Ita Turowicz / Listy do Autorki / Maryla Pietruszewska z d. Królówna

Ita Turowicz / Listy do Autorki / Grażyna Marzantowicz z d. Matusiak
19 sierpnia 2018
Wspomnienia Ewy Janiak-Stanisławiak cz.IV
19 sierpnia 2018
Udostępnij to:

Listy do Ity Turowicz,
autorki książki „I wszystko w sny odchodzi…”

Maryla Pietruszewska z d. Królówna

Droga Pani Ito! Sieradz, 5.07.2010

Jako rodowita sieradzanka, jestem Pani niezmiernie wdzięczna za tak pięknie wydaną książkę o moim kochanym Sieradzu pt. „I wszystko w sny odchodzi”. Muszę przyznać, że trafiła Pani do naszych serc. Użyję tu niemodnego dzisiaj słowa: „przenicowała” nas Pani, gdyż idąc śladami książki, doszłam do wniosku, że nie zdawałam sobie sprawy, iż Sieradz jest tak bogaty we wspomnienia mojej młodości.

Użyłam słowa „przenicowała”, ponieważ zbliżyła Pani dawną pamięć do dzisiejszej rzeczywistości. Czytając książkę, mam jako żywo w pamięci opisane przez Panią zdarzenia, miejsca, ludzi, okoliczności, i to stało się źródłem moich odczuć.

Kochana Pani Ito, o wielu zdarzeniach wiedziałam, ale nie znałam ich kontekstów, a Pani mi je przybliżyła i rozjaśniła.

Na zdjęciu: ksiądz Antoni Samulski z matką Rozalią, duszpasterstwo Misji Polskiej w Lens we Francji, 1923-1927; fot. ze zbiorów J. Pietrzaka

Jedna z tych historii jest dla mnie bardzo istotna, chcę za nią Pani bardzo serdecznie podziękować, dotyczy to sprawy księdza Samulskiego. Otóż, jak Pani opisuje, podczas okupacji jedyny kościół dostępny dla Polaków był w Charłupi Wielkiej i w 1944 roku jako 11-letnia dziewczynka przystąpiłam tam do I komunii świętej.
Na nauki przedkomunijne chodziłam pieszo do Charłupi, czepiając się czasem furmanek. Tymczasem po wojnie dowiedziałam się, że ks. Samulski, proboszcz tamtejszej parafii, był volksdeutschem, mówiono jeszcze inne złe rzeczy o nim.

Toteż wracając myślami do mojej I komunii świętej, miałam dziwny niesmak.
Dziś jestem szczęśliwa, że choć w tak późnym wieku dowiedziałam się prawdy o ks. Samulskim, dobrym i ofiarnym kapłanie. Dziękuję, Pani Ito, jeszcze raz za wszystko, czym nas Pani obdarowała: „wiedzą o nas samych”. Ja czasem też mam natchnienie i swego czasu napisałam wiersz o Sieradzu. Oto on.

S i e r a d z m o j e m i a s t o !

Sieradz moje miasto, kocham je jak życie.
Tu się urodziłam, tu spędziłam życie.
Pięknie położone, Warta przezeń płynie.
I Lasek Cygański, i brzózki w dolinie.

Mieszkałam przy Rynku, kiedy dzieckiem byłam.
Tutaj dorastałam, tu młodość spędziłam.
Na mojej ulicy jest zabytków wiele:
Muzeum regionu, zakon przy kościele.

Stoi dawna szkoła, teatr co się zowie,
A co przed teatrem? Jak było? No powiedz.
Bardzo dawno temu, pół wieku bez mała,
Nasza „Świt” drużyna zbiórki tutaj miała.

Tutaj wrzało życie, tu się zbierałyśmy,
I do tego ciągle w dwa ognie grałyśmy.
A w każdą niedzielę stawałyśmy w pary,
By zwartym szeregiem na mszę iść do fary.

 

 

***

Zobacz także:

Udostępnij to: