|CIĄG DALSZY WSPOMNIEŃ| Po wczorajszych duchowych przeżyciach pora obrać nieco inny, bardziej turystyczny kierunek naszego pielgrzymowania. Naszym głównym punktem dzisiejszej wędrówki będzie miasto Baalbek, w północno-wschodnim Libanie, które jest oddalone od naszego hotelu w Byblos jakieś 100 km. To miasto jest czwartym pod względem wielkości miastem w Libanie i położone jest zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy z ogarniętą wojną domową Syrią.Powodem, dla którego przyjechaliśmy do tego miasta, są nie tylko ruiny starożytnych świątyń Jowisza, Bachusa oraz Wenus, które mamy zobaczyć, ale i niezwykły, odkryty blok skalny noszący ślady obróbki przez człowieka, ważący bagatela ponad 1600 ton.Zanim jednak dojechaliśmy do Baalbek, to mijaliśmy Dolinę Bekaa, która znana jest nie tylko z uprawy winorośli, ale też bardzo żyznej ziemi, na której uprawia się pszenicę, bawełnę, owoce i warzywa. Dla mnie nie to było akurat najważniejsze, tylko smutny widok ujrzanego namiotowego obozowiska uchodźców z Syrii, którzy uciekając przed wojną i śmiercią w ojczystym kraju, zostawili cały swój dobytek. Takich miejsc w całym Libanie jest niestety bardzo dużo. Łza kręci się w oku, widząc całe rodziny z dziećmi, które muszą uciekać ze swojego kraju przed wojną i mieszkać w takich niewyobrażalnych i trudnych warunkach, zdani tak naprawdę tylko na siebie...