Moja Praga / ul. Wąska
7 grudnia 20192014 – Niecodzienna wizyta Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w Sieradzu
22 grudnia 2019Sieradz, 31 października 2018
Postaci ks. dra Tadeusza Miłka, który w latach 2001–2017 był proboszczem niewielkiej sieradzkiej parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, z całą pewnością sieradzanom nie trzeba przedstawiać. Od jego przejścia w lipcu 2017 roku na emeryturę minął rok i nadeszła pora, bym obecną zakładkę poświęcił temu drogiemu memu sercu kapłanowi, rodakowi z naszej sieradzkiej ziemi, pochodzącemu z pobliskiej Dąbrówki. Często chodziłem do kościółka na Brzezinkach, oddalonego o kilka kilometrów od mojego domu na Pradze. Co sprawiało, że lubiłem tam chodzić na Mszę św. i przebywać w otoczeniu ks. Tadeusza? Może to, że widziałem w nim kapłana o prawdziwym Bożym powołaniu, który swoim bardzo skromnym i przykładnym życiem nauczał nas o Panu Bogu. Wskazywał drogę, jaką mamy jako chrześcijanie podążać. Uczestnicząc w Eucharystii sprawowanej przez ks. Tadeusza, widziałem, że Msza św. jest dla niego autentycznym cudem, jest sakramentem najświętszym – dlatego już od dłuższego czasu narastało w moim sercu pragnienie, by o tym wszystkim, co łączyło mnie z ks. Tadeuszem, napisać, i dzisiaj z wielką radością poprzez swoją stronę internetową to czynię.
Poznałem ks. Tadeusza w 2007 roku. Był to w moim życiu okres, kiedy – korzystając ze zgody proboszcza – mogłem jako młody amator fotografii utrwalać na zdjęciach różne wydarzenia z życia parafii. Czułem się zaszczycony tym, że mogę fotografować kapłana, który stawał się dla mnie autorytetem i który wciąż jest mi bardzo bliski, ale również możliwością ukazywania swojego Kościoła i ludzi, którzy do niego należą. Z całą pewnością dla wszystkich osób znających ks. Tadeusza będzie pięknym dodatkiem zaprezentowanie kilku jego pięknych kazań, które swego czasu, po zakupie dyktafonu, utrwaliłem na nagraniach audio. Pragnę, by słowa, które każdej niedzieli do nas kierował, mogły ponownie wybrzmieć w naszych sercach.
Z ks. Tadeuszem Miłkiem poznaliśmy się dzięki stronie internetowej Sieradz-Praga.pl. Strona funkcjonowała wtedy już od trzech lat, ale wyglądała zupełnie inaczej niż dziś. Nie wiedziałem jeszcze, jaki ona obierze kierunek. Byłem natomiast pewien, że ma być poświęcona mojemu miastu, dzielnicy, w której mieszkam, czyli Pradze – dlatego zresztą nadałem jej nazwę Sieradz-Praga. Starałem się jako chrześcijanin, żeby jakaś niewielka jej część dotyczyła też Pana Boga i wiary, którą wyznajemy. Z czasem ta „niewielka część” stała się fundamentem strony.
W tamtym czasie nie posiadałem jeszcze profesjonalnego sprzętu fotograficznego, a jedynie zwykły aparat kompaktowy, który mi musiał wystarczyć do realizowania tego, co zaczęło kiełkować w moim sercu. Następnie za pomocą niewielkiego aparaciku cyfrowego zacząłem dokumentować na fotografiach swoje miasto, dlatego w owym czasie na stronie powstawały pierwsze prowizoryczne zakładki dotyczące m.in. sieradzkich kościołów i parafii. Pierwszą była właśnie parafia pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, która przez sieradzan nazywana jest też „parafią na Brzezinkach”. O samej parafii praktycznie nic nie wiedziałem, a tym bardziej o kapłanie, który w niej posługuje.
Po pewnym czasie od umieszczenia pierwszych zdjęć z zewnątrz kościółka otrzymałem pocztą mailową niespodziewany liścik od ks. Tadeusza. Podziękował mi w nim za zdjęcia i wyróżnienie jego parafii na mojej stronie internetowej. Podesłał mi wówczas jedno ze zdjęć umieszczonych na stronie, gdzie jestem wraz z dwoma kolegami, z zapytaniem, który młodzieniec to Łukasz Piotrowski (uśmiech). Zaprosił mnie, bym go odwiedził, żeby mógł mi osobiście podziękować i mnie poznać. Byłem tym pierwszym mailem napisanym przez ks. Tadeusza bardzo mile zaskoczony. Postanowiłem owego miłego i serdecznego proboszcza odwiedzić i poznać. W trakcie naszej pierwszej rozmowy ks. Tadeusz wyraził aprobatę dla prowadzonej przeze mnie strony i faktu, że jedne z pierwszych zdjęć pokazywały jego niewielki kościółek. Dowiedziałem się wówczas, że ks. Tadeusz pochodzi z sieradzkiej Dąbrówki i jego parafią, gdzie jako ministrant służył do ołtarza, była moja parafia pw. Wszystkich Świętych w Sieradzu, prowadzona w owym czasie przez powszechnie szanowanego i cenionego proboszcza, ks. infułata Apolinarego Leśniewskiego. Temat Sieradza i jego historii, również ludzi, którzy to miasto zamieszkują, jest ks. Tadeuszowi szczególnie bliski, dlatego życzył mi wytrwałości w tym, co robię. Na koniec naszej rozmowy otrzymałem w podarunku piękny album o Janie Pawle II. Wzdragałem się przed przyjęciem prezentu, mówiąc, że po pierwsze: nie robię tego dla jakichkolwiek korzyści, tylko z potrzeby serca, a po drugie, było to jedynie kilka zdjęć i to nie najlepszej jakości, na miarę mojego ówczesnego aparatu. Ksiądz oczywiście żadnego tłumaczenia nie chciał słuchać i bezdyskusyjnie prezent musiałem przyjąć (uśmiech). Album ten do dziś zajmuje zaszczytne miejsce w mojej biblioteczce obok innych albumów, które w późniejszych czasach również od ks. Tadeusza otrzymywałem. Kiedy wychodziłem z plebanii, ks. Tadeusz powiedział, że zawsze jestem u niego mile widziany i wyraził radość z naszego poznania. Wracając do domu, myślałem wciąż o tym spotkaniu i byłem pod wrażeniem szczerej życzliwości ks. Tadeusza. Ta życzliwość i powoli rodząca się przyjaźń trwa już ponad dziesięć lat, z czego się bardzo cieszę.Z biegiem czasu stronie Sieradz-Praga.pl poświęcałem coraz więcej czasu i prowadzenie jej stało się dla mnie czymś bardzo ważnym. Fotografia, a szczególnie fotografia sakralna, zaczęła mnie jeszcze bardziej fascynować, dlatego chcąc się rozwijać i udoskonalać stronę, postanowiłem zastąpić swój amatorski sprzęt przez bardziej profesjonalny aparat z wymiennymi już obiektywami. Od czasu pierwszego spotkania z ks. Tadeuszem utrzymywaliśmy już częsty kontakt mailowy, jak również starałem się uczęszczać na Msze św. sprawowane przez niego. Dzięki tym relacjom moja wiara zaczęła wzrastać i się ugruntowywać, a strona zmieniała kierunek, tak bym jeszcze bardziej mógł mówić za jej pośrednictwem o Panu Bogu.
Kilka dni po zrobieniu owych zdjęć wybrałem się w kolejną, trzecią moją pieszą pielgrzymkę sieradzką na Jasną Górę, a było to w 2008 roku. Ucieszyłem się bardzo, że bierze w niej udział również ks. Tadeusz i że będzie z nami chociaż przez kilka odcinków pielgrzymował. Księdzu Tadeuszowi sieradzka pielgrzymka zawsze była bliska sercu, bo z nią od młodzieńczych lat był związany i z całą pewnością miała wpływ na decyzję, by iść za Panem Jezusem i Jemu poświęcić swoje życie. Na pielgrzymim szlaku mogliśmy wielokrotnie porozmawiać, jak i zrobić pamiątkowe zdjęcia. Na zamieszczonej poniżej archiwalnej fotografii możemy zobaczyć z prawej strony trzydziestoletniego wówczas ks. Tadeusza w białej komży. Była to 373 piesza pielgrzymka sieradzka, która wyruszyła na Jasną Górę w 1982 roku. Z lewej strony widzimy postać znanej i przez wielu do dziś bardzo serdecznie wspominanej sieradzkiej szarytki, s. Marii Urbanowicz, której Ita Turowicz poświęciła cały rozdział w swojej książce I wszystko w sny odchodzi.
W tym miejscu pragnę podziękować ks. Tadeuszowi za to, że przechodząc na emeryturę, przekazał mi wszystkie swoje znaczki pielgrzymkowe, które przez wszystkie lata przechowywał. Mają one dla mnie dużą wartość ze względu na to, kto je wcześniej nosił. Dziękuję, księże Tadeuszu, za ten podarunek.
Piesze pielgrzymowanie do Matki Bożej pozwoliło mi spojrzeć inaczej na dotychczasowe życie, było czymś, czego mi bardzo brakowało, i czymś, co zapełniło pustkę w moim sercu. Z czasem zrozumiałem, że ból i utrudzenie, jakiego doświadczamy chociażby podczas pieszych pielgrzymek, może stać się dla duszy człowieka procesem oczyszczającym, który pozwala jeszcze bardziej zbliżyć się do Pana Boga i wyrazić Mu miłość i wdzięczność.
W 2009 roku wziąłem udział jako wówczas zawodowy żołnierz w Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymce Metropolitalnej na Jasną Górę, która trwa znacznie dłużej od sieradzkiej, bo idzie się aż 10 dni. Jedną z grup biorących w niej udział jest zawsze licząca kilkaset osób grupa żołnierska. W warszawskiej pielgrzymce uczestniczyłem pięciokrotnie i przyznaję, że było to dla mnie bardzo wymagające i trudne doświadczenie. Pomijając jej długość, dodatkowym elementem trudu jest niesienie na plecach całodziennego ekwipunku. Ale nikt nie narzeka.
Do sierpnia 2009 roku z ks. Tadeuszem miałem jedynie kontakt mailowy. Zmieniło się to w trakcie mojej pierwszej pieszej pielgrzymki żołnierskiej na Jasną Górę. Przywołam w tym miejscu fragment wspomnień, które spisałem z tej pielgrzymki i które można przeczytać również na mojej stronie internetowej. Przywołuję w niej m.in. moją pierwszą rozmowę telefoniczną z ks. Tadeuszem, która była dla mnie w tamtym momencie bardzo ważna:
W następnych dniach pielgrzymowania zmęczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne, coraz bardziej dawało mi się we znaki, ale pomimo bólu nie poddawałem się. Na noclegach brakowało mi mojej rodziny, często o niej myślałem i wręcz wydawało mi się, że w pewnym momencie chyba o mnie zapomniała. W chwilach kryzysu jedynym, czego tak naprawdę potrzebowałem, było wsparcie od najbliższych. Opatrzność Boża czuwała nade mną, bo kiedy pod wieczór w obozowisku doświadczałem ogromnego zmęczenia, a nawet zwątpienia, zadzwonił do mnie telefon. Numer wydawał mi się nieznajomy, ale kiedy odebrałem, natychmiast rozpoznałem głos. Dzwonił ks. dr Tadeusz Miłek. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym telefonem. Mieliśmy bowiem co prawda kontakt mailowy, ale numerami telefonu nigdy się nie wymieniliśmy. Okazało się, że ksiądz poprosił o mój numer pewnego znanego mi parafianina. Bardzo się ucieszyłem z rozmowy z nim, bo w momencie zmagania się z poważnym kryzysem przyszedł mi z wielką pomocą. Od tego czasu prawie każdego wieczoru ze sobą rozmawialiśmy – było dla mnie niesłychanie ważne, że ktoś o mnie pamięta i że tym kimś jest ksiądz z parafii, do której przecież nie należę.
Na pielgrzymce warszawskiej podczas jednej z koferencji usłyszałem po raz pierwszy o szkaplerzu karmelitańskim, który postanowiłem nabyć. Szkaplerza nie można sobie samemu założyć, musi to zrobić kapłan. Pod koniec pielgrzymki księża kapelani poświęcili szkaplerze i podczas specjalnego nabożeństwa założyli je żołnierzom, którzy je nabyli. Ja swój szkaplerz schowałem do plecaka, bo pragnąłem, żeby mi go założył ks. Tadeusz. Kilka tygodni po powrocie z pielgrzymki wyznałem ks. Tadeuszowi, że nabyłem szkaplerz karmelitański, i chciałbym, aby ksiądz mi go założył. Umówiliśmy się, że w tygodniu po Mszy św. na chwilę zostanę i wtedy mi to uczyni. Tak też się stało. Udaliśmy się przed ołtarz i po odmówieniu specjalnej modlitwy przyjąłem z rąk ks. Tadeusza swój karmelitański szkaplerz.
Z czasem w trakcie różnych uroczystości, które odbywały się w parafii ks. Tadeusza, co jakiś czas brałem do ręki mój aparat fotograficzny i utrwalałem te wydarzenia. Lubię to robić do dnia dzisiejszego, a fotografia sakralna stała się dla mnie czymś bardzo ważnym, bo poprzez nią mogę zatrzymać w kadrze ulotne chwile, ukazując piękno liturgii Mszy św. Nieraz ktoś mnie pyta, czy nie zrobiłbym zdjęć ślubnych albo komunijnych, ale odmawiam, bo to nie jest to, czego pragnie moje serce. Chcę służyć bezinteresownie Panu Bogu i być Jego małym osobistym fotografem, ukazując poprzez swoje zdjęcia mój ukochany Kościół i ludzi, którzy do niego należą.
Ksiądz Tadeusz jako proboszcz bardzo dbał o wystrój swojego kościółka, tak by parafianie czuli się w nim dobrze, jak w prawdziwej wspólnocie. Zawsze zimą kościółek był ogrzewany. W Boże Narodzenie stawała w nim piękna szopka betlejemska, a w kościele były ustawione choinki z zawieszonymi lampkami. Zapach siana i choinek roznosił się po całym kościele. Do wszystkich wydarzeń kościelnych, które miały miejsce w parafii, ks. proboszcz Tadeusz podchodził bardzo skrupulatnie. Choć na co dzień chodził w wysłużonej sutannie, nie przywiązując wagi do swojego ubioru, to nigdy nie żałował środków finansowych na wystrój Domu Bożego, jakim jest kościół.
Rok 2013 był dla mnie rokiem wyjątkowym, bo w dniu 29 czerwca wraz ze swoją narzeczoną Justynką stanęliśmy przed ołtarzem sieradzkiej kolegiaty, by zawrzeć związek małżeński. Nie mogło w tym dniu zabraknąć mojego serdecznego przyjaciela ks. Tadeusza. Byłem zaszczycony jego obecnością i cieszyłem się, że tego szczególnego dla nas dnia był z nami, wręczając nam podarunek ślubny w postaci pięknej ikony przedstawiającej św. Rodzinę z Nazaretu.
Ksiądz Tadeusz często zapraszał mnie do siebie na plebanię na rozmowę. Bardzo lubiłem tam przebywać i w sercu zachowuję wszystkie nasze rozmowy, również te dzisiejsze, rzadsze, telefoniczne. Podczas wizyt mogłem zaobserwować, jak bardzo skromnie żył ten kapłan, i to mi imponowało. Nigdy nie przywiązywał wagi do tytułów kościelnych, luksusowych samochodów, wystawnego życia, nie obracał się w gronie polityków ani innych sprawujących władzę urzędników. Za tym księdzem najchętniej podążałem, bo to, co głosił parafianom, realizował w swoim życiu, opierając się wyłącznie na nauce Jezusa Chrystusa.Plebania znajdowała się tuż przy kościele, a teren wokół niej był bardzo porośnięty. Można się było poczuć niemal jak w domku na wsi, wśród drzew, krzewów i bujnej roślinności, którą ks. Tadeusz bardzo lubił. Zawsze przylatywało dużo ptaków, które siadywały na gałązkach drzew i pięknie ćwierkały. Gdy przychodziła zima, ks. Tadeusz kupował dla nich specjalną mieszankę ziaren, by nie były podczas mroźnych dni głodne. Dookoła plebanii spacerowały również koty, które lubiły wygrzewać się w słońcu. To całe miejsce wydawało mi się takie inne, wyjątkowe, co zawsze ks. Tadeuszowi powtarzałem.
Na plebanii nie było nowych mebli, wszystko, co się tam znajdowało, było bardzo już leciwe. Nasze rozmowy odbywały się zazwyczaj na pięterku, dokąd wchodziło się po drewnianych schodach. Na ścianach wisiało bardzo dużo obrazów z wizerunkami świętych. Były również obrazy namalowane przez ks. Henryka Wieczorka, serdecznego przyjaciela i artysty amatora. Zdarzało się, że ks. Tadeusz znajdywał „niechciane” obrazy, które ludzie wyrzucili na śmietnik, bo jak mówił ze smutkiem: „może nie pasowały do wystroju ich mieszkań albo były zbyt stare”.
W garażu plebanii stał kilkunastoletni samochód, ale zazwyczaj ks. proboszcz poruszał się po mieście, załatwiając różne sprawy, swoim wysłużonym rowerem. Nigdy nie widziałem go za kierownicą samochodu, za to bardzo często – jadącego rowerem, aż jednego dnia zrobiłem mu zdjęcie swoim telefonem komórkowym. Pamiętam też, jak pewnego razu, gdy fotografowałem nagrobki na sieradzkim cmentarzu parafialnym, zobaczyłem, jak wiaduktem pedałuje na swoim rowerku ubrany nad wyraz skromnie ks. Tadeusz. Pomyślałem sobie wtedy, że zapewne wiele z mijająch go osób nie zdawało sobie sprawy, że ów starszy jadący rowerem mężczyzna to ceniony i szanowany za swoją ogromną wiedzę i pokorę wobec Pana Boga i człowieka kapłan z tytułem doktora.
Wiadomość, że ks. Tadeusz planuje odejść na emeryturę, sprawiła mi przykrość, bo wiedziałem, że pewien rozdział w życiu ks. Tadeusza, ale także i moim dobiega końca. Zdawałem sobie sprawę, że nasze kontakty będą już inne, rzadsze, bo ksiądz będzie przebywał w domu księży emerytów znajdującym się koło Włocławka, a więc w miejscowości znacznie oddalonej od Sieradza. Dzisiaj, kiedy minęło już trochę czasu od przejścia ks. Tadeusza na emeryturę, w sercu wciąż pozostaje pewna pustka, bo chociaż ksiądz nadal służy swoim bogatym kapłańskim doświadczeniem innym księżom, to mnie jednak czegoś brakuje. Natomiast nie przestaję się cieszyć z naszej przyjaźni i tego, że mogę teraz tych parę zdań o ks. Tadeuszu napisać. Zachęcam wszystkich czytelników tego wspomnienia do odsłuchania kilku kazań wygłoszonych przez ks. dr Tadeusza Miłka, którymi chcę się z państwem podzielić.
Na koniec pragnę podziękować Ci, Księże Tadeuszu, za wszystkie lata Twojej kapłańskiej posługi na sieradzkiej ziemi, za Twoją pracowitość, Twoje otwarte serce, dobro i szlachetną życzliwość, której zawsze doświadczałem. Wyrażam wdzięczność naszemu Miłosiernemu Bogu za to, że postawił na mojej drodze Księdza i że mogłem obserwować, czym jest i jak powinno wyglądać święte kapłaństwo. Drogi Księże Tadeuszu, niech Jezus zawsze będzie Twoim Przyjacielem, a Maryja niechaj przygarnia Cię do swego serca. Tego Ci, Księże Tadeuszu, z całego serca życzę, zapewne w imieniu bardzo wielu parafian i mieszkańców naszego miasta.
Łukasz Piotrowski
***
Ponadto zapraszam do przeczytania i obejrzenia zdjęć:
- Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny – Królowej Polski w Sieradzu
- Ks. dr Tadeusz Miłek (2001-2017)
– Ks. dr Tadeusz Miłek (2001–2017)
– Kazania ks. dr Tadeusza Miłka - Ks. Aleksander Brzeziński (1878-1941)
- Wydarzenia związane z parafią pw. Najświętszej Maryi Panny – Królowej Polski w Sieradzu:
– 2013 – Liturgia Wielkiej Soboty
– 2012 – Liturgia Niedzieli Palmowej
– 2010 – Uroczystości odpustowe
– 2009 – Boże Ciało
– 2009 – Droga Krzyżowa
– 2008 – Pasterka