Listy do Ity Turowicz,
autorki książki ” I wszystko w sny odchodzi…”
Andrzej Jasiewicz
Witam Panią serdecznie. Sieradz, sierpień 2010
Nazywam się Andrzej Jasiewicz ur. 1951 roku. Mieszkam w Sieradzu. Mój tato był rzemieślnikiem i miał zakład fryzjerski na ul: Krakowskie Przedmieście 17 w latach 1946-1980.
Przeczytałem książkę Pani autorstwa pt. „I wszystko w sny odchodzi”. Chciałem tą drogą serdecznie podziękować za wspomnienia, za książkę, za dawny Sieradz, za Pani rodziców którzy byli wspaniałymi ludźmi, za brata Janka, za wspomnienia o ludziach, których znałem, niektórych nawet blisko. Opisała Pani Sieradz, którego ja nie znałem z racji mojego kalectwa i tego, że mieszkaliśmy od 1956 roku na ul. Polnej (wtedy na obrzeżach miasta).
Znałem Pani rodziców, szczególnie mamę, nie raz dawała mojej mamie rady i specyfiki na moje kalectwo. Znałem bliżej Pani brata Janka, spotykaliśmy się bardzo często u Dzidka Wojtanki, a raz nawet byłem na imieninach u Pani brata w Łasku, gdzie mieszkał razem z żoną, niestety roku nie pamiętam, ale Dzidek miał wtedy forda capri. Znam Pani siostrę Alicję.
Z ludzi przedstawionych w książce znam Steńkę Twardą i Jurka Stępińskiego, byli moimi sąsiadami, znam Bożenę Wulkiewicz, która mieszka w sąsiednim bloku, i jeszcze kilka osób, resztę ze słyszenia i opowiadań.
Ja też tak jak Pani kocham Sieradz. Od pewnego czasu zajmuję się amatorsko historią Sieradza, z ukierunkowaniem na stare zdjęcia naszego miasta i ludzi. Jestem w posiadaniu sporego zbioru zdjęć rodzinnych pp. Falmurów (powiem tylko, że są to zdjęcia, które zostały wyrzucone na śmietnik, skąd je zabrałem i próbuję nimi zainteresować sieradzan).
***
Zobacz także: