Poznaję Boży świat / 2023 – Francja, Lourdes. Obchody 165. rocznicy pierwszego objawienia Matki Bożej św. Bernadecie Soubirous. Dzień 3

2024 – Pielgrzymka Księży z Diecezji Włocławskiej do Sanktuarium św. Józefa w Sieradzu z udziałem kard. Roberta Saraha
1 czerwca 2024
2024 – IV Marsz dla Życia i Rodziny w Sieradzu
17 czerwca 2024
Udostępnij to:

2023 – Francja, Lourdes. Obchody 165. rocznicy pierwszego objawienia Matki Bożej św. Bernadecie Soubirous.  

***

Dzień 3
Sobota, 11 lutego 2023 r.
165. rocznica objawień Matki Bożej w Lourdes

 

Ave Maria, Niewiasto uboga i pokorna,
błogosławiona przez Najwyższego!
Dziewico nadziei, proroctwo nowych czasów,
przyłączamy się do Twego kantyku chwały,
by celebrować miłosierdzie Pana,
by głosić nadejście Królestwa
i całkowite wyzwolenie człowieka.

Ave Maria, pokorna służebnico Pańska,
chwalebna Matko Chrystusa!
Dziewico wierna, święte mieszkanie Słowa,
naucz nas wytrwałości w słuchaniu Słowa,
uległości wobec głosu Ducha,
uwagi na Jego apele w skrytości sumienia
oraz na Jego przejawy w wydarzeniach historii.

Ave Maria, Niewiasto boleści,
Matko żywych!
Dziewico pod Krzyżem, nowa Ewo,
bądź naszą przewodniczką na drogach świata,
naucz nas żyć miłością Chrystusa i szerzyć ją,
stać wraz z Tobą pod niezliczonymi krzyżami,
na których Syn Twój wciąż jest krzyżowany.

Ave Maria, Niewiasto wiary,
pierwsza spośród uczniów!
Dziewico Matko Kościoła, pomóż nam zawsze
zdawać sprawę z nadziei, która jest w nas,
ufając w dobroć człowieka i w miłość Ojca.
Naucz nas budować świat od środka:
w głębokości milczenia i modlitwy,
w radości miłości braterskiej,
w niezastąpionej płodności Krzyża.

Święta Maryjo, Matko wierzących,
Pani nasza z Lourdes,
módl się za nami.
Amen.

Modlitwa ułożona przez św. Jana Pawła II

 

I oto nastał długo wyczekiwany przeze mnie sobotni dzień, 11 lutego 2023 r., kiedy to 165 lat temu, zaledwie 12 lat po objawieniach Matki Bożej we francuskich Alpach w La Salette, Maryja ponownie ukazuje się, ale nie pastuszkom, a ubogiej dziewczynce o imieniu Bernadetta w Lourdes. Matka Boża, która 25 marca, a więc w święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, poproszona przez Bernadettę, wyjawiła wreszcie, kim jest, powiedziała: Jam jest Niepokalane Poczęcie. I co ważne – ta prawda została ogłoszona przez bł. Piusa IX jako dogmat zaledwie cztery lata wcześniej w 1854 roku. Maryja podczas objawień nawołuje do pokuty, prosi o nawrócenie grzeszników, wzywa do codziennej i gorliwej modlitwy różańcowej. Te wymowne słowa, które Maryja wypowiedziała 165 lat temu, są jakże dzisiaj w XXI wieku bardzo aktualne.

Gdy leżę sobie jeszcze o poranku w łóżku, moje serce przepełnia nieopisana radość, bo już za kilka godzin wezmę udział w uroczystościach rocznicowych. Moje marzenie i pragnienie, by tutaj tego dnia być, właśnie się ziściło. Uroczysta Msza Święta z udziałem wielu pielgrzymów przybyłych z całego świata odbędzie się o godz. 10.00 w Bazylice św. Piusa X.

Myślę, że to jest niezwykłe, jak na przestrzeni wieków Maryja wybiera na całym świecie miejsca i ludzi do przekazywania orędzi, stając się pokornym posłannikiem Boga. W dniu 11 lutego 1858 r, a więc równo 165 lat temu, Maryja wybrała Lourdes, niewielką wioskę u podnóża Pirenejów, nad rzeką Gave na południu Francji, liczącą wówczas jedynie ok. 4 tys. mieszkańców. W tej wiosce mieszkała bardzo biedna, czternastoletnia dziewczynka o imieniu Bernadetta Soubirous, która była już od urodzenia bardzo słabego zdrowia. Nie umiała pisać ani też czytać, bo ze względu na panującą biedę w domu nie chodziła do szkoły. Nie była nawet jeszcze u Pierwszej Komunii Świętej. Taką właśnie „głupią prostaczkę”, jak powie o sobie Bernadetta, wybrała Maryja na swoją powiernicę. Możemy się zapytać, dlaczego akurat Matka Boża wybiera takie właśnie „nic nieznaczące” osoby. Zajrzyjmy do Pisma Świętego, bo tam znajdziemy odpowiedź na to pytanie: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (1 Kor 1, 27).

Zwróćmy też uwagę na to, jakie Maryja wybiera miejsca, w których się ukazuje. Tym razem była to stara grota wydrążona w wapiennej skale, do której mieszkańcy rzadko zaglądali. Grota była trudno dostępna, często zalewana wodami płynącej u jej podnóża rzeki Gave. Grota była też jeszcze inaczej nazywana przez mieszkańców. Nazywali ją „grotą świń”, w której wypasano trzodę chlewną. Takie miejsce i taką „nic nieznaczącą” dziewczynkę wybrała właśnie Matka Boża, by wezwać ludzkość do pokuty i modlitwy w intencji nawrócenia grzeszników. Maryja często wskazuje na dzieci i przez nie pragnie przypomnieć całej ludzkości o darze zbawienia. Przychodzą mi na myśl słowa Pana Jezusa, który powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3).

Spędzając jeszcze ostatnie chwile przed wyjściem, powracały do mnie myśli o tym, że przecież jeszcze kilka tygodni wcześniej, pomimo że bardzo pragnąłem być w Lourdes na rocznicowych uroczystościach, pojawiały się wątpliwości co do wyjazdu. Wiele było wówczas obaw związanych przede wszystkim ze znalezieniem odpowiedniego połączenia, ale też i jaka wówczas może mnie o tej porze zastać pogoda. Zły duch również siał zamęt w moim umyśle, żeby tutaj nie przyjeżdżać. Bardzo to odczuwałem. Na szczęście szybko minął ten czas niepewności i wewnętrznej walki i nastał czas przygotowań do wyjazdu. A kiedy byłem już w drodze do Lourdes, pojawiły się problemy z noclegiem i pomimo tych wszystkich zawirowań Boża Opatrzność tak mnie pokierowała, że udało się bezpiecznie dotrzeć do Lourdes, gdzie już za chwilę będę uczestniczył w uroczystej Eucharystii, podczas której w Komunii Świętej do swojego serca przyjmę Pana Jezusa. Z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy i chciałbym to wykrzyczeć: Jezu jak bardzo Ciebie kocham!

Dzisiejszy dzień w całości spędzę na terenie sanktuarium, gdzie z aparatem w ręku będę starał się ten szczególny dzień jak najpiękniej ukazać na swoich fotografiach. Zanim udam się już za chwilę do bazyliki, chciałbym najpierw przywołać opis pierwszego objawienia, który sama Bernadetta Soubirous podała podczas zeznań. Niech historia tego pierwszego objawienia będzie wstępem do dzisiejszego dnia. Tekst pochodzi z książki Adama Bujaka pt. „Lourdes z Janem Pawłem II”. Natomiast zwieńczeniem dzisiejszego dnia poza zdjęciami, które poniżej zaprezentuję, będzie piękny tekst wielkiego papieża Benedykta XVI, który wygłosił w Lourdes z okazji 150 rocznicy objawień Matki Bożej w Lourdes, 13 września 2008 roku.

Bernadeta Soubirous (1844-1878)

Objawienie I
11 lutego 1858r.

Po raz pierwszy udałam się do groty we czwartek, 11 lutego. Poszłam tam z dwiema dziewczynkami, by zebrać drewno na opał. Po przybyciu do młyna spytałam, czy chciałyby zobaczyć miejsce, w którym wody kanału łączą się z Gave. Odpowiedziały twierdząco.

Szłyśmy więc wzdłuż kanału, aż znalazłyśmy się przed grotą. Moje towarzyszki uległy pokusie przebycia strumienia i dotarcia do groty; niespodziewanie jednak zaczęły płakać, spytałem je więc o przyczynę. Odrzekły, że woda była zbyt zimna. Chcąc pokonać strumień bez zdejmowania odzieży, poprosiłam, aby mi pomogły ułożyć kamienie w strumieniu, lecz odpowiedziały, że jeśli chcę dotrzeć na drugi brzeg, to nie pozostało mi nic innego, jak robić tak, jak one.

Poszłam nieco dalej, by zobaczyć, czy nie ma jakiegoś miejsca, w którym przeprawa przez wodę obyłaby się bez ściągania ubrania, ale niestety, nic nie znalazłam. Wróciłam więc przed grotę i zaczęłam rozbierać się. Zdołałam ściągnąć zaledwie jeden but, gdy usłyszałam hałas przypominający uderzenie wiatru. Spojrzałam w stronę rozciągającej się naprzeciwko groty łąki i zauważyłam, że drzewa wcale się nie poruszały. Rozbierałam się dalej. Usłyszałam ponownie ten sam hałas i spojrzałam w kierunku groty. Ujrzałam jakąś panią ubraną na biało: miała na sobie białe odzienie i tego samego koloru welon, przepasana była błękitną szarfą i na każdej stopie miała żółtą różę, tak samo żółtą, jak trzymany przez nią różaniec. Byłam zdumiona i myślałam, że uległam złudzeniu. Przetarłam oczy i spojrzałam ponownie: widziałam wciąż tę samą Panią.

Wyjęłam z kieszeni różaniec. Chciałam uczynić znak krzyża świętego, ale ręka mi opadła bezwładnie i nie zdołałam jej unieść do czoła. Wtedy zaczęłam się bać, drżały mi ręce, ale pozostałam na miejscu. Pani wzięła do ręki różaniec, dotąd przewieszony na przegubie dłoni i przeżegnała się. Spróbowałam i ja, udało się. Od tego momentu strach, który mnie opanował, zniknął; upadłam na kolana i odmawiałam różaniec razem z Panią, która modląc się, wcale nie poruszała ustami. Po skończeniu modlitwy dała mi znak, abym zbliżyła się, ale ja nie ośmieliłam się, po czym nagle zniknęła”.

Wstrząśnięta jeszcze przeżytym widzeniem Bernadetta poprawia swoją wiązkę drewna i wraz z siostrą Antoniettą i przyjaciółką Joanną powraca do domu.

Wracamy razem. Idąc drogą spytałam się moich towarzyszek, czy zauważyły cokolwiek; odpowiedziały, że nie. Powtórzyłam pytanie i jeszcze raz odpowiedziały, że nic nie widziały i dodały:
– A ty widziałaś coś?
– Jeśli wy nic nie widziałyście, to ja też.
Myślałem, że się pomyliłam. W czasie drogi powrotnej, przez cały czas pytały mnie uporczywie o to, co widziałam. Nie miałam chęci mówić czegokolwiek, ale one nalegały do tego stopnia, że zdecydowałam się powiedzieć, ale pod warunkiem, że zapewnią mnie, iż nikomu nie zdradzą. Obiecały całkowite milczenie, ale zaledwie dotarłyśmy do domu, przyszła im taka ochota na mówienie, że wygadały wszystko”.

Rodzice Bernadetty przyjęli to bardzo źle; matka skrzyczała i zbiła obie siostry i zabroniła Bernadecie powracać do groty Massabielle.

Kiedy Bóg dotyka serca człowieka, to nic i nikt nie jest w stanie temu pragnieniu wypełnienia Jego woli się oprzeć. Również i Bernadetta pomimo upokorzeń, drwin, zakazów przychodzenia do groty konsekwentnie realizowała pragnienie Maryi. Wychodząc z hotelu kilka minut po godz. 9.00, widziałem, jak wielu pielgrzymów już zmierza do bazyliki. Na dworze, pomimo panującego z rana chłodnego powietrza, na niebie nie było ani jednej chmurki. Dzisiejszy dzień mam zamiar spędzić tylko w dwóch miejscach; na Mszy Świętej w bazylice i przy grocie wśród pielgrzymów, gdzie zwieńczeniem rocznicowych obchodów będzie wielotysięczna Procesja Światła.

***

: W drodze do Bazyliki pw. św. Piusa X na uroczystości 165. rocznicy objawień Matki Bożej w Lourdes

 

 

: Międzynarodowa Msza Święta pod przewodnictwem ordynariusza diecezji Tarbes-Lourdes bp. Jeana-Marca Micasa

 

Uroczysta Msza Święta z udziałem ordynariusza diecezji Tarbes-Lourdes bp Jeana-Marca Micasa koncelebrowana wraz z innymi biskupami i księżmi była niezwykłym dla mnie przeżyciem. Ponieważ miałem specjalne pozwolenie na robienie zdjęć, mogłem się bezproblemowo przemieszczać po całej bazylice. Służby porządkowe bardzo pilnowały, by osoby nie mające tego typu pozwoleń pozostawały na swoim miejscu i nie pozwalały nikomu podchodzić w pobliże ołtarza. Ta akredytacja fotoreporterska bardzo wiele dla mnie znaczyła, bo dzięki niej mogłem wykonać bardziej interesujące zdjęcia, na których tak bardzo mi zależało.

Zakończona przed chwilą Msza Święta, którą mogliście powyżej obejrzeć na zdjęciach, była moim głównym i najważniejszym celem pielgrzymki do Lourdes. Cel ten właśnie zrealizowałem. Cieszyłem się bardzo, że mogłem tego dnia być na sprawowanej Eucharystii ze wszystkimi pielgrzymami, którzy tutaj przybyli. W sposób szczególny byłem wdzięczny Panu Bogu, że mogłem wraz z osobami chorymi, cierpiącymi, samotnymi nie tylko trwać na modlitwie, ale i móc ukazać piękny Chrystusowy Kościół, dla którego ludzie chorzy są wielkim darem. To na ołtarzach całego świata Chrystus na nowo ponosi śmierć dla naszego zbawienia. Kościół zachęca, by razem z Nim ofiarować Panu Bogu nasze osobiste doświadczenia, a choroba należy do tych najcięższych. Przed laty św. Jan Paweł II powiedział: „Cierpienie przeżywane z Chrystusem jest najcenniejszym darem i najskuteczniejszą pomocą w apostolstwie”. To właśnie sanktuarium w Lourdes nazywane jest Światową Stolicą Chorych, gdzie niebo otwiera się zwłaszcza dla tych najsłabszych. Tak jak i przed laty Maryja powiedziała znamienne słowa do św. Bernadetty: „Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, ale w przyszłym”. Te piękne słowa Maryja kieruje do nas wszystkich, a w sposób szczególny do tych najsłabszych. Prawdziwego szczęścia nigdy nie doświadczymy tutaj na ziemi, lecz dopiero z Bogiem w niebie. To jest nasz najważniejszy cel na ziemi, do którego mamy za Panem Jezusem i Jego Matką, Maryją, podążać.

Po głównych uroczystościach powróciłem nie tylko na odpoczynek do hotelu, ale i podładowanie baterii w aparacie. Wziąłem prysznic i mogłem nieco zregenerować siły przed kolejnym wyjściem tym razem do Massabielskiej groty.

Kolejne zdjęcia ze względu na ich liczbę zaprezentuję również w formie trzech fotoreportaży. Będą one koncentrowały się na grocie objawień, gdzie można spotkać najwięcej pielgrzymów. Kolejne zdjęcia przedstawią odmawiany w grocie różaniec, a zwieńczeniem dnia będzie, tak jak w dniu wczorajszym, przepiękna Procesja Światła. Jednak zanim pokażę zdjęcia, chciałbym zachęcić do przeczytania przemówienia Benedykta XVI, które wygłosił 13 września 2008 roku w Lourdes z okazji 150 rocznicy objawień Matki Bożej w Lourdes. Te słowa nieżyjącego już papieża uważanego za wielkiego i jednego z największych teologów naszych czasów niech będą pięknym wstępem do kolejnych zdjęć, które pragnę wam, drodzy czytelnicy, zaprezentować. Wczytajmy się uważnie w słowa tego pokornego Namiestnika Jezusa Chrystusa, które wówczas wygłosił w Lourdes.

 

***

 

„Lourdes jest miejscem jedności, nadziei i nawrócenia” (papież Benedykt XVI).

Lourdes, 13 września 2008

Przemówienie Benedykta XVI podczas procesji ze świecami z okazji 150 rocznicy objawień Matki Bożej w Lourdes

 

Drogi księże biskupie Tarbes i Lourdes, drodzy bracia w biskupstwie i kapłaństwie, drodzy pielgrzymi, drodzy bracia i siostry!

Przed 150 laty, 11 lutego 1858 r. w tym miejscu, nazwanym Grotą Massabielską, nieopodal miasta, prosta młoda dziewczyna z Lourdes, Bernadetta Soubirous, zobaczyła światło, a w tym świetle młodą, «piękną, piękniejszą nade wszystko» Panią. Ta Pani zwróciła się do niej z dobrocią i łagodnością, z szacunkiem i ufnością. «Mówiła do mnie ‘pani’ (opowiada Bernadetta)… Czy mogę panią prosić, by pani przychodziła tu przez 15 dni? (zapytała ją)… Patrzyła na mnie jak osoba, która rozmawia z inną osobą». W tej właśnie rozmowie, w tym pełnym delikatności dialogu Pani zobowiązuje ją do przekazywania pewnych bardzo prostych przesłań na temat modlitwy, pokuty i nawrócenia. Nic dziwnego, że Maryja jest piękna, gdyż ukazując się 25 marca 1858 r., objawia tutaj swoje imię: «Ja jestem Niepokalane Poczęcie».

A my przyglądnijmy się teraz Niewieście obleczonej w słońce, którą ukazuje nam Pismo Święte (Ap 12, 1). Najświętsza Maryja Panna, otoczona chwałą Niewiasta z Apokalipsy, ma na głowie wieniec z dwunastu gwiazd, przedstawiających dwanaście plemion Izraela, cały lud Boży, całą wspólnotę świętych, a pod stopami ma księżyc, symbol śmierci i śmiertelności. Maryja śmierć ma za sobą; jest całkowicie obleczona w życie — życie Jej Syna, zmartwychwstałego Chrystusa. Jest Ona zatem znakiem zwycięstwa miłości, dobra i Boga, dającego naszemu światu nadzieję, której potrzebuje. Skierujmy dziś wieczorem spojrzenie na Maryję, tak pełną chwały i tak ludzką, i pozwólmy, by prowadziła nas ku Bogu, który jest zwycięzcą.

Wiele osób zaświadczyło o tym, że widok promiennej twarzy Bernadetty poruszał serca i spojrzenia. Czy to podczas objawień, czy też kiedy o nich opowiadała, jej twarz była promienna. W Bernadetcie od tamtej pory zamieszkało światło Massabielle. A przecież na codzienne życie rodziny Soubirous składała się nędza i smutek, choroby i niezrozumienie, odrzucenie i ubóstwo. Choć w stosunkach rodzinnych nie brakowało miłości i ciepła, trudno było żyć w ciasnocie. Jednakże mroki ziemi nie przeszkodziły, by zajaśniało światło z nieba. «Światłość w ciemności świeci» (J 1, 5).

Lourdes jest jednym z tych miejsc, które Bóg wybrał, aby w nich odzwierciedlał się szczególny blask Jego piękna, stąd tak wielkie znaczenie ma tutaj symbol światła. Począwszy od czwartego objawienia, gdy co rano Bernadetta przychodziła do groty, zapalała poświęconą świecę i dopóty trzymała ją w lewej ręce, dopóki ukazywała się jej Dziewica. Wkrótce też ludzie zaczęli podawać Bernadetcie świecę, aby zatknęła ją w ziemi w grocie. Bardzo szybko również inni ludzie zaczęli umieszczać świece w tym miejscu światła i pokoju. Sama Matka Boża powiedziała, że jest Jej miły ten wzruszający hołd tysięcy płonących świec, które odtąd nieustannie rozświetlają — ku Jej czci — grotę, gdzie się objawiła. Od tamtego dnia w dzień i w nocy, tak latem, jak i zimą, przed grotą jaśnieje gorejący krzew, rozpalony modlitwą pielgrzymów i chorych, który wyraża ich troski i potrzeby, a przede wszystkim ich wiarę i nadzieję.

Przybywając w pielgrzymce tu, do Lourdes, pragniemy doświadczyć, w ślad za Bernadettą, tej niezwykłej bliskości między niebem a ziemią, która nigdy nie zanika i która nieustannie się pogłębia. Należy zwrócić uwagę, że w czasie objawień Bernadetta odmawia różaniec w obecności Maryi, która dołącza się do jej modlitwy na doksologię. Ten zdumiewający w pierwszej chwili fakt w rzeczywistości potwierdza głęboko teocentryczny charakter modlitwy różańcowej. Kiedy odmawiamy różaniec, Maryja niejako użycza nam swojego serca i spojrzenia, byśmy kontemplowali życie Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Mój czcigodny poprzednik Jan Paweł II był tu w Lourdes dwukrotnie. Wiemy, jak bardzo w swym życiu i posłudze opierał swą modlitwę na orędownictwie Maryi Dziewicy. Jak wielu jego poprzedników na Stolicy Piotrowej, gorąco zachęcał do modlitwy różańcowej; uczynił to między innymi w bardzo swoisty sposób, wzbogacając różaniec o rozważanie tajemnic światła. Zostały one zresztą przedstawione na fasadzie Bazyliki w nowych mozaikach, odsłoniętych w zeszłym roku. Podobnie jak w przypadku wszystkich wydarzeń z życia Chrystusa, które «Maryja zachowywała (…) i rozważała (…) w swoim sercu» (Łk 2, 19), pomaga nam Ona zrozumieć, że wszystkie etapy działalności publicznej są ściśle związane z objawieniem chwały Bożej. Oby Lourdes, ziemia światła, nadal było szkołą, gdzie można uczyć się modlitwy różańcowej, która wprowadza ucznia Jezusa, w obecności Jego Matki, w autentyczny i serdeczny dialog z Mistrzem!

Z ust Bernadetty słyszymy głos Maryi Dziewicy, która prosi nas, byśmy przychodzili tutaj w procesji, aby modlić się z prostotą i żarliwie. Procesja z zapalonymi świecami ukazuje naszym oczom cielesnym tajemnicę modlitwy — we wspólnocie Kościoła, która łączy wybranych w niebie i pielgrzymujących po ziemi: dialog człowieka z jego Panem rodzi światło i otwiera się świetlista droga w historii ludzi, również w jej najmroczniejszych chwilach. Ta procesja jest chwilą wielkiej radości Kościoła, ale również momentem bardzo ważnym: intencje, z którymi przychodzimy, wskazują na naszą głęboką jedność ze wszystkimi ludźmi cierpiącymi. Myślimy o niewinnych ofiarach, cierpiących z powodu przemocy, wojen, terroryzmu, głodu, niesprawiedliwości, klęsk żywiołowych i kataklizmów, nienawiści i ucisku, zamachów na ich ludzką godność i podstawowe prawa, na ich wolność działania i myślenia; myślimy również o tych, którzy zmagają się z problemami rodzinnymi bądź cierpią z powodu bezrobocia, choroby, kalectwa bądź samotności, lub są migrantami. Nie mogę pominąć tych, którzy cierpią z powodu imienia Chrystusa i za Niego umierają.

Maryja uczy nas modlić się, czynić z naszej modlitwy akt miłości do Boga i miłości braterskiej. Gdy modlimy się z Maryją, nasze serca otwierają się na tych, którzy cierpią. Czyż może to nie przemienić naszego życia? Dlaczego nasze jestestwo i całe nasze życie nie miałyby się otworzyć na bliźnich? Lourdes jest miejscem światła, gdyż jest miejscem jedności, nadziei i nawrócenia.

Teraz, gdy zapada zmrok, Jezus mówi do nas: «Niech będą zapalone wasze pochodnie» (por. Łk 12, 35); pochodnia wiary, pochodnia modlitwy, pochodnia nadziei i miłości! To, że idziemy w nocy, niosąc światło, mocno przemawia do nas samych, porusza nasze serca i mówi o wiele więcej, niż wszelkie słowa wypowiedziane czy usłyszane. Ten gest sam w sobie wyraża naszą kondycję chrześcijan w drodze: potrzebujemy światła i sami mamy stać się światłem. Grzech nas zaślepia, nie pozwala, byśmy posłużyli braciom za przewodników i skłania do nieufności względem nich, do tego, byśmy nie pozwolili się prowadzić. Potrzebujemy światła i powtarzamy błaganie niewidomego Bartymeusza: «Mistrzu, spraw, żebym przejrzał!» (por. Mk 10, 51). Spraw, żebym ujrzał mój grzech, który mnie zniewala, ale przede wszystkim spraw, Panie, abym dostrzegł Twoją chwałę! My wiemy, że nasza modlitwa już została wysłuchana, i składamy dzięki, bowiem, jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: «zajaśnieje ci Chrystus» (5, 14), a św. Piotr dodaje: On «was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła» (1 P 2, 9).

Do nas, nie będących światłem, Chrystus może odtąd powiedzieć: «Wy jesteście światłem świata» (Mt 5, 14), powierzając nam troskę o to, by jaśniało światło miłości. Jak pisze św. Jan apostoł: «Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć» (1 J 2, 10). Żyć miłością chrześcijańską to zarazem napełniać świat Bożym światłem i ukazywać jego prawdziwe źródło. Św. Leon Wielki pisze: «W istocie, każdy, kto w Kościele żyje świątobliwie i w czystości, kto dąży do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi (por. Kol 3, 2), jest w pewnym sensie podobny do niebiańskiego światła; tak iż sam promieniejąc blaskiem świętego życia, wskazuje wielu, niczym gwiazda, drogę prowadzącą do Boga» (Sermo III, 5).

W tym sanktuarium w Lourdes, ku któremu zwracają się oczy chrześcijan całego świata, od kiedy za sprawą Maryi Dziewicy zajaśniały tam nadzieja i miłość, bo Ona postawiła chorych, ubogich i maluczkich na pierwszym miejscu, jesteśmy zachęcani, by odkrywać, jak proste jest nasze powołanie: wystarczy kochać.

Jutrzejsze święto Podwyższenia Krzyża wprowadzi nas właśnie w serce tej tajemnicy. W tę wigilię nasze spojrzenie już kieruje się ku znakowi Nowego Przymierza, ku któremu zmierza całe życie Jezusa. Krzyż jest najwyższym i doskonałym aktem miłości Jezusa, który oddaje swe życie za przyjaciół. «Tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne» (J 3, 14).

Śmierć Jezusa, zapowiedziana w Pieśniach o Słudze Pańskim, jest śmiercią, która staje się światłem dla narodów; jest śmiercią, która w powiązaniu z liturgią pokutną przynosi pojednanie; śmiercią, która wyznacza kres śmierci. Od tamtej pory Krzyż jest znakiem nadziei, sztandarem zwycięstwa Jezusa, «tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16). Przez krzyż całe nasze życie otrzymuje światło, moc i nadzieję. Przezeń objawiona zostaje cała głębia miłości zawartej w pierwotnym zamyśle Stwórcy; przezeń wszystko zostaje uzdrowione i doprowadzone do swej pełni. Dlatego właśnie życie w wierze w Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, staje się światłem.

Objawieniom towarzyszyło światło, a Bóg zapalił w oczach Bernadetty płomień, który nawrócił bardzo wiele serc. Ileż osób przychodzi tutaj, żeby przejrzeć, być może po cichu żywiąc nadzieję na otrzymanie jakiejś cudownej łaski; później, gdy stąd wracają po duchowym doświadczeniu życia w Kościele, zmieniają sposób patrzenia na Boga, na innych i na samych siebie. Jest w nich mały płomyk, zwany nadzieją, współczuciem, serdecznością. Wyciszone spotkanie z Bernadettą i z Maryją Dziewicą może odmienić życie, bowiem one są obecne w tym miejscu, w Massabielle, aby nas prowadzić do Chrystusa, który jest naszym życiem, naszą siłą i naszym światłem. Niech Maryja Dziewica i św. Bernadetta pomagają wam żyć jako dzieci światła, abyście przez całe życie codziennie świadczyli, że Chrystus jest naszym światłem, naszą nadzieją i naszym życiem!

 

: Massabielska grota

 

 

: Różaniec w grocie objawień

 

 

: Procesja Światła

 

Wielotysięczna Procesja Światła, która była zwieńczeniem obchodów 165. rocznicy objawień Matki Bożej w Lourdes, dobiegła końca. Tak jak wczoraj, również i teraz odczuwam ogromne zmęczenie fizyczne. Nieustanne przemieszczenie się z aparatem w celu szukania odpowiednich ujęć bywa „troszkę” wyczerpujące. Duchowo jednak byłem szczęśliwy i spełniony, dlatego kiedy wracałem późnym wieczorem do hotelu, dziękowałem Panu Bogu za wszystko, co dla mnie uczynił. Podążanie za Jego Synem, Jezusem i Maryją jest czymś niezwykle pięknym.

Podczas dzisiejszego dnia czy to w trakcie uroczystej Mszy Świętej, czy już przy Massabielskiej grocie, albo podczas Procesji Światła mogłem zrobić wiele ciekawych zdjęć, przynajmniej tak mi się wydaje, że będą ciekawe dla czytelnika. Jednak najpiękniejszym obrazem podczas tych dwóch dni byli dla mnie pielgrzymi trwający na modlitwie, których mogłem spotkać. To było dla mnie coś niezwykłego i pięknego móc zatrzymać w kadrze aparatu ich żywą i piękną wiarę, ale też cierpienie, chorobę. Szczególnie widok rodzin z dziećmi w tym świętym miejscu był dla mnie budujący i wzruszający. Jak ważny jest dla duchowego wzrastania dziecka przykład kochających rodziców, którzy pragną żyć każdego dnia Jezusem Chrystusem i prowadzą swoje dzieci drogą Maryi do Boga. Nieraz w moim oku zakręciła się łza, kiedy widząc rodziców ze swoimi dziećmi, stawały mi przed oczami moje dzieci, które w swoim życiu tak naprawdę nigdy nie zaznały prawdziwej miłości i ciepła rodzinnego domu, a jedynie wpajane kłamstwa i nienawiść, którą mają żywić nieustannie do swojego taty. To jest dla mnie, rodzica widzącego jak własne dzieci są krzywdzone i wykorzystywane, bardzo smutne i niezrozumiałe.

Dzisiejszy dzień był dla mnie ostatnim dniem, który spędziłem tak bardzo aktywnie na robieniu zdjęć. Jutro Lourdes już opustoszeje i będzie zdecydowanie mniej pielgrzymów, których pobyt dobiegnie końca. Ostatnie zdjęcie tego dnia zrobiłem pewnej młodej, uśmiechniętej, niepełnosprawnej dziewczynie, która do Lourdes przyjechała ze swoimi bliskimi z Włoch. Zamieniłem z nimi kilka słów, mówiąc skąd i po co dokładnie do Lourdes przyjechałem. Byli pod wrażeniem, że z tak daleka i w dodatku sam o tej porze odważyłem się przyjechać do Lourdes. Przy okazji naszej rozmowy zapytałem, czy mógłbym im zrobić pamiątkowe zdjęcie, które bym wykorzystał w swoim fotoreportażu. Bardzo się wszyscy ucieszyli ze zrobionego zdjęcia, które obiecałem im również po powrocie do domu wysłać. Tak też się stało. Byli bardzo podekscytowani tym faktem. Ja również odczuwałem w sercu radość, że mogłem tym zdjęciem wywołać u tej dziewczyny uśmiech na twarzy.

Jutrzejszy cały dzień, który będzie dla mnie przedostatnim dniem w Lourdes, mam zamiar wykorzystać na spacerowaniu. Nie mam sprecyzowanego planu, co do zdjęć. Po prostu wezmę aparat i będę sobie spacerował po całej okolicy, delektując się tym świętym miejscem. Póki co schowałem już aparat, który również i dzisiaj sporo się napracował do plecaka i mogłem z radością w sercu wiedząc, że wszystko zostało dobrze zrealizowane, udać się już na nocleg. Chwała Tobie Jezu i Tobie Maryjo nasza najsłodsza Przewodniczko za kolejny dobrze przeżyty dzień!

Łukasz Piotrowski

Ciąg dalszy…

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: