Poznaję Boży świat / 2023 – Francja, Lourdes. Obchody 165. rocznicy pierwszego objawienia Matki Bożej św. Bernadecie Soubirous. Dzień 4

Aforyzmy świętych i błogosławionych Kościoła katolickiego. Część IV – 160 myśli
24 czerwca 2024
Featured Video Play Icon
Homilie ks. Zygmunta Majdzińskiego. Rok 2024
30 czerwca 2024
Udostępnij to:

2023 – Francja, Lourdes. Obchody 165. rocznicy pierwszego objawienia Matki Bożej św. Bernadecie Soubirous.  

***

Dzień 4
Niedziela, 12 lutego 2023 r.

 

Pobyt w Lourdes powoli zbliża się ku końcowi. Przede mną tak naprawdę pozostał ostatni dzień, który spędzę w tym pięknym miejscu. W sercu panuje wciąż nieopisana radość z tego wszystkiego, co będąc tutaj zobaczyłem i doświadczyłem. Po tych ostatnich bardzo intensywnych dwóch dniach nie spieszyłem się ze wstawaniem z łóżka i to pomimo, że za oknem było znowu bezchmurne niebo. To było dla mnie takie niesamowite, że pogoda w Lourdes, kiedy tutaj jestem, jest taka piękna, wręcz idealna.

Dzisiejszego dnia będę też musiał opuścić Hotel Helgon, w którym spędziłem 3 noce i przenieść się na jedną noc do czterogwiazdkowego hotelu, oddalonego zaledwie o kilkanaście kroków. Kiedy przybyłem do Lourdes i w końcu znalazłem upragniony hotel, Francois, którego wówczas poznałem, powiedział mi, że ostatnią noc będę musiał spędzić w drugim ich hotelu ze względu na to, że obecny hotel będzie zamykany. W Lourdes znaczna część hoteli otwierana jest tylko w sezonie, a tylko nieliczne hotele otwarte są przez cały rok kalendarzowy. Wyjątek stanowią uroczystości rocznicowe w lutym, kiedy hotele otwierane są tylko na kilka dni, a następnie po wyjeździe pielgrzymów zamykane i otwierane pod koniec marca, kiedy to rozpoczyna się już w Lourdes w pełni sezon pielgrzymkowy.

Dzisiejszy dzień, tak jak mówiłem wczoraj, poświęcę na swobodny spacer po okolicy. Zobaczymy, gdzie mnie poniosą nogi (uśmiech). Jedynie co będę musiał tylko zrobić, to sprawdzić połączenie autobusowe z lotniskiem. Na szczęście Lourdes od lotniska oddalone jest zaledwie o kilkanaście kilometrów, więc nawet jeżeli bym miał problem z połączeniem (w co wątpię), to udam się na lotnisko, tak jak przyjechałem, a więc taksówką.

Kiedy wreszcie zwlokłem się z łóżka (uśmiech), najpierw szybko się spakowałem i zmieniłem hotel, a następnie udałem się na spacer. Nie wiedziałem jedynie, w którą stronę mam pójść. Zdecydowałem jednak, że w pierwszej kolejności udam się w kierunku niezwykłej Drogi Krzyżowej, na którą wchodzi się po lewej stronie Bazyliki Niepokalanego Poczęcia. Ta monumentalna i piękna Droga Krzyżowa jest mi dobrze znana, bo m. in. w 2017 roku ją sfotografowałem, a w późniejszym czasie opracowałem. Link do niej znajdziecie tutaj. Będąc jeszcze w recepcji, spotkałem Francois, który jak zwykle przywitał mnie swoim serdecznym uśmiechem. Zapytał mnie wówczas o jutrzejszą drogę powrotną. Odpowiedziałem, że samolot mam po godz. 16.00. Przy tej okazji zapytałem, czy nie wie, z którego przystanku odjeżdża autobus na lotnisko, ale niestety za bardzo nie wiedział. Powiedział natomiast, żebym niczym się nie przejmował, bo mnie odwiezie. Byłem bardzo zaskoczony tą propozycją, jednak powiedziałem, że nie chcę robić problemu. Odpowiedział, że dla niego, to żaden problem tym bardziej, że jutro ma wolne w pracy i mi pomoże. Byłem szczęśliwy i spokojny, bo już nie musiałem szukać autobusu tylko wiedziałem, że Francois mi ponownie pomoże. Ustaliliśmy, że jutro o godz. 13.00 będę czekał już spakowany w recepcji, skąd udamy się bezpośrednio na lotnisko. Widzicie drodzy czytelnicy jakiego Opatrzność Boża postawiła na mojej drodze do Lourdes anioła ? (uśmiech). Jeszcze raz za wszystko mojemu „wybawcy” podziękowałem i mogłem spokojnie ruszyć w stronę bazyliki, a następnie udać się w kierunku Drogi Krzyżowej.

Wchodząc na teren sanktuarium, można było zauważyć, jak wielu pielgrzymów opuściło już Lourdes. Było zupełnie inaczej, niż przez ostatnie dni, kiedy to Lourdes było wypełnione pielgrzymami. Teraz jedynie niewielkie grupy spotykałem na swojej drodze. Wchodząc na teren, gdzie znajduje się Droga Krzyżowa, mogłem nie tylko z różnych wysokości spoglądać na moje kochane Lourdes, które jest otoczone górami, ale i też delektować się w samotności panującą ciszą i zachwycać pięknymi o tej porze roku widokami.

: Monumentalna Droga Krzyżowa i jej okolica

 

Dobrze było wrócić na szlak, który jest mi znany. Kroczyłem sobie już bez żadnej presji z aparatem drogą, gdzie rozmieszczone są niezwykłe i wymowne stacje Drogi Krzyżowej. Piękno całej okolicy widzianej zupełnie z innej perspektywy mogłem uchwycić też w kadrze swojego aparatu. Byłem pod szczególnym wrażeniem widoku Pirenejów, których szczyty pokryte były śniegiem. W jakim niezwykłym miejscu mieszkała Bernadetta i jakie piękne miejsce wybrała Maryja do przekazania światu orędzia!

W dalszej części kroki skierowałem już w stronę miasta. Odwiedziłem ponownie swoją ulubioną włoską pizzerię, w której właściciel Włoch, posiadający typowo włoski temperament, zachęcał do odwiedzenia swojej restauracji (uśmiech). Kiedy już się podelektowałem włoską kuchnią, mogłem dalej ruszyć przed siebie. W pewnym momencie doszedłem do neogotyckiego kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusa, wybudowanego w latach 1875-1903. W tym kościele znajdują się ślady historii Bernadetty Soubirous: chrzcielnica, nad którą została ochrzczona w dniu 9 stycznia 1844 r., oraz grób ks. Marii Dominika Peyramale (1811-1877), słynnego proboszcza Lourdes w czasie objawień, któremu Bernadetta wyjawiła m.in. imię Pięknej Pani. W pewnym momencie zrodził się nawet w mojej głowie pomysł, żeby ten piękny kościół, który w dawnych latach odwiedziłem, ukazać na zdjęciach. Niestety, jak się okazało ze względu na prowadzone prace remontowe, był zamknięty. Mam nadzieję, że jeżeli będzie mi dane być ponownie w Lourdes, a wierzę głęboko, że tak będzie, to jego wnętrze ukażę na fotografiach.

 

: Miasteczko Lourdes

 

Kierując się powoli w stronę swojego hotelu przechodziłem obok młyna Lacadé, który wynajął dla rodziny Bernadetty proboszcz Peyramale. Bernadetta nie mieszkała tu już ze swymi najbliższymi, ale często ich odwiedzała. Przebywała wtedy w hospicjum sióstr Szarytek, gdzie w zamian za pomoc w szpitalu i w szkole kontynuowała naukę czytania i pisania. Ten dom, o czym warto wspomnieć, do dnia dzisiejszego pozostaje w rękach potomków świętej, a obecnie mieści się w nim niewielkie muzeum. Postanowiłem, że tym razem ponownie, tak jak w 2017 roku, zajrzę do środka i wykonam kilka zdjęć, których wówczas ze względu na zorganizowaną pielgrzymkę, w której brałem udział, zbyt wiele nie zrobiłem. Zapraszam do środka!

 

: Młyn Lacadé

 

Młyn Lacadé z zewnątrz może nie wygląda imponująco, ale będąc w jego wnętrzu ma się wrażenie, jakbyśmy cofnęli się w czasie do lat, w których żyła św. Bernadetta. Te wszystkie eksponaty, które w dużej części są oryginalne, sprawiają, że możemy zobaczyć na własne oczy, jak dawniej wyglądało życie rodziny Soubirous. Będąc w Lourdes, warto tutaj przyjść tym bardziej, że to miejsce znajduje się w niedalekiej odległości od sanktuarium, a bilet wstępu kosztuje zaledwie 2 euro.

Wracając już do hotelu, zatrzymałem się jeszcze przy sklepikach z pamiątkami, których w Lourdes w sezonie pielgrzymkowym jest mnóstwo. Zakupiłem jedynie kilka drobiazgów dla najbliższych, a sobie sprezentowałem kolejny kubek do kawy, tak żeby mi przypominał o tym świętym miejscu. Dla mnie jednak zawsze najpiękniejszym prezentem, gdziekolwiek się udaję w podróż, są wykonane przeze mnie zdjęcia, którymi mogę się dzielić m. in. poprzez swoją stronę internetową z innymi.

 

: Sklepiki z dewocjonaliami i nie tylko

 

W późnych godzinach popołudniowych dotarłem już do hotelu. Nie spodziewałem się, że dzisiejszy dzień będzie tak przyjemnie przeze mnie spędzony. Lourdes jest takim miejscem, w którym wolny czas poza modlitwą można spędzić na wszelakie sposoby. Tutaj nie można narzekać na nudę. W godzinach wieczornych pójdę jeszcze na chwilę na krótki spacer do groty, tak żeby ten ostatni wieczór spędzić już z Maryją.

Wieczorem, kiedy przybyłem do groty, było niewiele osób. Większość pielgrzymów opuściła już Lourdes i udała się do swoich domów. Całe sanktuarium o zmierzchu pięknie się prezentuje. Podświetlone bazyliki i oświetlenie całego kompleksu zachwycają człowieka. Tego wieczoru zrobiłem jedynie kilka zdjęć, a następnie schowałem aparat do plecaka. Usiadłem sobie przed grotą w ławce i spoglądałem na miejsce, gdzie 165 lat temu objawiła się Maryja i jeszcze raz za wszystko Panu Bogu podziękowałem. W sposób szczególny za to, że dał nam Maryję, Matkę Miłosierdzia, żeby się nami nieustannie opiekowała.

 

I tak oto w ten spokojny wieczór zbliżam się powoli do końca mojego pobytu w Lourdes. Jutrzejszy dzień, a w zasadzie tylko kilka godzin do południa, spędzę już przy grocie objawień. Będzie to moje nie tylko pożegnanie, ale i podziękowanie Matce Bożej z Lourdes, że po raz czwarty pozwoliła mi tutaj przybyć.

Kładąc się spać, czuję się bardzo spełniony. Zadanie, które sobie kilka miesięcy temu postawiłem, udało się z Bożą pomocą zrealizować i to wręcz z nawiązką. Teraz jednak powoli zaczynam się niepokoić drogą powrotną, gdyż będą mnie czekały aż dwie przesiadki: w Londynie, Gdańsku i dopiero rano we wtorek wyląduję w Warszawie. Najbardziej obawiam się lotniska w Londynie ze względu na jego wielkość, dlatego że będę miał niewiele czasu na zmianę terminala. Wierzę jednak, że nad wszystkim, podobnie jak podczas przyjazdu do Lourdes, będzie czuwała Opatrzność Boża i szczęśliwie bez żadnych już przygód wrócę do domu.

Łukasz Piotrowski

 

 

Ciąg dalszy…

 

***

Ponadto zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pielgrzymek:

Udostępnij to: