Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 25 – Sobrado Dos Monxes, 25 km / łącznie 650,4 km

2022 – 412. Piesza Pielgrzymka Sieradzka na Jasną Górę. Dzień 8 (2022-08-29)
7 listopada 2022
Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 26 – Arzúa, 22 km / łącznie 672,6 km
10 listopada 2022
Udostępnij to:

DZIEŃ 25 (PONIEDZIAŁEK), 16 SIERPNIA 2021 r.
Miraz – Sobrado Dos Monxes – 25,0 km; łącznie przeszedłem 650,4 km

 

***

Moja pielgrzymka zaczyna wkraczać w decydującą fazę. Pozostało mi jedynie cztery dni, w ciągu których dojdę do Santiago de Compostela i uklęknę przed katedrą św. Jakuba. Czuję ogromną satysfakcję i radość nawet, teraz kiedy ostatnie dni pielgrzymki bywają ciężkie. W moim programie, tak jak pisałem wcześniej, postanowiłem wprowadzić kilka zmian i teraz właśnie o tym troszkę więcej napiszę.

Pierwsza zmiana jest taka, iż początkowo nie planowałem noclegu w schronisku Monte de Gozo, które jest już ostatnim przystankiem dla pielgrzymów przed wejściem do Santiago de Compostela. Monte de Gozo nazywane jest Wzgórzem Radości, a to dlatego, że z tego miejsca przy dobrej pogodzie pierwszy raz można ujrzeć trzy iglice wież katedry św. Jakuba. To na tym wzgórzu znajduje się charakterystyczny pomnik dwóch pielgrzymów, którzy spoglądają przed ostatnim etapem wędrówki do katedry, w którym spoczywają szczątki umiłowanego ucznia Pana Jezusa.

Planując swoje Camino del Norte, chciałem, podobnie jak to było w 2012 roku, jedynie zatrzymać się w Monte de Gozo na krótkim odpoczynku, by następnie już dojść do Santiago de Compostela. Stwierdziłem teraz jednak, że nie będę się forsował, bo musiałbym przejść tego dnia nieco ponad 40 km. To dużo i wiem, jaki byłbym wykończony po całym dniu drogi, a tak właśnie było podczas Camino Francés w 2012 roku. Tym razem postanowiłem, że pojutrze zostanę na noclegu w schronisku na Monte de Gozo, a dopiero kolejnego dnia, mając tylko ok. 6 km do przejścia, już spokojny i wypoczęty wejdę do Santiago de Compostela.

Następna zmiana, którą wprowadziłem, była taka, że ten jeden dzień, który zaoszczędziłem, nadrabiając kilometrów, wykorzystam nie w Santiago de Compostela, ale dopiero w Muxía. Na szczęście ze zmianą rezerwacji w obu schroniskach nie było problemu, więc szybko dokonałem takiej korekty. W schronisku w Santiago de Compostela zamelduję się nie 20 sierpnia a 19 sierpnia 2022 r. i spędzę tam, tak jak wcześniej zakładałem, praktycznie 3 całe dni, a na Muxía dojdę nie 25 sierpnia a 24 sierpnia 2022 r. i ten jeden dzień, który zaoszczędziłem, spędzę właśnie nad oceanem.

Dzisiaj z perspektywy czasu wiem, że była to kolejna bardzo dobra zmiana, ale o tym napiszę więcej już za kilka dni, kiedy będę dochodził do schroniska w Muxía. To by było na tyle zmian. Teraz powracam do dzisiejszej relacji, którą pragnę ukazać na swoich zdjęciach.

Dzisiejszy dzień rozpocząłem wcześnie rano w Miraz. Jest to niewielka wieś, gdzie znajdują się dwa schroniska. Jedno było zamknięte, a drugie na szczęście otwarte i to ze schroniska Ó Abrigo wyruszałem w kolejny dzień pielgrzymki. Dzisiejszy dzień planowałem zakończyć w miejscowości Sobrado, gdzie w odległości 1.5 km znajduje się okazały klasztor Monasterio de Santa María de Monfero, który został założony w 1134 roku przez szlachtę Alfonso Bermúdeza i jego siostrzeńca Pedro Osorio. W tym klasztorze znajduje się schronisko ze 120 miejscami noclegowymi, ale niestety przez pandemię koronawirusa schronisko było nieczynne. Wiedziałem już o tym wcześniej, dlatego swój nocleg miałem zarezerwowany niedaleko klasztoru, w centrum miasteczka. Oczywiście wiedziałem, że po dotarciu na nocleg, tak czy inaczej klasztor będę chciał odwiedzić i zostać na Mszy św., która każdego dnia jest odprawiana dla pielgrzymów w pobliskim kościółku.

Schronisko opuściłem skoro świt, kiedy to słońce schowane było jeszcze za horyzontem. Po kilkudziesięciu minutach pogoda się zmieniła i mogłem doświadczyć pięknego wschodu słońca, który znacznie spowalniał mój marsz. Można było wręcz ulec złudzeniu, jakby się przebywało na skalnej pustyni, zupełnie w innym wymiarze. Kolejne kilometry trasy nie były jakieś szczególne i wyjątkowe pod względem widoków, przez co zdjęć nie zrobiłem jakoś specjalnie dużo.

 

Miejscowość Sobrado, a za mną piękne jezioro Lagoa de Sobrado
W oddali widać wieże przyklasztornego kościoła Monasterio de Santa María de Monfero

Dzisiejszy cały odcinek trasy liczył 25 km i pomimo że są to już ostatnie dni przed Santiago de Compostela, to wciąż spotykałem niewielu pielgrzymów. Do miejscowości Sobrado, w której miałem zarezerwowany nocleg, doszedłem przed godz. 13:00. To był też bardzo gorący dzień, dlatego cieszyłem się, że w miarę szybko pokonałem dzisiejszy etap. Zanim udałem się do schroniska, stwierdziłem, że najpierw podejdę do klasztoru i upewnię się na wszelki wypadek czy nie ma faktycznie w nim noclegu. Tuż obok kościoła na trawie odpoczywały dwie dziewczyny, z którymi się przywitałem. Jak się okazało, były to Polki. Ucieszyłem się, że po raz kolejny spotykam na drodze Polaków. Od razu zrzuciłem z pleców plecak i zaczęliśmy rozmawiać. Zapytałem się ich, czy schronisko w klasztorze faktycznie jest zamknięte, czy może jednak jest otwarte, ale potwierdziły moje wcześniejsze przypuszczenia i powiedziały, że jest zamknięte. Zapytałem się dziewczyn, gdzie one mają zarezerwowany nocleg, a one uśmiechnięte odpowiedziały mi, że już są po noclegu i zaraz wyruszają dalej. Powiedziały też, że nie mają specjalnie sprecyzowanego harmonogramu drogi i często tak mają, że jak się wyśpią w zabranym przez siebie namiocie, to w południe wyruszają w drogę. Powiedziałem, że im współczuję, w taką upalną pogodę iść dalej, bo ja chyba bym tak nie potrafił (uśmiech). Miały ze sobą niewielki namiot, więc tak naprawdę nie musiały się przejmować, czy w danej miejscowości będą miały nocleg, czy nie. Powiedziały, że miały już przygody z namiotem szczególnie wtedy, kiedy padał obficie deszcz, więc bywało różnie. Były to bardzo uśmiechnięte i pozytywnie nastawione do życia studentki, z którymi bardzo fajnie mi się rozmawiało. Na sam koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i się pożegnaliśmy. Te dwie przesympatyczne dziewczyny dojrzę jeszcze z odległości w Santiago de Compostela, więc wiem na pewno, że doszły do celu (uśmiech). Po pożegnaniu nie wchodziłem już do klasztoru, tylko zawróciłem i poszedłem prosto do schroniska na odpoczynek i nocleg.

 

Czas jeszcze na rejestrację w schronisku i można odpoczywać (uśmiech)
25. dzień wędrówki z Miraz do Sobrado. Dystans: 25 km, czas: 5 h 59 min

Po dojściu do schroniska w Sobrado, które było już częściowo zapełnione pielgrzymami, mogłem w końcu odpocząć. Schronisko na szczęście znajdowało się w niewielkiej odległości od klasztoru, więc nie musiałem zbyt daleko iść. Po zakwaterowaniu nie śpieszyłem się bardzo z wyjściem na zewnątrz, bo na dworze było bardzo gorąco, istna patelnia (uśmiech), dlatego wolałem troszkę odczekać, aż słońce nieco zajdzie i temperatura spadnie przynajmniej w granicę 25 stopni Celsjusza. Dzisiaj, gdy przeglądam zdjęcia, to troszkę żałuję, że robiłem niewiele zdjęć w samych schroniskach. Wiem, że było to spowodowane zmęczeniem i zazwyczaj, kiedy dochodziłem na nocleg, to jedyne, o czym marzyłem, był odpoczynek, a nie robienie zdjęć. Cóż najwyżej, jeśli w przyszłości wybiorę się na kolejne swoje Camino, to wtedy obiecuję nadrobić zaległości i ukazać Camino bardziej od środka (uśmiech).

Po kilku godzinach odpoczynku, kiedy częściowo się zregenerowałem, postanowiłem wyruszyć do klasztoru. Najpierw, zanim tam poszedłem, to po drodze odwiedziłem pobliską restaurację i zjadłem kolację. Przy stolikach siedziało już wielu pielgrzymów, których wcześniej spotykałem na szlaku bądź w schroniskach i wszyscy ze sobą gawędzili. Kiedy się już pożywiłem, skierowałem swoje kroki w stronę klasztoru, który postanowiłem nieco zwiedzić. Miałem też w jakimś stopniu ograniczony czas, bo chciałem również w pobliskiej niewielkiej kaplicy cmentarnej uczestniczyć we Mszy św. dla pielgrzymów, która odprawiana jest każdego dnia o godz. 19:30. Zanim zaprezentuję zdjęcia z wnętrza klasztoru, przytoczę to, co na temat tego miejsca wyczytałem w przewodniku autorki p. Jolanty Grabowskiej-Markowskiej:

 

Sabrado dos Monxes

Według niektórych źródeł nazwa Sabrado dos Monxes wywodzi się z łacińskiego słowa, które oznacza „szczyt domu zrobionego z dębu korkowego”. Fundacja klasztorna o tej nazwie została założona w 952 roku przez posługującego w sądzie Hermenegilda i jego żonę Paternę Gundesindiz. Historia pierwszych 150 lat życia klasztoru nie jest dostatecznie zbadana. Wiadomo, że na początku XII wieku klasztor został opuszczony. W 1142 roku Bernard de Fontaines (San Bernardo), wysłany z opactwa w Clairvaux (Francja), uczynił z niego klasztor cysterki o dużym znaczeniu. W średniowieczu była to najbardziej wpływowa instytucja w Galicji. Jeszcze w wieku XII, a później w wieku XIII tutejsi cystersi rozwinęli działalność duszpasterską i gospodarczą. Następnie, podobnie jak większość klasztorów europejskich, konwent przeszedł okres upadku. Sytuacja odmieniła się w 1498 roku, kiedy zakon wstąpił do Zgromadzenia Kastylijskiego.

Kościół po przebudowie w XVII wieku utrzymany jest w stylu barokowym. W XVIII wieku w wyniku burzy zawaliła się fasada kościelna. Obecna jest dziełem Pedra Monteagudo. Wyróżnia się pionowym wzniesieniem i przeładowanym wystrojem, co jest charakterystyczne dla hiszpańskiego baroku amerykańskiego. Kościół jest monumentalnym przykładem pierwszego galicyjskiego baroku, z krzyżem łacińskim i trzema nawami na różnych wysokościach oraz dużą kopułą dekorowaną rzeźbami z motywami geometrycznymi i roślinnymi. Wewnątrz kościoła w transepcie otwierają się kaplica Magdaleny z wieku XIII i kaplica Różańca z wieku XVII. Z romańskiej konstrukcji zachowały się oprócz kaplicy La Magdalena – sala kapitulna, kuchnia z monumentalnym kominem oraz parę innych elementów. W klasztorze znajdują się trzy krużganki (procesyjny, pielgrzymi i klasztorny), refektarz, zakrystia i biblioteka. Na najwyższym piętrze krużganku procesyjnego można zobaczyć medaliony przedstawiające twarze różnych postaci.

W 1834 roku zakonnicy opuścili klasztor. W 1835 roku fundacja została sprzedana i powoli popadała w ruinę. Nowy właściciel użył kościoła jako kamieniołomu dla swoich budów. I tak kamień współtworzący duchową przestrzeń kościoła stał się zwykłym kamieniem, stanowiącym podstawę komercyjnych budowli, w zależności od kaprysu dewastującego świątynię właściciela.

W 1954 roku cystersi z klasztoru Viaceli postanowili odzyskać nieruchomość. Zabudowania ponownie stały się własnością Kościoła katolickiego i w tymże roku rozpoczęły się prace konserwatorskie. Cystersi wrócili do tego miejsca podczas uroczystości Santiago w 1966 roku. Od tego czasu zakon stara się odbudować fundację. W głównej nawie opustoszałego kościoła znajduje się krzyż przywieziony ze znajdującego się niedaleko więzienia. Kościół jest duży i zaniedbany. Chyba rzadko odprawia się tu nabożeństwa.

W mieszczącej się obok kościoła kaplicy na cmentarzu Msza św. dla pielgrzymów jest odprawiana codziennie o godzinie 19:30. Kaplica jest mała, a pielgrzymów na Mszy św. niewielu – i można odnieść wrażenie, że potrzeba dużo więcej modlitwy, aby Eucharystia odbywała się w dużym kościele klasztornym.

Warto o tym pamiętać, odwiedzając to miejsce, gdzie rzeczywistość miesza się ze starożytnością. Stąpając po średniowiecznych krużgankach, przenosimy się w czasie i ulegamy urokowi historii z tamtych lat. Można również dołączyć do wspólnej modlitwy brewiarzowej w czasie nieszporów z ojcami i braćmi w części nieopodal klauzury.

Żeby zwiedzić część klasztoru i kościół, to najpierw w sklepiku, który znajduje się przy wejściu do kościoła, należy zakupić bilet. Jest to, można powiedzieć, symboliczna opłata, która z całą pewnością nie zrujnuje naszego budżetu, ale za to pomaga zakonnikom w codziennym życiu. W eleganckim sklepiku, który prowadzi zakonnik, można zaopatrzyć się nie tylko w różne pamiątki, ale i zakupić produkty klasztorne. Ci, którzy zbierają pieczątki do swojego paszportu, mogą poprosić zakonnika, który jest aktualnie w sklepiku, by taką pieczątką podstemplował nam pielgrzymkowy paszport. Po zakupieniu biletu mogłem wejść na teren klasztoru i zacząć podziwiać jego wnętrza.

 

Trzeba przyznać, że wnętrze kościoła robi na zwiedzających wrażenie. Dawniej to były piękne budowle i te wnętrza, detale, coś niesamowitego. I pomyśleć, ile wysiłku i pracy musiało kosztować budowniczych stworzenie tego wszystkiego. Żal i smutek ogarniają serce, że tak ogromny kościół stoi dzisiaj pusty i że nie sprawuje się w nim Mszy Świętej.

Kiedy opuściłem mury kościoła, udałem się do niewielkiej świątyni San Pedro da Porta, znajdującej się tuż obok klasztoru, by uczestniczyć o godz. 19:30 we Mszy św. dla pielgrzymów. Do kościółka wszedłem nieco przed czasem, tak abym mógł zrobić kilka zdjęć jego wnętrza.

 

Uczestnicząc we Mszy św., byłem zdziwiony, że w świątyni znajduje się tylko kilka osób. Z pielgrzymów, którzy dzisiaj przybyli do Sobrado, byłem tylko ja i kilka osób starszych. Smutny był to widok, tym bardziej że wcześniej wielu pielgrzymów spędzało wolny czas w restauracjach. Tak się zastanawiam, czy ci pielgrzymi, którzy zmierzają do Santiago de Compostela, wiedzą tak naprawdę do kogo idą i kim był św. Jakub „Starszy” i jaką poniósł śmierć? Trudno mi sobie wyobrazić, żeby mając możliwość uczestniczenia w kościele we Mszy św., przejść obok niego obojętnie i nawet nie przyjąć do serca Pana Jezusa, tym bardziej że podczas tej całej drogi, tak rzadko była możliwość uczestniczenia w Eucharystii. Człowiek idzie przez życie, ale nie do końca idzie za Panem Jezusem. Odrzucając Mszę św., tak naprawdę odrzucamy samego Boga. Z takiej postawy cieszy się jedynie szatan, który nieustannie nas zwodzi, który sieje zamęt w naszym umyśle, by tylko oddalić nas od Boga. Na koniec Mszy św., ksiądz udzielił zebranym pielgrzymkowego błogosławieństwa, które jest znakiem, że Pan Jezus nadal nam towarzyszy, nie pozostawia nas samych i wspomaga nas, byśmy byli Jego świadkami w naszej codzienności. Tym pięknym akcentem przyjęcia Pana Jezusa do swojego serca mogłem zakończyć dzisiejszy, jakże aktywny dzień i udać się już do schroniska na nocleg.

 

Łukasz Piotrowski

 

***

Kolejne dni pielgrzymowania szlakiem “Camino del Norte” do Santiago de Compostela + Muxía w Hiszpanii:

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: