lukasz

12 września 2022

2022 – 50-lecie powołania zakonnego s. Małgorzaty Tomaszewskiej, s. Marii Pronobis i 25-lecie powołania zakonnego s. Angeliki Marczuk ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu

W dniu 3 września 2022 roku o godz. 11:30 w przepięknym klasztorze Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu miało miejsce szczególne wydarzenie. Tego dnia trzy siostry zakonne: s. Małgorzata Tomaszewska, s. Maria Pronobis i s. Angelika Marczuk obchodziły jubileusze swojego powołania zakonnego. Z tym świętym miejscem – klasztorem, tak pięknie w ostatnich latach odrestaurowanym, jestem związany od dziecka i moje serce przepełnia radość, kiedy jest mi dane niektóre wydarzenia z życia sióstr zakonnych zatrzymać w kadrze swojego aparatu fotograficznego. Tym razem było podobnie i tym niezwykłym wydarzeniem pragnę się z wami, drodzy czytelnicy, podzielić. W pamięci mam moją rozmowę z s. Małgorzatą Tomaszewską, kiedy kilka miesięcy temu wspomniała mi o swoim jubileuszu 50-lecia powołania zakonnego. Już wtedy s. Małgorzacie pogratulowałem tak pięknego jubileuszu. Zapytałem się wówczas, czy nie ma nic przeciwko temu, żebym zrobił na pamiątkę troszkę zdjęć z tej uroczystości. Siostra bardzo się ucieszyła, ale za chwilę powiedziała takie słowa: „Łukaszku, ale ja nie będę miała pieniędzy, żeby ci za to zapłacić”...
13 września 2022

Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 10 – Poo, 31 km / łącznie 250,9 km

Dni na Camino, jak widać, bardzo szybko mijają i pomyśleć, że rozpoczynam już 10 dzień „samotnej” wędrówki do Santiago de Compostela. Napisałem w cudzysłowie samotnej, ale tak naprawdę nigdy nie czułem się na tej drodze samotny. Czułem wręcz, że ktoś kroczy wraz ze mną i nie pozwala mi, bym był osamotniony. Po porannej toalecie i spakowaniu się mogłem opuścić schronisko i wyruszyć w dalszą drogę. Niestety moje buty trekkingowe, które były przemoczone, nie zdążyły wyschnąć, dlatego na dzisiejszy odcinek trasy założyłem adidasy, a trekkingi przypiąłem do plecaka, tak aby w trakcie drogi wyschły. Mam też tak w zwyczaju, że z rana jakoś nigdy nie mam apetytu i nie mogę nic jeść, dlatego zawsze, kiedy wstawałem, szybko starałem się wyruszać na szlak, by nie tracić potrzebnego czasu. Dopiero po kilku godzinach wędrówki zatrzymywałem się w przydrożnym barze na posiłek, który był połączony przy okazji z odpoczynkiem...