3 września 2020
W 2014 roku moja mama, Jadwiga Kasperska, wsunęła mi do ręki mały zeszyt i poprosiła, żebym przeczytał spisane jej ręką dwa teksty wspomnień. Miała wyrzuty sumienia, że nikt poza nią nie będzie pamiętał, jakie dzieciństwo zgotował jej rodzinie niemiecki okupant. Jeden z tych tekstów dotyczył pierwszych dni po wybuchu wojny, spisanych na podstawie opowiadań jej mamy, a mojej babci, Stanisławy Krawczyńskiej, i jej ojca, a mojego dziadka, Mieczysława Krawczyńskiego. W drugim opisała swoje własne przeżycia zapamiętane oczami dziecka, które kilka dni po wyzwoleniu skończyło sześć lat… Te ostatnie wspomnienia pozwalają zrozumieć, co przeżywają małe dzieci w miejscach, gdzie toczą się wojny. Staje mi przed oczami fragment filmu nagranego współcześnie w zniszczonej wojną Syrii. Operator filmowy zbliżał się z kamerą do stojącego przy ulicy kilkuletniego dziecka. To, nic nie mówiąc, powoli wyciągnęło do góry ręce w geście poddania; jakby chciało powiedzieć: „nie rób mi krzywdy, bo nie jestem groźny”. Wojna odbiera zarówno dorosłym, jak dzieciom, ludzkie odruchy i uczucia. Praktycznie zaciera się granica pomiędzy życiem i śmiercią. Zasady moralne giną pośród walki o przetrwanie. Wszystkie myśli i działania ukierunkowane są jedynie na przeżycie i ochronę bliskich /Marek Kasperski/