Poznaję Boży świat / 2018 – Medjugorie – wstęp do wspomnień, sanktuarium Marija Bistrica w Chorwacji

2018 – Łagiewniki
23 czerwca 2020
Poznaję Boży świat / 2018 – Jeziora Plitwickie, Medjugorie
28 czerwca 2020
2018 – Łagiewniki
23 czerwca 2020
Poznaję Boży świat / 2018 – Jeziora Plitwickie, Medjugorie
28 czerwca 2020
Udostępnij to:

2018 – Marija Bistrica, Jeziora Plitwickie, Medjugorie, Neum, Mostar, Kotor, Dubrownik
– Wstęp do wspomnień, sanktuarium Marija Bistrica w Chorwacji
– Jeziora Plitwickie, Medjugorie
– Medjugorie, Góra Podbrdo
– Medjugorie, Góra Kriżewac
– Neum w Bośni i Hercegowinie
– Mostar w Bośni i Harcegowinie
– Kotor w Czarnogórze
– Dubrownik w Chorwacji, zakończenie wspomnień

***

Dzień 1, 11-12 kwietnia 2018 r.

Sieradz, 20 maja 2018

Od ubiegłorocznej pielgrzymki do Lourdes, którą odbyłem na przełomie maja i czerwca, minął niespełna rok. Wspomnienia z tamtej peregrynacji są we mnie wciąż żywe i często powracam do zdjęć i filmów z zeszłorocznych doświadczeń, które troskliwie gromadzę w moim niewielkim domowym archiwum. Przebywanie w Lourdes pośród ludzi starszych, nieuleczalnie chorych i cierpiących sprawia, że człowiek zaczyna inaczej spoglądać na swoje życie. Z drugiej strony mam w pamięci słowa, jakie Matka Boża skierowała do św. Bernadety: Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, lecz w innym. Adresatami tych słów jesteśmy także my – wszyscy wierni – mają nam one uświadamiać fakt, iż prawdziwego szczęścia nie znajdziemy tutaj na ziemi, lecz jedynie w Panu Bogu.

Tak wiele cudownych miejsc, świętych zakątków wzywa mnie do siebie i w skrytości serca marzę o tym, by je zobaczyć. Dlatego też dusza moja przepełniona wdzięcznością wobec Boga ogromnie się raduje, że pomimo różnych trudności i problemów życia codziennego Pan pozwala mi na spełnienie moich największych pragnień, które są światełkiem na mojej – tak często nie łatwej – drodze życia. Przed kilkoma laty, kiedy jeszcze nie byłem żonaty i nie miałem dzieci, marzyłem o tym, by każde wakacje spędzać z moją przyszłą rodziną nad morzem albo w górach. Dzisiaj, kiedy jestem już tatą dwójki cudownych dzieci: Klarusi i Kacperka, życie zweryfikowało moje wyobrażenia i rozmaite doświadczenia zmobilizowały mnie do pewnych przewartościowań.

Nie wiem, co przyniesie mi jutrzejszy dzień. Wiem natomiast, że swoje życie chciałbym poświęcić temu wszystkiemu, co dzisiaj robię. Pomimo częstych upadków i ciosów zadanych mi przez innych ludzi Pan Jezus sprawia, że na mojej twarzy znowu pojawia się uśmiech i wypełnia mnie radość z życia. Dzięki Bogu nie odebrano mi tych wartości, choć próbowano uczynić to za wszelką cenę.

Kiedy w sercu czuje się potrzebę, by wyruszyć w drogę, w żaden sposób nie można jej zdusić. Rok temu pielgrzymowałem do Lourdes, w tym roku udałem się do Medjugorie, by tam wszystkie swoje sprawy i całego siebie zawierzyć Tobie, Maryjo.

Kiedy 3 czerwca 2017 r. wróciłem z Lourdes, nie miałem pojęcia, gdzie spędzę część swojego kolejnego urlopu. Dopiero pod koniec 2017 r. mój kolega wspomniał, że w parafii pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu organizowana jest autokarowa 9-dniowa pielgrzymka, w planie której znajduje się m.in. Medjugorie, miasteczko położone w Bośni i Hercegowinie. To tam 24 czerwca 1981 r. sześcioro miejscowych dzieci – Ivan, Vicka, Marija, Jana, Ivanka i Jakov – zobaczyło Matkę Bożą. Maryja prosiła wiernych o modlitwę, uważną lekturę Pisma Świętego i nawrócenie. Nawoływała do pokoju i miłości. Kolejne objawienia spowodowały, że o niewielkiej i nikomu nieznanej do tej pory wiosce usłyszał cały świat. Ówczesne władze robiły wszystko, aby powstrzymać pielgrzymów i zahamować kult maryjny, który za sprawą objawień ożył na tych terenach. Dziesięć lat później wybuchła wojna domowa. Ziemia spłynęła krwią. Doszło do rozpadu Jugosławii, zaś Medjugorie znalazło się w Bośni i Hercegowinie. Początkowo do tej pielgrzymki podchodziłem z pewnym dystansem, ponieważ objawienia te nie zostały jeszcze oficjalnie uznane przez kościół. Przyczyną tego jest fakt, iż Matka Boża ukazuje się wiernym po dzień dzisiejszy, a Kościół – jak wiemy – do takich nadprzyrodzonych rzeczy podchodzi zawsze bardzo ostrożnie i wymaga od wiernych szczególnej rozwagi.

Czy mogłem otrzymać piękniejszy prezent od Pana Boga? Córeczka Klara w maju skończy 4 lata; fot. 31 marca 2018 roku
A mój najukochańszy synek Kacper we wrześniu 3 latka; fot. 7 lipca 2018 roku

Z biegiem czasu moje myśli coraz częściej biegły w kierunku wyjazdu do Medjugorie. Przeglądając strony internetowe czy oglądając różne filmy publikowane przez ludzi na YouTube, mogłem jeszcze więcej dowiedzieć się na temat tego, jak Medjugorie potrafi przemienić ludzkie serca. Jednymi z niesamowitych świadectw, które mnie bardzo poruszyły, chciałbym się z państwem podzielić, toteż poniżej te dwa świadectwa zamieszczam.

Patrick Latta prowadził wspaniale prosperujący biznes sprzedaży samochodów, ale jego życie duchowe i rodzinne było w ruinie. Pewnego dnia przeczytał wezwanie Matki Bożej z Medjugorie wzywające do nawrócenia. Patrick natychmiast podjął decyzję, zapragnął zmiany, nawrócenia, naprawienia wszystkiego zła jakie przez te długie lata wyrządził. Podjął decyzję i był konsekwentny. Krok po kroku starał się realizować wszystko to o co prosi Królowa Pokoju w Medziugorje. Z różańcem w ręku wspólnie z żoną każdego dnia, z Pismem świętym, postem o chlebie i wodzie we środy i piątki, codzienną Mszą świętą i comiesięczną spowiedzią rozpoczęli nowy rozdział w ich życiu. Opowiada o tym w swoim świadectwie, jak odkrywał doniosłość poszczególnych próśb Matki Bożej. Mówi o zmianach jakie dokonywały się w ich życiu, w życiu ich dzieci, o tym jak to się stało, że od ponad 18 lat mieszka w Medziugorje, buduje zamek poświęcony Matce Bożej jako dom modlitwy dla kapłanów i sióstr zakonnych. Matka Boża podczas objawienia Marii Pavlović Lunetti podziękowała za to miejsce i pobłogosławiła je.
Historia Anny Golędzinowskiej – kobiety, która żyła w świecie blichtru, alkoholu, narkotyków i modelingu do czasu, gdy spotkała Jezusa. Anna urodziła się w Warszawie. Ma za sobą ciężkie dzieciństwo – alkoholizm ojca i życie na ulicy sprawiło, że w wieku 16 lat wyruszyła do Włoch, aby odnaleźć lepsze życie. Odniosła tam oszałamiający sukces jako modelka i prezenterka telewizyjna. Zanim jednak jej się udało, padła ofiarą organizacji zajmującej się handlem kobietami. Ciężką pracą osiągnęła sukces – wydawać by się mogło, że miała wszystko. Jednak ani sława, ani pieniądze nie dały jej spełnienia, szczęścia i miłości. Dopiero gdy spotkała Jezusa, osiągnęła spokój duchowy i poczucie bezpieczeństwa. Film „Powiedzieć tak” jest uzupełnieniem książki „Ocalona z piekła”, której autorką jest właśnie Ania Golędzinowska.

Wszystkie święte miejsca, w których objawiała się Matka Boża, jak chociażby Lourdes, Fatima, Kibeho, a teraz Medjugorie w jakiś sposób są do siebie podobne. Maryja wybiera takie miejsca, które przez świat są zapomniane, w których panują konflikty zbrojne i wojny, gdzie giną niewinni ludzie. Przed objawieniami Matki Bożej o tych wszystkich miejscach poza lokalną społecznością nikt praktycznie nie wiedział. Dzisiaj natomiast są to największe i najważniejsze Maryjne Sanktuaria Świata z bardzo rozwiniętą dla pielgrzymów infrastrukturą do których każdego roku pielgrzymują miliony ludzi z najbardziej odległych zakątków ziemi. Pielgrzymi gnani potrzebą serca licznie przybywają do miejsc objawień, by pokłonić się Bogu i przez wstawiennictwo Matki Bożej prosić o potrzebne łaski. Spójrzmy, jakich ludzi wybiera Matka Boża, by przekazać światu swoje orędzie. W Lourdes i Fatimie były to dzieci, bardzo ubogie, które nie potrafiły czytać ani pisać. Dlatego wielu ludzi nie rozumiało i nie wierzyło w objawienia, bo dlaczegóż Matka Boża miałaby przekazywać swoje przesłanie osobom, które dla świata są tak naprawdę „nikim”… Kiedy sięgniemy do Pisma Świętego możemy w nim odnaleźć odpowiedź na każde nurtujące nas pytanie, również i na to, dlaczego Bóg wybiera takie, a nie inne osoby do przekazywania Jego orędzia. W Biblii czytamy: Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć /1 Kor 1,27/. Tak właśnie działał i działa miłosierny Dobry Pan, który poprzez Maryję wskazuje nam drogę do zbawienia.

Z momentem, w którym w końcu zdecydowałem się udać na pielgrzymkę do Medjugorie, pozostało mi jedynie cierpliwie wyczekiwać dnia, kiedy wraz z innymi pielgrzymami wyruszymy w podróż po Bałkanach. Cieszyłem się, że tym razem udam się w zagraniczną pielgrzymkę z grupą pielgrzymów z Sieradza i że będzie to jednak pielgrzymka nie samolotowa, lecz autokarowa, dzięki czemu w trakcie podróży będziemy mogli się lepiej poznać. Już na zorganizowanym w parafii spotkaniu organizacyjnym, mogłem się przekonać, iż wiele twarzy współpielgrzymów znam z Kościoła. Program pielgrzymki był bardzo bogaty, bo poza trzema nocami, które mieliśmy spędzić w Medjugorie, czekały na nas atrakcje turystyczne. W programie znalazły się przepiękne miejsca, które „dostąpiły zaszczytu”, by znaleźć się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO (m.in. Jeziora Plitvickie, stare miasto Kotor oraz Dubrownik z unikatową architekturą i świetnie zachowanymi murami obronnymi.

W niniejszej relacji do minimum ograniczę historię objawień, bo jest ona szczegółowo przedstawiona w Internecie lub, co bardziej polecam, w niezliczonych publikacjach na temat Medjugorie. Wielu ludzi do tego miejsca podchodzi z dystansem, ale jeżeli spojrzymy na historię wszystkich objawień maryjnych, przekonamy się, że obok ludzi wierzących w cudowne wizyty Matki Bożej zawsze byli tacy, którzy nie wierzyli i nie wierzą w objawienia. Podobnie jest z Medjugorie, dlatego nim zacznie się na ten temat głosić jakiekolwiek poglądy i opinie, należy się tam udać i przekonać się, czym dla świata i człowieka staje się Medjugorie i co Matka Boża przekazuje światu. W swoich fotografiach oraz opowieściach z tego kilkudniowego pobytu w Medjugorie skoncentruję się na ukazaniu mistyki tego miejsca i głębokiej wiary ludzi, którzy pielgrzymują do Matki Bożej z Medjugorie nazywanej nie przez przypadek Królową Pokoju.

Nasza pielgrzymka rozpoczęła się od zbiórki przy kościele pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu. W trakcie naszej kilkunastogodzinnej autokarowej podróży nie mogło zabraknąć wspólnej modlitwy. Ta długa droga do Chorwacji, Bośni i Hercegowiny oraz Czarnogóry pozwoliła nam się lepiej poznać. Były wspólne rozmowy, śpiew, a autokar wypełniał śmiech pielgrzymów, którym nie brakowąło poczucia humoru. Osobiście szybko się zaaklimatyzowałem w grupie, choć byłem jednym z młodszych uczestników (cóż, zawsze lepiej rozumiałem się z osobami starszymi niż ze swoimi rówieśnikami). Podróż autokarowa od samolotowej jest z całą pewnością bardziej męcząca, ale za to podróżując autokarem, mieliśmy okazję podziwiać piękne widoki.

Pielgrzymka do Medjugorie odbyła się autokarem. Na tylnich siedzeniach z lewej strony siedzi: Mateusz Brzostowski, ja, Mirosław Ubycha, Arkadiusz Ciszewski
Nasza grupa pielgrzymkowa bardzo szybko się zaaklimatyzowała, a nasza Pani przewodnik, co chwilę częstowała nas różnymi słodkościami
W trakcie podróży odmawialiśmy nie tylko różaniec, lecz także koronkę do Bożego Miłosierdzia, którą poprowadziła bliska mojemu sercu s. Dorotka Kędziora ze zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Sieradzu wraz z moim serdecznym kolegą Jackiem F. Brzostowskim
Byli i tacy pielgrzymi, którzy, odmawiając koronkę do Bożego Miłosierdzia, mieli przy sobie wizerunek Miłosiernego Pana Jezusa i św. s. Faustyny Kowalskiej

Pierwszym punktem naszego programu była Eucharystia sprawowana w największym i najważniejszym chorwackim sanktuarium Marija Bistrica. Msza św. została odprawiona przez naszego duchowego opiekuna ks. Jana Witkowskiego. Po niej udaliśmy się na krótką osobistą modlitwę i spacer wokół sanktuarium. W świątyni znajduje się figura znanego mi, pochodzącego z chorwackiej rodziny św. o. Leopolda Mandicia, który już za życia był uważany za błogosławionego człowieka, choć był człowiekiem bardzo niepozorny: miał zaledwie 135 centymetrów wzrostu i wadę wymowy, utykał i był kruchego zdrowia. Pan Bóg uczynił go heroicznym sługą pojednania i pokuty, o. Leopold sprawował bowiem posługę w konfesjonale kilkanaście godzin dziennie. Figurę o. Leopolda Mandicia spotkałem również w Medjugorie przed kościołem pw. św. Jakuba. Warto w wolnej chwili zapoznać się z sylwetką tej świętej postaci, która jest wzorem poświęcenia służbie Bogu i człowiekowi. Późnym popołudniem trochę zmęczeni podróżą udaliśmy się do hotelu na nasz pierwszy nocleg. Należało dobrze wypocząć, bo już następnego dnia czekał nas bardzo intensywny etap naszego pielgrzymowania.

W położonej ok 30 km na północ od Zagrzebia miejscowości Marija Bistrica znajduje się największe i najważniejsze sanktuarium maryjne w Chorwacji. Marija Bistrica to miejsce pielgrzymek Chorwatów już od IV wieków. Gdyby szukać porównania do naszego kraju, Marija Bistrica byłaby „chorwacką Częstochową”.
W tym wyjątkowym miejscu nie mogło zabraknąć modlitwy, która dla chrześcijanina jest najważniejsza i najpiękniejsza – Mszy Świętej.
Obiektem kultu w Mariji Bistricy jest późnogotycka, drewniana figura Matki Bożej z XV wieku.
Mszy św., przewodniczył nasz opiekun duchowy ks. Jan Witkowski, proboszcz parafii pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu.
Święty Leopold Mandic (1866-1942), chorwacki zakonnik, kapucyn, obok św. Ojca Pio jeden z najbardziej znanych spowiedników z rodziny franciszkańskiej. Apostoł sakramentu pojednania, marzący o misjach na Wschodzie, którego terenem misyjnym okazał się konfesjonał. Mały Święty o wielkim, kochającym sercu, który jednał ludzi z Bogiem, służąc wszystkim: i biednym, i bogatym, i prostym, i wykształconym, pokazując, że wobec miłosierdzia Bożego wszyscy jesteśmy równi.
Z pielgrzymem Arkadiuszem Ciszewskim, z którym znamy się już od wielu lat.

 

 

 

Ciąg dalszy…

– Wstęp do wspomnień, sanktuarium Marija Bistrica w Chorwacji
– Jeziora Plitwickie, Medjugorie
– Medjugorie, Góra Podbrdo
– Medjugorie, Góra Kriżewac
– Neum w Bośni i Hercegowinie
– Mostar w Bośni i Harcegowinie
– Kotor w Czarnogórze
– Dubrownik w Chorwacji, zakończenie wspomnień

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: