Bywają takie chwile, kiedy niespodziewanie rodzą się w moim sercu pragnienia podejmowania nowych wyzwań związanych z ukazywaniem na zdjęciach tak pięknego, a zarazem tak bardzo atakowanego w dzisiejszych czasach Chrystusowego Kościoła, Kościoła, który bardzo kocham, i którego jestem niegodną i marną cząstką. Kiedy biorę aparat do ręki, żeby spróbować wykonać jak najgodziwiej fotoreportaż, to moje serce wręcz drży z nieopisanej radości. Mam wrażenie, że kiedy fotografuję „Kościół”, w szerokim tego słowa znaczeniu, to tak jakbym fotografował samego Pana Jezusa...Kilka tygodniu temu w moim sercu zrodziło się pragnienie, aby udać się do Łagiewnik i postarać się wykonać jak najpiękniej fotoreportaż ze święta Bożego Miłosierdzia, o którym powiedział Pan Jezus również: „Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest święto Miłosierdzia Mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia Mojego, zginą na wieki” (Dz. 965). Wiedziałem, że tego dnia przybędą do Łagiewnik tłumy pielgrzymów z Polski i z zagranicy. Miałem już w głowie zarys tego, co chciałbym ukazać na swoich zdjęciach. Jedyne, czego najbardziej potrzebowałem, to przyznanie akredytacji fotoreporterskiej. Jednak Opatrzność Boża sprawiła, że z Jej pomocą udało się ją otrzymać. W tym miejscu pragnę bardzo podziękować mojej koleżance, Agnieszce Gracz, która zrobiła wszystko, żeby mi pomóc. Dziękuję, Agnieszko, bo bez Twojej pomocy mój fotoreportaż byłby bardzo ubogi w fotografie...Cały fotoreportaż składa się z 304 fotografii i zaczyna się od mojego spaceru po błoniach, skąd można spacerkiem dojść do okazałego sanktuarium św. Jana Pawła II...