak jak i ja, zaskoczony tym niespodziewanym spotkaniem. Na dłuższą rozmowę na razie nie miał czasu, bo grupa już się formowała i wychodziła, dlatego z Andrzejem umówiliśmy się, że po powrocie z katedry spotkamy się i sobie już na spokojnie porozmawiamy. Z naszych twarzy nie schodził uśmiech i zdziwienie. Między Sieradzem a Santiago de Compostela jest prawie 3 tys. km, a nas dwóch sieradzan spotyka się tego samego dnia, o tej samej godzinie, na Monte de Gozo, coś nieprawdopodobnego (uśmiech).

Jeszcze tylko kilka kroków i będę na miejscu, w polskim schronisku na Monte de Gozo, które znajduje się wewnątrz kompleksu Europejskiego Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II. Na zdjęciu widoczny autokar i pielgrzymi z Kaszub.
To było dla mnie i Andrzeja niesamowite spotkanie. Chciałoby się rzec: „Jaki ten świat jest mały” (uśmiech).

 

I tak, kiedy pielgrzymi z Kaszub ze śpiewem na ustach, udali się do katedry św. Jakuba Apostoła na Mszę św., ja mogłem udać się do schroniska i w końcu odpocząć. Byłem bardzo zmęczony całym dniem w drodze, ale w końcu mogłem w duszy wykrzyczeć „To już jest koniec!”. Jestem w miejscu, gdzie już widzę wieże katedry św. Jakuba. W recepcji były wolontariuszki z Polski, więc przy okazji dopytałem się kilku kwestii odnośnie do późniejszego mojego powrotu do domu. Opowiedziałem im o moim niespodziewanym spotkaniu z kolegą z Sieradza i o tym, że swoją wędrówkę rozpocząłem 27 dni temu w Bilbao. Po zakwaterowaniu mogłem udać się na odpoczynek, ale najpierw pośpiesznie wziąłem prysznic. W łazience spotkałem kolegę Dawida z Arzúa, który też niedawno dotarł do schroniska. Umówiliśmy się, że odpoczniemy troszkę, a następnie pójdziemy coś wspólnie zjeść i porozmawiać.

Magiczne drzwi prowadzące do rejestracji (uśmiech). Jak to dobrze być już na miejscu.
27. dzień wędrówki z Arzúa do Monte de Gozo. Dystans: 35.5 km, czas: 8 h 35 min.
Na terenie schroniska, tuż przy recepcji znajduje się figurka Matki Bożej Płaczącej z La Salette. W 2002 roku do tego miejsca przybyli Salezjanie, a całym szefem Centrum Pielgrzymowania jest polski Saletyn Ojciec Roman Wcisło.
W tym schronisku każdy pielgrzym znajdzie dach nad głową. Można nawet bez problemu rozbić swój namiot.
Jedno z kilku takich pomieszczeń noclegowych z charakterystycznym muralem na frontowej ścianie
Pielgrzym Dawid i moja skromna osoba (uśmiech). Zamówiliśmy sobie schaboszczaka z frytkami i do tego czerwone wino.

Z Danielem spędziliśmy bardzo miło popołudnie, rozmawiając i wspominając nasze Camino. Daniel nie szedł tym samym szlakiem co ja, wybrał drogę francuską, a więc tę, którą ja przeszedłem w 2012 roku. Powiedział, że jutro po dojściu do katedry św. Jakuba Apostoła kończy swoją pielgrzymkę i wraca do domu, teatru, bo jak wspomniał, z zawodu jest aktorem. Moja przygoda z Camino natomiast będzie trwała jeszcze kilka dni, ponieważ po Santiago udam się ponownie pieszo w trzydniową podróż do Muxía i tam dopiero zakończę swoją pielgrzymkę.

Po niedługim czasie do schroniska powrócili pielgrzymi z Kaszub. Byli nieco rozczarowani, bo nie udało im się wejść do katedry na Mszę św. Niestety jutro z samego rana cała grupa opuszczała już schronisko i udawała się do Fatimy, dlatego pozostał w ich sercu pewien niedosyt. Cóż, kto wie, może był to jakiś znak, żeby ponownie tutaj przybyć? Jak się okazało, żeby wejść do katedry św. Jakuba, to trzeba uzbroić się w cierpliwość i odstać swoje w długiej kolejce. Pandemia koronawirusa spowodowała, że na wejście do środka katedry obowiązywały limity osób, więc wszystko było bardzo utrudnione. O tym jednak więcej napiszę później, gdy już będę na miejscu.

Odnalazłem Andrzeja, który był przy swoim namiocie i teraz już na spokojnie i bez pośpiechu mogliśmy ze sobą dłużej porozmawiać. Nigdy bym się nie spodziewał, że tutaj na Monte de Gozo spotkam kogoś, kogo znam i to z mojego miasta (uśmiech). Andrzejowi powiedziałem, że kilkadziesiąt metrów dalej znajdują się dwa charakterystyczne posągi pielgrzymów, spoglądające na katedrę św. Jakuba i że ze wzgórza pierwszy raz ujrzymy trzy wieże katedry. Zapytałem go, jeżeli będzie chciał, to może iść ze mną obserwować zachód słońca, bo dzisiejsza pogoda była wręcz idealna do jego oglądania. Powiedziałem, że o danej godzinie będę na wzgórzu, więc jeśli będzie miał ochotę, to żeby przyszedł.

Po kilku godzinach, kiedy powoli nastawał zmierzch, udałem się na wspomniane wzgórze. Ubrałem się troszkę cieplej, bo tego wieczoru, pomimo że było wręcz bezchmurne niebo, to mocno wiał wiatr. Zabrałem ze sobą też swój statyw, żeby zrobić nieporuszone zdjęcia. Kiedy wszedłem na wzgórze, mogłem zobaczyć wspomniane posągi dwóch pielgrzymów spoglądających na katedrę św. Jakuba. Z tego wzgórza rozciągała się piękna panorama całego miasta. To było niesamowite uczucie, którego nie zapomnę. Polecam wszystkim, jeżeli mają taką możliwość, żeby koniecznie się zatrzymali na noclegu na Monte de Gozo i udali się na wzgórze, by pierwszy raz spojrzeć na miejsce, gdzie spoczywa św. Jakub Apostoł. W 2012 roku przez Monte de Gozo tylko przechodziliśmy i dzisiaj wiem z perspektywy tego, co zobaczyłem, że był to duży błąd. Dobrze, że tym razem już tego błędu nie popełniłem i zostałem na Monte de Gozo. Poniżej ukażę wam zdjęcia, które udało mi się zrobić tego wieczoru.

 

Na wzgórzu, wpatrując się w katedrę, zostałem do późnych godzin nocnych i mogłem rozkoszować się tymi pięknymi widokami. Nie musiałem się już nigdzie śpieszyć, bo rano nie musiałem wcześnie wstawać, by skoro świt wyjść na szlak. Tak naprawdę katedra św. Jakuba była już na wyciągnięcie ręki. Spoglądając na całą okolicę, w myślach powracałem do tych wszystkich 27 dni, które spędziłem na wędrowaniu. Z całą pewnością był to wyjątkowy i niepowtarzalny czas, który było mi dane spędzić tym razem na Camino del Norte. Jutro znajdę się w miejscu szczególnym, gdzie spoczywa św. Jakub Apostoł, uczeń Pana Jezusa. Nocleg będę miał w tym samym miejscu, co przed 9 laty w Hostel Seminario Menor. Jednak tym razem zarezerwowałem sobie pokój prywatny, a nie pokój wieloosobowy. Chciałem mieć już odrobinę prywatności i gwarancję tego, że nikt nie będzie mnie rano budził. Kiedy na dworze zrobiło się już ciemno i chłodno, udałem się z powrotem do schroniska z poczuciem pewnego spełnienia. Byłem wdzięczny Panu Bogu, że tego wieczoru mogłem doświadczyć nad miastem pięknego zachodu słońca. Przed pójściem spać naładowałem wszystkie akumulatory w aparacie tak, żebym czasami nie miał żadnych niemiłych niespodzianek podczas tego najważniejszego momentu całej drogi, czyli wejścia do Santiago de Compostela.

 

Łukasz Piotrowski

 

***

Kolejne dni pielgrzymowania szlakiem “Camino del Norte” do Santiago de Compostela + Muxía w Hiszpanii:

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: