Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 28 – Santiago de Compostela, 6 km / łącznie 714,1 km

Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 27 – Monte de Gozo, 35 km / łącznie 708,1 km
13 listopada 2022
2022 – Finałowy mecz futbolu amerykańskiego “PFL9” Rhinos Wyszków vs Wilki Łódzkie w Sieradzu
21 listopada 2022
Poznaję Boży świat / 2021 – Hiszpania, Camino del Norte. Dzień 27 – Monte de Gozo, 35 km / łącznie 708,1 km
13 listopada 2022
2022 – Finałowy mecz futbolu amerykańskiego “PFL9” Rhinos Wyszków vs Wilki Łódzkie w Sieradzu
21 listopada 2022
Udostępnij to:

DZIEŃ 28 (CZWARTEK), 19 SIERPNIA 2021 r.
Monte de Gozo – Santiago de Compostela – 6 km; łącznie przeszedłem 714,1 km

 

***

Na dzisiejszy dzień czekałem bardzo długo, bo aż 9 lat i w końcu nastał moment, w którym za kilka godzin stanę ponownie na placu katedralnym w Santiago de Compostela, nazywanym Placem Obradoiro, a następnie ujrzę piękną i odrestaurowaną w ciągu ostatnich lat katedrę św. Jakuba. Tu właśnie tutaj na Placu Obradoiro, który od wieków słynie jako miejsce, na którym kończą swoją wędrówkę pielgrzymi zmierzający do Santiago de Compostela. W sercu czułem ogromną, nie do opisania radość i nie mogłem już doczekać się tej chwili. W Santiago de Compostela spędzę prawie trzy dni, będę więc miał sporo czasu, żeby tym miejscem się odpowiednio nacieszyć. Dopiero 22 sierpnia, a więc w dniu, gdy również i sieradzka pielgrzymka wyrusza z Sieradza na Jasną Górę, ja także wyruszę ponownie w dalszy etap drogi, która będzie mnie prowadziła przez kolejne 3 dni, aż dotrę na Muxía. Będzie to dopełnienie całej mojej pielgrzymki, ale nastąpi to dopiero za kilka dni (uśmiech). Nie tracąc czasu, szybko się spakowałem i pożegnałem ze schroniskiem na Monte de Gozo. Przede mną pozostało jedynie 6 km drogi, a jak ta droga, która zaprowadzi mnie przed katedrę św. Jakuba, będzie przebiegała, to już pokażę na poniższych zdjęciach.

 

No i wchodzę… (uśmiech)
28. dzień wędrówki z Monte de Gozo do Santiago de Compostela. Dystans: 6 km, czas: 40 min.
Szczęśliwy i ogromnie wdzięczny Panu Bogu, że po 28 dniach i przejściu 714 km dotarłem do celu mojej pielgrzymki – katedry w Santiago de Compostela, która jest jednym z największych zabytków architektury romańskiej w Hiszpanii i wpisana jest od 1985 roku na listę UNESCO, a wznoszenie jej rozpoczęto w 1075 roku podczas panowania Alfonsa VI Kastylijskiego.
To tutaj w Santiago de Compostela w tej okazałej barokowej katedrze spoczywają szczątki św. Jakuba Apostoła, zwanego Większym i jego dwóch uczniów. Św. Jakub był jednym z najbliższych przyjaciół Pana Jezusa, który jako pierwszy z Apostołów poniósł śmierć męczeńską. Święty Jakubie, módl się za nami i prowadź nas do Jezusa, którego tak bardzo ukochałeś!

Uradowany i z uśmiechem na ustach dotarłem przed katedrę św. Jakuba na Plaza del Obradoiro w Santiago de Compostela tuż po godz. 10:00. To miejsce jest jednym z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych na świecie, co szczególnie można zobaczyć, będąc już na miejscu, kiedy widzimy, jakie tłumy ludzi to święte miejsce nawiedza. Będąc już na miejscu, cały plac, ku mojemu zdziwieniu, był znacznie wypełniony pielgrzymami i turystami. Niebo było wręcz bezchmurne, słoneczne i było bardzo ciepło. Bardzo się cieszyłem, że jest mi dane być w tym miejscu ponownie. Musiało minąć 9 długich lat od czasu, kiedy pierwszy raz ukończyłem Camino Francés. Po przyjściu na plac, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to odrestaurowana katedra. Pamiętam jeszcze przed 9 laty, że była ona, można delikatnie powiedzieć, w nie najlepszym stanie. Dzisiaj natomiast promienieje swoim blaskiem i pięknem. Wiem też, że jej wnętrze również zostało odrestaurowane, dlatego nie mogłem się doczekać momentu, kiedy wejdę do środka. Zanim przejdę dalej do swoich wspomnień i refleksji z tego przepełnionego historią miejsca, to chciałbym przytoczyć najpierw biografię św. Jakuba Starszego, bo przecież ten jakże umiłowany uczeń Pana Jezusa, był celem mojej pielgrzymki i warto co nieco o nim wiedzieć.

 

Święty Jakub Starszy, Apostoł

Wśród apostołów było dwóch Jakubów. Dla odróżnienia nazywani są Większym i Mniejszym albo też Starszym i Młodszym. Prawdopodobnie nie chodziło w tym wypadku o ich wiek, ale o kolejność przystępowania do grona Apostołów. Rozróżnienie to wprowadził już św. Marek (Mk 15, 40). Imię Jakub pochodzi z hebrajskiego „aqeb”, oznaczającego „chronić” – a zatem znaczy „niech Jahwe chroni”. Etymologia ludowa tłumaczy to imię jako „pięta”. Według Księgi Rodzaju, kiedy Jakub, wnuk Abrahama, rodził się jako bliźniak Ezawa, miał go trzymać za piętę (Rdz 25, 26).

Św. Jakub Większy jest tym, który jest wymieniany w spisie Apostołów wcześniej – był powołany przez Jezusa, razem ze swym bratem Janem, jako jeden z Jego pierwszych uczniów (Mt 4, 21-22): święci Mateusz i Łukasz wymieniają go na trzecim miejscu, a święty Marek na drugim. Jakub i jego brat Jan byli synami Zebedeusza. Byli rybakami i mieszkali nad jeziorem Tyberiadzkim. Ewangelie nie wymieniają bliżej miejscowości. Być może pochodzili z Betsaidy, podobnie jak święci Piotr, Andrzej i Filip (J 1, 44), gdyż spotykamy ich razem przy połowach. Św. Łukasz zdaje się to wprost narzucać, kiedy pisze, że Jan i Jakub „byli wspólnikami Szymona – Piotra” (Łk 5, 10). Matką Jana i Jakuba była Salome, która należała do najwierniejszych towarzyszek wędrówek Chrystusa Pana (Mk 15, 40; Mt 27, 56).

Jakub został zapewne powołany do grona uczniów Chrystusa już nad rzeką Jordan. Tam bowiem spotykamy jego brata, Jana (J 1, 37). Po raz drugi jednak Pan Jezus wezwał go w czasie połowu ryb. Wspomina o tym św. Łukasz (Łk 5, 1-11), dodając nowy szczegół – że było to po pierwszym cudownym połowie ryb. Jakub należał do uprzywilejowanych uczniów Pana Jezusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira (Mk 5, 37; Łk 8, 51), przemienienia na górze Tabor (Mt 17, 1nn; Mk 9, 1; Łk 9, 28) oraz modlitwy w Ogrójcu (Mt 26, 37). Żywe usposobienie Jakuba i Jana sprawiło, że Jezus nazwał ich „synami gromu” (Mk 3, 17). Chcieli bowiem, aby piorun spadł na pewne miasto w Samarii, które nie chciało przyjąć Pana Jezusa z Jego uczniami (Łk 9, 55-56). Jakub był wśród uczniów, którzy pytali Pana Jezusa na osobności, kiedy będzie koniec świata (Mk 13, 3-4). Wreszcie był on świadkiem drugiego, także cudownego połowu ryb, kiedy Chrystus ustanowił Piotra głową i pasterzem swojej owczarni (J 21, 2). Ewangelie wspominają o Jakubie Starszym na 18 miejscach, co łącznie obejmuje 31 wierszy. W porównaniu do innych Apostołów – jest to bardzo dużo.

Dzieje Apostolskie wspominają o św. Jakubie dwa razy: kiedy wymieniają go na liście Apostołów (Dz 1, 13) oraz przy wzmiance o jego męczeńskiej śmierci. Z tej okazji św. Łukasz tak pisze: „W tym samym czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana…” (Dz 12, 1-2). Jakuba stracono w 44 r. bez procesu – zapewne po to, aby nie przypominać ludowi procesu Chrystusa i nie narazić się na jakieś nieprzewidziane reakcje. Było to więc posunięcie taktyczne. Dlatego także zapewne nie kamienowano św. Jakuba, ale ścięto go w więzieniu. Euzebiusz z Cezarei, pierwszy historyk Kościoła (w. IV), pisze, że św. Jakub ucałował swojego kata, czym tak dalece go wzruszył, że sam kat także wyznał Chrystusa i za to sam natychmiast poniósł śmierć męczeńską. Jakub był pierwszym wśród Apostołów, a drugim po św. Szczepanie, męczennikiem Kościoła (zgodnie z przepowiednią Chrystusa – Mk 10, 39). W średniowieczu powstała legenda, że św. Jakub udał się zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego do Hiszpanii. Do dziś św. Jakub jest pierwszym patronem Hiszpanii i Portugalii.

Według tradycji, w VII wieku relikwie św. Jakuba miały zostać sprowadzone z Jerozolimy do Composteli w Hiszpanii. Nazwa Compostela ma się wywodzić od łacińskich słów Campus stellae (Pole gwiazdy), bowiem relikwie Świętego, przywiezione najpierw do miasta Iria, zaginęły – dopiero w IX w. miał je odnaleźć biskup, prowadzony cudowną gwiazdą. Hiszpańska nazwa Santiago znaczy zaś po polsku „święty Jakub”. Te dwie nazwy łączy się w jedno, stąd nazwa miasta brzmi dziś Santiago de Compostela. Do dziś znajduje się tam grób św. Jakuba. W wiekach średnich po Ziemi Świętej i Rzymie było to trzecie sanktuarium chrześcijaństwa. W katedrze genueńskiej oglądać można artystyczny relikwiarz ręki św. Jakuba, wystawiany na pokaz podczas rzadkich okazji.

Święty jest patronem Hiszpanii i Portugalii; ponadto m.in. zakonów rycerskich walczących z islamem, czapników, hospicjów, szpitali, kapeluszników, pielgrzymów, sierot.

W ikonografii św. Jakub przedstawiany jest jako starzec o silnej budowie ciała w długiej tunice i w płaszczu lub jako pielgrzym w miękkim kapeluszu z szerokim rondem. Jego atrybutami są: bukłak, kij pielgrzyma, księga, miecz, muszla, torba, turban turecki, zwój.

Brewierz.pl

 

To tyle informacji na temat św. Jakuba. Teraz kiedy już nieco ochłonąłem, nie miałem ochoty na razie iść jeszcze do schroniska, chciałem tylko jak najdłużej być ze wszystkimi pielgrzymami i razem z nimi się radować dzisiejszym przybyciem. To uczucie radości i spełnienia jest o tyle większe, że tylko ten, kto przeszedł szlak jakubowy, wie, ile trzeba było przebyć kilometrów, żeby tutaj dotrzeć. Swoją pielgrzymkę zaplanowałem tak, co polecam każdemu, żeby w tym miejscu, w Santiago de Compostela być przynajmniej kilka dni, a nie dotrzeć do celu i zaraz wracać do domu. Wiem, że to nie jest łatwe, bo cała wędrówka trwa wiele dni i nie każdy może sobie pozwolić na tak długą nieobecność w domu lub w pracy, ale wierzcie mi, że warto spróbować zrobić wszystko, żeby ta nasza pielgrzymka trwała „troszkę” dłużej.

Zanim zacząłem swój spacer po placu katedralnym, to przysiadłem sobie przy murku, by nacieszyć swoje oczy widokiem katedry. Tak się złożyło, że tuż obok mnie siedziały dwie Polski; mama z córką, które też przemierzyły wiele kilometrów, a dzisiaj, tak jak ja są już u celu podróży. Był to dla mnie bardzo miły akcent, że i tutaj są pielgrzymi z Polski, zresztą, gdzie nie ma Polaków (uśmiech). Z każdą wręcz minutą plac coraz bardziej wypełniał się radosnymi pielgrzymami, którym udało się dotrzeć przed katedrę św. Jakuba. Czas było wziąć aparat do ręki i zrobić kilka zdjęć ukazujących najpiękniejsze moje pierwsze chwile spędzone przed katedrą.

Pani Ania Kowal z córką, które było mi dane spotkać. Bardzo serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję za rozmowę.
W oddali widzimy pielgrzyma spoglądającego na swój pielgrzymkowy paszport, który jest wypełniony pieczątkami
Katedra św. Jakuba znajduje się na Placu Obradoiro, głównym placu starego miasta w Santiago de Compostela
Radość pielgrzymów po dojściu do celu jest nie do opisania
Nie ma to jak odpoczynek z widokiem na odrestaurowaną katedrę
Gdy się jej przyjrzymy, to zauważymy, że św. Jakub Starszy zajmuje główne miejsce na fasadzie barokowej katedry
Do tego świętego miejsca przybywają całe rodziny nie tylko z Hiszpanii, ale i całego świata
Wiele osób decyduje się w tym niezwykłym miejscu na najpiękniejsze wyznanie miłości. Ta dziewczyna powiedziała swojemu chłopakowi „TAK!” i wkrótce zostanie zapewne jego żoną (uśmiech).

 

Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tylu ludzi w tym miejscu, szczególnie w czasie, kiedy na świecie wciąż panuje pandemia koronawirusa. Wiedziałem, że będzie sporo pielgrzymów, ale żeby aż tyle? Radość ludzi, co mnie bardzo cieszyło, była ogromna. Oczywiście, każdy robił sobie pamiątkowe zdjęcia na tle katedry, również i ja nie wyobrażałem sobie, żeby takiego pamiątkowego zdjęcia nie mieć (uśmiech). Spacerując po placu z aparatem w ręku, zauważyłem, że główne wejście do katedry jest zamknięte. Dowiedziałem się, że wejście znajduje się z tyłu katedry i że są nie tylko duże kolejki, ale i limity osób na wejście do środka. Byłem nieco zasmucony, wiedząc, że być może nie uda mi się wejść do jej wnętrza. Jednak oczywiście jako życiowy optymista nie traciłem wiary.

Z każdą godziną zaczynało być coraz cieplej, wręcz upalnie, dlatego swoje kroki powoli skierowałem już w stronę schroniska, które było oddalone od katedry o kilkaset metrów. Chciałem jak najszybciej zarejestrować się na noclegu, wziąć prysznic i nieco odczekać, by na dworze zrobiło się ciut chłodniej, a następnie znowu wyjść przed katedrę. Mimo wszystko, że pogoda była upalna, to bardzo cieszyłem się, że jest słonecznie, że nie pada deszcz albo że niebo nie jest zachmurzone, bo z tym też nieraz tutaj bywa różnie. Dlatego moja wdzięczność wobec Pana Boga, który obdarzył mnie piękną pogodą, była jeszcze większa.

Wielu pielgrzymów, którzy dochodzą do katedry św. Jakuba, udaje się do oficjalnego biura, by uzyskać swoją Compostelę, a więc specjalny certyfikat ukończenia pielgrzymki. Wydawany jest na podstawie paszportu pielgrzyma, w którym wbijane były na noclegach lub w innych miejscach charakterystyczne pieczątki. Żeby otrzymać taki certyfikat, należy na dowolnej trasie przejść 100 km lub przejechać 200 km na rowerze. W dniu 16 lipca 2012 roku, kiedy to z ówczesną moją dziewczyną dotarliśmy do Santiago de Compostela, po taki certyfikat poszliśmy, ale w tym roku stwierdziłem, że tak naprawdę nie jest mi on potrzebny i po niego nie poszedłem. Najpiękniejszym dla mnie certyfikatem są oczywiście zdjęcia i one mi w zupełności wystarczą. Jak się wcześniej dowiedziałem, to żeby w tym roku otrzymać certyfikat, trzeba było ze względu na pandemię koronawirusa, wcześniej się zapisać i o wyznaczonej godzinie przyjść po jego odbiór. Stwierdziłem, że to za dużo kombinowania i odpuściłem sobie wszystko (uśmiech).

Do schroniska Seminario Menor, w którym miałem nocleg, nie jest ciężko trafić, gdyż jest to bardzo duży budynek, w którym mieści się również seminarium duchowne. Jeżeli ktoś ma jakikolwiek problem ze znalezieniem danego miejsca, to polecam stronę internetową google maps, która bardzo dobrze się sprawdza w takich sytuacjach. Całe seminarium usytuowane jest w przepięknym i ogromnym budynku. Znajduje się w jednym z najbardziej malowniczych miejsc w mieście z pięknym widokiem na całą okolicę. Schronisko jest mi znane, bo jak już pisałem wcześniej, to właśnie w tym miejscu w 2012 roku, dochodząc pierwszy raz do Santiago de Compostela miałem tutaj nocleg.

Dochodząc do schroniska, zauważyłem, że na bramie widniała kartka z napisem informującym, że w schronisku jest już komplet pielgrzymów i brakuje miejsc noclegowych. Pomyślałem sobie, że to jednak dobrze, że wcześniej zrobiłem odpowiednią rezerwację, bo inaczej miałbym bardzo duży problem z noclegiem. Pandemia, jak widać, zrobiła swoje, bo będąc na Camino w 2012 roku podczas całej trasy, a nadmienię tylko, że droga francuska jest najbardziej popularnym i najbardziej obleganym szlakiem jakubowym, nigdy nie robiliśmy rezerwacji. Podobnie było też w samym już Santiago de Compostela, jak również w tym samym schronisku Seminario Menor, nie było żadnego problemu z noclegiem.

Kiedy wszedłem do środka ogromnego budynku Seminario Menor, powróciły też wspomnienia sprzed 9 laty. W tym miejscu nic się nie zmieniło, tak jakby czas się zatrzymał. Tak jak wtedy, tak i teraz w sercu panowała nieopisana radość z dojścia do celu. Po zgłoszeniu się w recepcji Pani Hospitalero sprawdziła, czy moje dane osobowe się zgadzają, po czym opłaciłem cały pobyt i wreszcie otrzymałem klucze do swojego pokoiku. Zapytałem się również o drogę powrotną z tego miejsca na lotnisko, gdyż za kilka dni przecież ponownie wrócę do Santiago, by już z tamtego miejsca udać się autokarem na pobliskie lotnisko. Otrzymałem całą kolorową mapkę, gdzie był zaznaczony przystanek autobusowy, z którego bezpośrednio będzie odjeżdżał autobus na lotnisko. Przystanek znajdował się w pobliżu starego miasta kilka kroków od schroniska, w którym byłem zakwaterowany, więc o ten powrót byłem już spokojny. Kiedy otrzymałem klucze do pokoju i wjechałem windą na swoje piętro, udałem się już do swojego pokoju. Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, jak to schronisko wygląda nie tylko od środka, ale i jakie były widoki na zewnątrz. Pokoiki były bardzo skromne, tak jak przystało na seminarium, ale tak naprawdę niczego w nich nie brakowało. Nad łóżkiem wisiał krzyż, była umywalka, półka i stoliczek z krzesłem. Łazienki dla wszystkich pielgrzymów znajdowały się na korytarzu, blisko pokoi, więc niczego złego o tym miejscu nie można było powiedzieć.

Po zakwaterowaniu się i skorzystaniu z prysznica mogłem nareszcie położyć się na łóżku i odpocząć. Leżąc sobie wygodnie, byłem wciąż podekscytowany i szczęśliwy faktem, że swoją drogę do Santiago de Compostela ukończyłem i że wszystko przebiegło wręcz bezproblemowo. Teraz pozostanie przede mną najpiękniejszy czas przebywania w miejscu tak wyjątkowym i niepowtarzalnym, bo w miejscu, gdzie spoczywa Apostoł św. Jakub. Teraz czekałem, tylko żeby jak najszybciej się nieco ochłodziło i żebym mógł pójść z powrotem przed katedrę i zacząć zwiedzać to niezwykłe i święte miejsce.

 

Po wyjściu ze schroniska mogłem już rozpocząć swój spacer po starym mieście. Nie miałem tego dzisiejszego popołudnia jakoś sprecyzowanych planów, po prostu chciałem tutaj być i cieszyć się tym miejscem aż do późnych godzin nocnych. Zwiedzanie katedry zaplanowałem dopiero na jutro, tak abym był jeszcze bardziej wypoczęty, dlatego że zależało mi na tym, żeby jej piękne i odrestaurowane wnętrze w sposób jak najpiękniejszy ukazać na zdjęciach. Przy okazji wspomnę tylko, że m.in. na fotografowanie wnętrza katedry zabrałem ze sobą z domu, specjalnie na tę okazję, teleobiektyw, abym mógł uzyskiwać spore zbliżenia. Warto było dźwigać dodatkowy ciężar (uśmiech).

Żeby dojść do katedry, należało przejść przez wąskie uliczki starego miasta, które, jak zobaczycie na zdjęciach, były wypełnione pielgrzymami i turystami. To miejsce z każdą godziną coraz bardziej tętniło życiem. Na każdym kroku znajdowały się restauracje, sklepiki z pamiątkami, które były wręcz oblegane. Kiedy tak spacerowałem sobie między tymi uliczkami, ponownie spotkałem grupę pielgrzymów z Hiszpanii, których wcześniej napotykałem na szlaku. Była to dla nas ogromna radość, że możemy się tutaj jeszcze raz zobaczyć. Takie niespodziewane spotkania w tym miejscu bardzo człowieka cieszą. Podobnie było w 2012 roku, kiedy również takie sytuacje mi się przytrafiały. Takie właśnie niezapomniane i radosne chwile na długo już pozostaną w moim w sercu.

Wszystkie pobliskie restauracje i bary były wypełnione do ostatniego miejsca. Takiej ogromnej wręcz ilości pielgrzymów i turystów w czasie wciąż panującej pandemii się nie spodziewałem.
Takie nieoczekiwane spotkania z pielgrzymami zawsze wywołują uśmiech na twarzy i radość w sercu, iż pomimo trudu udało nam się nie tylko dojść do celu, ale i ponownie się spotkać.
Plac Praterías z widoczną po lewej stronie fontanną koni. Tuż za moimi plecami znajduje się katedra św. Jakuba.
Plac Praterías z widoczną po lewej stronie fontanną koni. Tuż za moimi plecami znajduje się katedra św. Jakuba.

 

W oczekiwaniu na zmierzch i noc…

 

O zmierzchu katedra św. Jakuba wygląda przepięknie
Tata z dwoma synami z Niemiec, których spotkałem 11. dnia wędrówki w drodze do San Esteban de Leces. Teraz jest nam dane spotkać się u celu naszej drogi (uśmiech).

 

Pierwszy dzień w Santiago de Compostela, który spędziłem do późnych godzin nocnych, był dla mnie niezwykły. Pogoda i cała panująca atmosfera tego miejsca sprawiały, że nie chciało się wracać jeszcze do schroniska. Nie zapomnę pięknego zmierzchu nad katedrą św. Jakuba i tych wszystkich ludzi, którzy przyszli o tej porze podziwiać to miejsce. Oczywiście nie mogło być inaczej, żebym z tego świętego miejsca nie zadzwonił do rodziców, brata, by dzielić się z nimi swoją radością. Tych chwil zapisanych w sercu nie sposób zapomnieć. Bardzo też się cieszyłem ze spotkań z pielgrzymami, czy to z Hiszpanii, Ukrainy, czy Niemiec, których spotykałem wcześniej na różnych odcinkach drogi. Cieszyłem się razem z nimi, że nam wszystkim udało się dojść do celu. To miejsce na placu Obradoiro do późnych godzin nocnych tętni życiem i dopiero wtedy, kiedy robi się już zupełnie ciemno, cały plac pustoszeje. O zmroku, kiedy już odkładałem aparat na bok, przychodziłem sobie na plac, siadałem naprzeciwko katedry przy murku, tak żeby nikt mi nie przeszkadzał i wpatrując się w katedrę, odmawiałem sobie różaniec. To było niezwykłe uczucie, kiedy mogłem wszystkie swoje prośby zawierzać, a zarazem też dziękować Matce Bożej, w tak niezwykłym miejscu, w jakim się znalazłem.

Wracając powoli do schroniska, w głowie już sobie rozmyślałem na temat jutrzejszego dnia. Zależało mi na tym, by zrobić wszystko, żeby dostać się do wnętrza katedry. Bardzo byłbym smutny i zawiedziony, gdyby tak się nie stało, dlatego zdecydowałem, że jutro wstanę trochę wcześniej i pierwsze kroki skieruje bezpośrednio przed boczne wejście katedry, przez które będą wpuszczani pielgrzymi i będę oczekiwał wejścia do środka.

Tak też dobiegał końca mój pierwszy dzień pobytu w Santiago de Compostela. Teraz należało jedynie położyć się spać, by nazajutrz wstać wypoczętym i rozpocząć kolejny niezwykły dzień.

 

Łukasz Piotrowski

 

 

***

Kolejne dni pielgrzymowania szlakiem “Camino del Norte” do Santiago de Compostela + Muxía w Hiszpanii:

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: