O mnie / 29 czerwca 2013 – Ślubuję Ci Miłość…

Wspomnienia z Lednicy 2000
12 sierpnia 2018
2018 – Procesja Eucharystyczna w klasztorze Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu
18 sierpnia 2018
Wspomnienia z Lednicy 2000
12 sierpnia 2018
2018 – Procesja Eucharystyczna w klasztorze Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu
18 sierpnia 2018
Udostępnij to:

Przychodzi w życiu człowieka dzień, w którym los stawia mu na drodze kogoś, dzięki komu przestaje się dla niego liczyć cokolwiek… oprócz miłości. Tak stało się i ze mną. Dzisiaj, kiedy mijają kolejne dni od naszego z Justynką ślubu, mogę spokojnie usiąść i w ciszy spisać refleksje na temat ostatnich wydarzeń, które zmieniły moje życie, bo nie jestem już kawalerem, ale mężem, który ma kochającą żonę.

Nasz z Justynką ślub odbył się w uroczystość św. Piotra i Pawła 29 czerwca 2013 roku w parafii pw. Wszystkich Świętych w Sieradzu

Kiedy rok temu wyruszaliśmy z Justynką na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostela, byliśmy parą kochających się ludzi, którzy zapragnęli przeżyć wyjątkową przygodę. Z dala od rodzinnych domów, byliśmy zdani tylko na siebie, ale towarzyszyła nam świadomość, że Bóg jest z nami i nie mamy się czego obawiać, bo On sam nas prowadzi i wskazuje drogę. Przed pielgrzymką do Hiszpanii wiedziałem już, że pragnę z tą skromną, a dla mnie niezwykłą dziewczyną związać się na całe życie. Zawsze marzyłem o tym, by miejsce, gdzie poproszę dziewczynę o rękę, było szczególne i wyjątkowe, a zarazem związane z Bogiem, któremu bezgranicznie pragnę służyć. Kiedy dzisiaj przywołuję wspomnienia tamtych chwil naszego pielgrzymowania do grobu św. Jakuba, pojawiają mi się łzy w oczach, bo wiem, że na każdym etapie swojego życia doświadczam obecności Boga. Miesiąc, który spędziliśmy w Hiszpanii, był dla nas wyjątkowo piękny. Oczywiście, zdarzały się nieporozumienia czy nawet drobne sprzeczki, ale na szczęście szybko je rozwiązywaliśmy.

Data zaręczyn, dla mnie przypadkowa, nie była taką dla Boga, który sprawił, że poprosiłem Justynkę o rękę 16 lipca 2012 roku, klęcząc przed nią na placu św. Jakuba w Santiago de Compostela. Dopiero kilkanaście dni przed ślubem dowiedziałem się od zaprzyjaźnionego księdza, że nasze zaręczyny odbyły się w dniu, kiedy Kościół obchodzi święto Matki Bożej Szkaplerznej, której jestem czcicielem i od kilku lat noszę na szyi Jej szkaplerz. Niekiedy potrzeba wiele czasu, aby dostrzec, że ci, którzy ufają i wierzą, nie są nigdy pozostawieni sami sobie, że jest z nami Jezus, wskazujący drogę i pragnący dla nas nieba.

Wracaliśmy z Hiszpanii ze świadomością, że zrealizowane zostało wszystko, co sobie przed wyjazdem zaplanowaliśmy. Teraz należało przystąpić do przygotowań jednego z najważniejszych wydarzeń naszego życia, czyli dnia naszego ślubu. Wiedziałem, że tak dla Justynki, jak i dla mnie najważniejszy moment będzie miał miejsce w kościele, gdzie przed Bogiem będziemy składać sobie przysięgę małżeńską. Dlatego zrobiliśmy wszystko, by cała uroczystość była dla nas wyjątkowa i pozostała na zawsze w naszej pamięci.

Gdy opuszczałem rodzinny dom, sąsiedzi i mieszkańcy Pragi – jak każe polska tradycja – zrobili bramki, by mi złożyć życzenia. Dziękuję Wam, Drodzy Mieszkańcy, za to, że tak szczerze i przyjaźnie życzyliście mi szczęścia na nowej drodze życia. Jako mieszkaniec Pragi cieszę się, że tak wielu z was było tego dnia ze mną. Pożegnawszy swoją Pragę, udałem się do domu Ukochanej, która mieszka na drugim końcu Sieradza. Wchodząc po schodach, zamknąłem oczy, by otworzyć je dopiero przed nią. Kiedy ujrzałem swoją Narzeczoną, wzruszyłem się, bo wyglądała przepięknie. Trudno mi było pojąć, że za kilka godzin ta urocza dziewczyna zostanie moją żoną i odtąd będziemy już na zawsze razem (uśmiech). Potem nastąpiło błogosławieństwo rodziców, którym oboje jesteśmy wdzięczni za wychowanie, miłość, ale przede wszystkim za wiarę w Boga, którą w nas zaszczepili. Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, jak ogromny wpływ na rozwój dziecka mają rodzice, ale i codzienna modlitwa, i zawierzenie swojego życia Panu Bogu.

 

 

Dojeżdżając do fary, widzieliśmy oczekujące nas spore grono naszych najbliższych i przyjaciół. Po wyjściu z samochodu ogarnąłem spojrzeniem swój kościół, w którym 1 stycznia 1984 roku zostałem przez śp. księdza prałata Józefa Frątczaka ochrzczony i włączony do wspólnoty Kościoła, a po ośmiu latach przystąpiłem do I komunii świętej i również z rąk księdza prałata przyjąłem pierwszy raz Pana Jezusa do swojego serca. To w sieradzkiej kolegiacie przyjąłem sakrament bierzmowania, a teraz w tej pięknej zabytkowej świątyni miałem zawrzeć związek małżeński z ukochaną Justyną. Sieradzka kolegiata jest nam bliska również z innego powodu – to w tym kościele pierwszy raz się zobaczyliśmy i potem zawarliśmy znajomość. To stąd od wieków wyrusza jedna z najstarszych pieszych pielgrzymek na Jasną Górę i na tym szlaku zrodziło się nasze uczucie, które trwa po dziś dzień.

Kiedy goście zasiedli w kościelnych ławach, my z Justyną stanęliśmy w drzwiach kościoła, oczekując na rozpoczęcie uroczystości. Punktualnie o godzinie 17 rozbrzmiały dzwonki, które oznajmiły początek Mszy świętej. Ku naszemu radosnemu zdziwieniu, wyszli do nas na przywitanie wszyscy księża, klerycy, ministranci – był to dla nas bardzo wzruszający moment, bo nie spodziewaliśmy się takiego powitania. Pragnę wyrazić swoją wdzięczność kapłanom, którzy tego dnia byli z nami – przede wszystkim księdzu dr. Marianowi Bronikowskiemu, proboszczowi sieradzkiej kolegiaty, który przewodniczył Eucharystii i wygłosił piękne kazanie. To dzięki niemu nasz ślub mógł się odbyć w tak pięknie odrestaurowanej zabytkowej sieradzkiej świątyni, liczącej ponad 700 lat. Z całego serca dziękuję księdzu dr. Tadeuszowi Miłkowi, proboszczowi parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, a zarazem mojemu drogiemu przyjacielowi; księdzu Jarosławowi Szpolorowskiemu, kierownikowi sieradzkiej pielgrzymki na Jasną Górę, w której od wielu lat oboje z Justynką uczestniczymy, księdzu diakonowi Marcinowi Chilczukowi, pełniącemu posługę w Stanach Zjednoczonych. Dziękuję przyjaciołom klerykom: Dawidowi Matusiakowi, szczególnie za przygotowanie pięknej modlitwy wiernych, jak również Piotrowi Hutnikowi za śpiew psalmu. Drodzy przyjaciele, na Was zawsze mogę liczyć i cieszę się myślą, że już niebawem wyruszymy razem na pielgrzymi szlak do Maryi, idąc z 403. sieradzką pielgrzymką na Jasną Górę. Dziękuję ministrantom: Andrzejowi, Maćkowi i Robertowi za ich obecność i służbę liturgiczną przy ołtarzu. Ciepłe podziękowania kieruję do mojej przesympatycznej bratowej Aliny Piotrowskiej i drogiej nam siostry Dorotki Kędziory ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu za pięknie przeczytane czytania. Nie sposób nie podziękować najpiękniejszemu sieradzkiemu zespołowi Soli Deo, którego członkowie swymi talentami otrzymanymi od Pana Boga uświetnili bezinteresownie naszą ślubną uroczystość. Wasze głosy i muzyka są prawdziwym balsamem dla duszy człowieka. Pragnę również serdecznie podziękować kolegom z 15. Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia za to, że zechcieli nam towarzyszyć w pięknych galowych mundurach.

 

 

Stojąc przed ołtarzem, w obecności Boga, rodziny i przyjaciół, wypowiedziałem słowa przysięgi małżeńskiej. Był to moment, kiedy serce zaczęło mi mocniej bić. Wpatrując się w Twoje oczy, Najmilsza, mogłem z wielką radością powiedzieć: Ja, Łukasz, biorę Ciebie, Justyno, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. Pragnę, Najdroższa, żebyś te słowa zapamiętała na całe nasze wspólne życie.

Kiedy uroczystość w kościele powoli dobiegała końca, poczułem ulgę i radość z tego, że zostałaś moją Żoną, i z tego, że przy składaniu przysięgi nie popełniłem żadnej gafy (uśmiech). Po wyjściu z kościoła koledzy z wojska utworzyli szpaler skrzyżowanych szabel, pod którym z uśmiechem na ustach przeszliśmy. Dziękujemy Wam za to, że tak widowiskowo i efektownie wszystko przygotowaliście. Dziękujemy wszystkim gościom, którzy tego dnia byli razem z nami. Za piękne życzenia, prezenty, którymi nas obdarowali, a nade wszystko za obecność.

Dzisiaj, po upływie tygodnia od naszego ślubu, czuję ogromną radość i szczęście z powodu tego, że jesteśmy małżeństwem i że doszliśmy do tego dnia zgodnie z nauką Kościoła. Żyjemy w dziwnych i chorych czasach, kiedy młodzi ludzie uważają, że najpierw muszą razem zamieszkać, by sprawdzić, czy do siebie pasują. Czy to jest miłość? Jeżeli obie strony się kochają, to nikt i nic nie jest w stanie ich rozdzielić. Jesteśmy z Justynką małżeństwem z tygodniowym stażem (uśmiech) i pragniemy stworzyć prawdziwą chrześcijańską rodzinę. Zawsze sobie wyobrażałem, że kiedy będę miał żonę, to chciałbym przed snem razem z nią uklęknąć do wspólnej wieczornej modlitwy, zawierzając naszą rodzinę i naszą przyszłość Panu Bogu. Chcemy pozostać ludźmi wiary i tak wychować nasze dzieci, aby były dumne z tego, że są wyznawcami Jezusa Chrystusa.

Za kilka dni udamy się z Justynką w podróż poślubną do miejsca wybranego przez Maryję, do Fatimy w Portugalii – jednego z największych sanktuariów Maryjnych na świecie. Odwiedzimy również Santiago de Compostela, czyli miejsce, gdzie się rok temu zaręczyliśmy. To będą wyjątkowe i pełne wspomnień chwile. W sierpniu razem z sieradzką pielgrzymką chcemy wyruszyć na Jasną Górę. I tak przez całe nasze życie być jak najbliżej Pana Boga.

Z kochającą Żoną u boku nadal będę chciał zajmować się tym, co do tej pory. Strona internetowa Sieradz-Praga.pl, jak i fotografia, którą się po amatorsku param, są częścią mojego życia i dopóki starczy mi sił, od tego nie odstąpię. Sieradz jest dla mnie najpiękniejszym miastem na świecie i zamierzam w dalszym ciągu dokumentować jego piękno. Teraz już nie sam, ale wraz z oddaną i kochającą Żoną.

Łukasz Piotrowski

 

***

Zobacz także:

Udostępnij to: