O tych, co w sny odeszli… / Czesław Okoński (1888-1941)

399 Piesza Sieradzka Pielgrzymka na Jasną Górę (2009r.)
2 maja 2020
Spacerkiem po Pradze / 2009 – Nabożeństwo majowe
8 maja 2020
399 Piesza Sieradzka Pielgrzymka na Jasną Górę (2009r.)
2 maja 2020
Spacerkiem po Pradze / 2009 – Nabożeństwo majowe
8 maja 2020
Udostępnij to:

Sieradz, 7 stycznia 2018

 

Czesław Okoński – tajemnicze nazwisko na grobowcu zakładników sieradzkich

 

Czesław Okoński spoczywa w grobowcu zakładników sieradzkich znajdującym się na cmentarzu parafialnym w Sieradzu; fot. 7 stycznia 2018

Jeśli ktoś przyjrzy się uważnie nazwiskom zamieszczonym na grobowcu sieradzan rozstrzelanych przez Niemców 14 listopada 1939 roku i porówna je ze znaną od lat listą zakładników, wymienioną m.in. w książce Jana Pietrzaka i Józefa Szubzdy Sieradzcy zakładnicy – zauważy jedno dodatkowe nazwisko: Czesław Okoński. Nie było go wśród sieradzan rozstrzelanych na żydowskim cmentarzu w 1939 roku. Niemiecka kula zakończyła jego życie niemal dwa lata później. Co wiemy o Czesławie Okońskim? Kim był i dlaczego znalazł się w tym wspólnym grobie?

Odpowiedź znajdziemy w książce Ity Turowicz Po obu stronach snu, w rozdziale poświęconym Czesławowi Okońskiemu. Ciekawe będzie zarówno zapoznanie się z jego osobą, z pewnością nietuzinkową, jak i przekonanie o roli przypadku w dochodzeniu do prawdy. Chrześcijanie powiadają, że nie ma w życiu przypadków, są tylko znaki. Więc może przesyłka, jaką otrzymałam w 2015 roku od koleżanki ze Studium Dziennikarskiego, która czas okupacji spędziła jako dziecko w Sieradzu, była takim znakiem, by zainteresować się osobą Czesława Okońskiego i włączyć do zbiorowej pamięci sieradzan jego postać.

Maria Mieszczańska z domu Okońska z córką Barbarą Krupnik przy tablicy upamiętniającej ojca i dziadka

***

Czesław Okoński – sodalis marianus
(1888-1941)

Wiosna Adamowicz, przesyłając mi list, zdjęcia rodzinne i dokumenty, dołączyła kopię rękopisu długiego, wielozwrotkowego wiersza Czesława Okońskiego, który autor ofiarował jej ojcu Ludwikowi Adamowiczowi na początku okupacji niemieckiej, wtedy bowiem rodzina Adamowiczów znalazła się w Sieradzu, i pano­wie się zaprzyjaźnili. Nazwisko Czesława Okońskiego zapisało się w historii naszego miasta jako jednego z męczenników czasu wojny. Został bowiem rozstrzelany przez Niemców wraz z dziewięcioma innymi zakładnikami na sieradzkim stadionie w dniu 17 września 1941 roku. Miał pięćdziesiąt trzy lata. Siostra Jaskulanka w Kronice okupacyjnej klasztoru sióstr urszulanek w Sieradzu zapisała pod tą datą:

Od samego rana duży niepokój na ulicach Sieradza – policja niemiecka łapała napotkanych Polaków i siłą włączała do gromady, której pilnowali żandarmi. Żadnych tłumaczeń nie uwzględniano, nikogo z zagarniętych nie zwalniano. (…) Gdy wró­ciłam do domu, dowiedziałam się, że otrzymałyśmy poufne ostrzeżenie, by tego dnia żadna siostra nie wychodziła na ulicę, gdyż „będzie się działo coś strasznego”.

Około godz. 11 popędzili gromadę zatrzymanych Polaków szosą na boisko sportowe, po prawej stronie drogi między Żegliną a Wartą. Obserwowałam to z okna klasztornego strychu. Stadion otoczono kordonem posterunków policyjnych i wojskowych, a około godz. 12.30 zajechała od strony więzienia ciężarówka. Po pewnym czasie dały się słyszeć strzały…

Niemcy rozstrzelali dziesięciu Polaków z Sieradza i okolicy, wybranych z grona zakładników. Zginął m.in. pan Czesław Okoński, kierownik gorzelni w Sieradzu, którego znałyśmy bardzo dobrze, gdyż co niedzielę przychodził wraz z żoną i kil­korgiem dzieci na Mszę do kościoła klasztornego, a jego dwie córki były uczennicami naszej szkoły. Oprócz pana Okońskiego zginęło dziewięciu mężczyzn ze Zduńskiej Woli, Warty, Łasku, Pabianic i Łodzi.

Opowiadano nam potem, że skazanych Niemcy powiązali drutem po pięciu. Szef gestapo Staliński odczytał po niemiecku wyrok, a jego tłumacz Kreisig przetłumaczył na polski. Mowa była o sabotażu gospodarczym na szkodę Trzeciej Rzeszy – spaleniu dwóch stogów zboża w Męckiej Woli. Następnie na komendę musiało pięciu związanych Polaków uklęknąć i słychać było jeden krzyk, płacz i głośne modlitwy… A tłum Polaków stał jak skamieniały ze zgrozy… Gdy pierwsza piątka upadła pod trybuną, kazano uklęknąć pozostałym i po raz drugi rozległa się salwa… Pan Okoński po dwóch strzałach podniósł się i wtedy dobito go dodatkowym trzecim strzałem. Był to wysoki, dość tęgi mężczyzna, więc dobrze go można było rozpoznać.

(…) Powszechnie się mówi, że spłonęły nie stogi zboża, ale słomy, i że spłonęły w czasie młocki, że nikt z Polaków ich nie podpalił. Dzisiejszy straszny akt terroru wstrząsnął całym miastem…

Tyle utrwaliło się w pamięci zbiorowej sieradzan co do osoby Czesława Okońskiego, pochowanego w 1945 roku we wspólnej mogile z dwudziestoma sieradzkimi zakładnika­mi rozstrzelanymi przez Niemców 14 listopada 1939 roku na żydow­skim cmentarzu. Pamięć rodzinna dopisuje więcej szczegółów. Wnucz­ce Czesława, Barbarze Krupnik, za­wdzięczam wspomnienie jej mamy, Marii Mieszczańskiej z domu Okoń­skiej. Tego dnia, podobnie jak w po­przednie jedenaście dni uwięzienia Czesława, poszły z mamą Janiną do więzienia z obiadem. Sieradzanie wiedzieli już o egzekucji, więc od­wracali od nich wzrok, lub dziwnie się przypatrywali. Wreszcie spotka­ny znajomy pan powiedział, że ich mąż i tato od paru godzin nie żyje. Rozstrzelany. Na potwierdzenie fak­tu po dotarciu na miejsce zobaczyły przygotowaną walizkę ze złożonym kocem. Marylka Okońska miała wtedy dwanaście lat.

Pani Wanda Kopcińska pamięta okoliczności przybycia rodziny Okońskich do Sie­radza, ponieważ zaangażowany był w to m.in. jej dziadek. Pan Maksymilian Hennig prowadził finanse w zakładzie rektyfikacji i gorzelni Modelskich i chcąc ratować firmę od upadku, jaki zaczął się rysować po śmierci w 1936 roku właściciela Józefa, a w 1938jego żony Zofii i syna Zdzisława, sprowadził – z pomocą innych zaangażo­wanych osób i z polecenia znajomych – Czesława Okońskiego jako utalentowanego kierownika technicznego, dawniej nazywanego gorzelanym. Starania się powiodły, firma, należąca wówczas do wdowy po Zdzisławie, Eugenii Modelskiej, późniejszej doktorowej Felchnerowej, zaczęła nabierać oddechu.
Ale zaraz potem przyszła wojna…

Bracia Okońscy, od lewej: Mieczysław, artysta malarz; Tadeusz – żołnierz AK, więzień Oświęcimia, po wojnie oceanograf; Janusz, założyciel AK w Sieradzu, rozstrzelany przez Niemców; Stanisław, późniejszy absolwent Szkoły Morskiej, przedstawiciel FAO przy ONZ; zdjęcia rodziny Okońskich udostępniła Barbara Krupnik z d. Mieszczańska, wnuczka Czesława i Janiny

Janina i Czesław Okońscy mieli dziewięcioro dzieci. Najstarszy Janusz, podcho­rąży Marynarki Wojennej, po zakończeniu działań militarnych we wrześniu 1939 roku wrócił do Sieradza i zaangażował się z gronem kolegów i znajomych w konspirację antyniemiecką. Nosił pseudonim „Czarny Janek”. Był pierwszym komendantem II Rejonu ZWZ-AK w Sieradzu i pobliskich gminach. Ostrzeżony tuż przed aresztowaniem ojca, że poszukuje go gestapo, opuścił Sieradz i z fałszywymi dokumentami, na rozkaz Ko­mendanta Obwodu sieradzkiego, por. Marcina Stacheckiego, wyjechał do Generalnej Guberni w okolice Częstochowy, gdzie nadal działał w konspiracji. Schwytany podczas akcji partyzanckiej, został rozstrze­lany w ulicznej egzekucji w Często­chowie w 1943 roku.

Drugi z synów, Mieczysław, był utalentowanym malarzem. Wojnę spędził poza Sieradzem, zdecydo­wawszy się na ucieczkę tuż przed aresztowaniem ojca. W okresie po­wojennym rodzice moi dyskretnie mu pomagali, kupując od niego obrazy i polecając znajomym. Od dziecka pamiętam obecność w na­szej sypialni jego trzech obrazów, reprodukcji z cyklu „Legenda o Mat­ce Boskiej” Piotra Stachiewicza.

Kolejni synowie to Tadeusz i Sta­nisław, następnie Krysia, sanita­riuszka AK w Powstaniu Warszaw­skim, Maryla i Wandzia, wreszcie bliźnięta Elżbieta i Andrzej (po jakimś czasie osiadły w Chicago). Tadek był kolegą szkolnym Stani­sława Szarrasa, który odbył z nim kiedyś rowerową pielgrzymkę do Częstochowy. Pan Szarras bywał także w domu Okońskich na Kolegiackiej. Zapamiętał obecność klęcznika w sypialni. Pani Wanda Kopcińska, rówieśnica i przyjaciółka córek Okońskich, tłumaczy, że Czesław Okoński był człowiekiem niezwykle pobożnym, od lat członkiem Sodalicji Mariańskiej. W czasie okupacji, mimo wielkiego zagrożenia, nadal nosił znaczek Sodalicji, tylko wszyty pod klapę marynarki. Przyjaźnił się serdecznie z księdzem Walerym Pogorzelskim. Dlatego zapewne ksiądz go wskazał jako osobę gotową do pomocy rodzicom Wiosny Adamowicz, co zaskutkowało przyjęciem jede­nastoletniego Jurka Adamowicza na obiady i zakupieniem mu zimowych butów…

Powiem dwa słowa o Sodalicji Mariańskiej. Powstała w Kolegium Rzymskim jezui­tów w 1563 roku. Założył ją o. Jan Leunis, rodem z Flandrii, podając jako cel: „Przez mi­łość Panny Najświętszej i wierną Jej służbę dążyć do wybitnej cnoty chrześcijańskiej, aby jako dobrze zorganizowany hufiec Maryi szerzyć królestwo Jej Syna na ziemi”. W Polsce pierwsza Sodalicja powstała już w roku 1574 w kolegium jezuickim w Poznaniu. Wkrótce pojawiły się następne. Wiek XVI i XVII był czasem intensywnego rozwoju Sodalicji. W jej szeregi wstępowała zarówno młodzież, jak i królowie (Zygmunt III Waza, Jan III Sobieski), hetmani (Żółkiewski, Czarniecki), szlachta i mieszczanie. Dalsze dzieje Sodalicji na naszej ziemi toczyły się równolegle do procesów laicyzacyjnych oświecenia, antykatolickich działań zaborców, by odżyć na nowo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Jako naczelne zadanie uznano współdziałanie w „katolickim odrodzeniu narodu”. Czesław Okoński czuł się osobiście zaangażowany w tę akcję.

Marylka, Wandzia i Krysia Okońskie, 1937

Podane wyżej fakty, a także krótka wzmianka w kronice siostry Pauliny o coniedzielnej obecności rodziny Okońskich na Mszy świętej w klasztorze, rzucają światło na głęboko religijną formację pana Czesława. Wiersz, który otrzymałam od Wiosny, został napisany w Solecznikach na Litwie 10 maja 1936 roku. Data ta potwierdza po pierwsze fakt, że Okońscy przybyli do Sieradza na krótko przed wojną; po drugie zaś, mówi wiele, a właściwie wszystko o kontekście powstania tego wiersza.

W 1936 roku trwały w całym kraju przygotowania do piątej z kolei – od czasu odzyskania niepodległości – pielgrzymki młodzieży akademickiej na Jasną Górę. Pierwsza, nieliczna jeszcze, zorganizowana przez lubelski ośrodek, odbyła się w maju 1929 roku. Następna z kolei, w roku 1932, związana była z jubileuszem 550-lecia obecności Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. W 1934 roku w pielgrzymce wzięło już udział ponad tysiąc młodych ludzi z całego kraju, w 1935 – ponad dwa tysiące. Pielgrzymka akademicka w roku 1936 miała być połączona z uroczystym ślubowaniem. Duchowe przygotowania do niej trwały w całej Polsce, a patronował im rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie, ks. Edward Detkens. Ostateczną wersję roty ślubowań ustalił bp Antoni Szlagowski.

W organizację pielgrzymki włączone były różne środo­wiska, nie tylko studenckie, ale również wojsko i bardzo aktywnie harcerze. Niezwykle gorąco angażowała się w przy­gotowania uroczystości Sodalicja Mariańska. Przyjmuje się, że na Jasną Górę przybyło ok. 20 tysięcy studentów. Była to reprezentacja wszystkich uczelni Rzeczypospolitej, wraz ze Lwowem i Wilnem. Oprócz młodzieży na Jasną Górę przy­były pielgrzymki robotników i chłopów, by włączyć się do narodowego ponowienia ślubów królewskich Jana Kazi­mierza, co dało rzeszę ponad 100 tysięcy pątników.

W dniu 24 maja 1936 roku Mszę św. na wałach, gdzie w uroczystej procesji został wyniesiony Cudowny Obraz Matki Bożej, celebrował ks. prymas August Hlond, natomiast rotę ślubowań wypowiedział bp Antoni Szlagowski, który przed ślubowa­niem skierował do młodzieży słowa: „Młodzieży umiłowana, dajesz dziś wzór całemu narodowi, boś wyprzedziła naród cały”.

Dwa tygodnie wcześniej, w odległych Solecznikach, Czesław Okoński napisał swój wiersz, myślą i nadzieją wybiegający już ku temu wielkiemu wydarzeniu. Wiersz w całości gorzki, momentami pamfletyczny, ostrzem krytyki skierowany przeciw rządom sanacyjnym. Jedyną nadzieję pokładający w polskiej młodzieży, ożywionej duchem wierności Najświętszej Panience. Oto trzy ostatnie zwrotki 24-strofowego, pisanego oktawą wiersza:

(…)
Boga-Człowieka Matce hołd dziś złoży
Przez swe uczelnie przyszła Polska cała:
Inżynierowie, prawnicy, doktorzy
– Przyszłości naszej nadzieja i chwała-
Zarządcy kraju, księża, profesorzy,
O których życie oprze się nawała
Wolnomularstwa, żydów-komunistów,
Czerezwyczajek, jaczejek, czekistów!

Na Jasnej Górze młodzieży tysiące
Ponawia śluby Jana Kazimierza,
Składa przysięgi serdeczne – gorące
Wyrwać Ojczyznę ze szpon nietoperza.
I całej Polski serca kochające
Ozdobić godłem ryngrafu, szkaplerza.
W miłości Bożej się wzmocnić i wierze,
Jak nasi sławni Maryi rycerze.

Akademickiej młodzieży ślubami
Chcemy nawiązać nić z wielką przeszłością,
Raz jeszcze stwierdzić przed ojców prochami,
Żeśmy krwią z ich krwi, i z ich kości – kością,
Że nie pójdziemy Callesów śladami,
Że chcemy przyszłość budować miłością,
Najświętszej Matce Królestwo zachować,
A Ją, z Jej Synem, czcić, wielbić, miłować!

 

Ita Turowicz, Po obu stronach snu. Memuar sieradzki II,
Warszawa 2015, s. 257-262

 

 

***

Zobacz także:

Udostępnij to: